Wśród protestantów nie ma sporu o ilość sakramentów (zwanych też ustanowieniami). Wszyscy wskazują na dwa: chrzest i Wieczerzę Pańską. Istnieje jednak różnica zdań, co do ich natury i sposobu ich administrowana. Jednym ze skutków tej dyskusji jest zaniedbywanie tych dwu obrzędów przez wielu chrześcijan.
Fragmentem, który wiele wnosi do dyskusji o sakramentach, jest I Koryntian 10-12. Paweł w odpowiedzi na grzech, nieporozumienia i nadużycia w kościele w Koryncie odwołuje się właśnie do chrztu i Wieczerzy, by skorygować myślenie i postępowanie zgubionych owiec.
Za wprowadzenie do tematu Paweł używa wydarzeń z historii Izraela:
Chciałbym, bracia, żebyście wiedzieli, że nasi ojcowie
wszyscy pod obłokiem byli i
wszyscy przeszli przez morze i
wszyscy byli ochrzczeni w Mojżesza, w obłoku i w morzu;
wszyscy też jedli ten sam pokarm duchowy i pili ten sam duchowy napój.
Pili zaś z towarzyszącej im duchowej skały, a ta skała - to był Chrystus.
Lecz w większości z nich nie upodobał sobie Bóg; polegli bowiem na pustyni. (10:1-5)
Słownictwo, jakie używa tu Paweł, nie pozostawia wątpliwości, że jego celem jest wskazanie na podobieństwo między doświadczeniami „ojców naszych" a tym, przez co przechodzą Koryntianie. Mówi bowiem o chrzcie i duchowym pokarmie. Używa przy tym bardzo podobnej frazy w 10:2 i 12:13:
Wszyscy byli ochrzczeni w Mojżesza
w obłoku i w morzu. (10:2)
W jednym Duchu
wszyscy byli ochrzczeni w jedno Ciało. (12:13)
Wygląda więc na to, że Mojżesz jest paralelą do Ciała, a obłok i morze do Ducha. Pamiętając o tym, że Głową Ciała jest Chrystus, możemy stwierdzić, że Mojżesz stanowi paralelę do Chrystusa. Co więcej, Paweł nie tylko mówi, że wszyscy ojcowie nasi „pili z duchowej skały, którą był Chrystus" (10:4), ale później dodaje, że my „wszyscy jednego Ducha otrzymaliśmy do wypicia" (12:13).
Co chce przez to powiedzieć? Wiersz 10:5 daje odpowiedź. Chodzi o to, że chrzest w Mojżesza i spożywanie duchowego pokarmu nie uratowało odstępczych Hebrajczyków przed śmiercią na pustyni. Zostali co prawda uratowani z Egiptu, lecz nigdy nie weszli do Ziemi Obiecanej. Jeśli tak się sprawy mają, to podobnie może być w przypadku chrześcijan w Koryncie (i wszystkich innych kościołach). Zostali co prawda uratowani spod „władzy ciemności" (Kol. 1:13), lecz może się zdarzyć, że nigdy nie osiągną pełni zbawienia. Zostali ochrzczeni w Chrystusa i spożywają Jego Ciało i Krew, co jednak nie gwarantuje im jeszcze życia wiecznego.
Dla upewnienia się, że Koryntianie wyraźnie zobaczą podobieństwo między Izraelem na pustyni a sobą, Paweł dwukrotnie stwierdza, że to wszystko, co przydarzyło się Izraelowi, służy nam jako wzór lub przykład (gr. typos). Są ostrzeżeniem (10:6) ku przestrodze (10:11). Bóg umieścił je w przeszłości dla naszego pouczenia – by dać nam lepsze zrozumienie tego, przez co sami przechodzimy. Podobieństwo więc między starotestamentowym chrztem, duchowym pokarmem i napojem a ich nowotestametowymi odpowiednikami nie jest przypadkowe, ale przez Boga zamierzone.
Czym zatem był chrzest w Mojżesza? A czym jest chrzest w Chrystusa? W dalszej części listu Paweł wyjaśnia to, używając innego słowa – koinonia, co znaczy: wspólnota, współudział, wzajemna więź. Chleb i wino są wspólnotą Ciała i Krwi Chrystusa (10:16). Ci, którzy spożywali starotestamentowe ofiary, mieli wspólnotę z ołtarzem (10:18). Ci, którzy uczestniczą w pogańskich posiłkach rytualnych, mają wspólnotę z demonami (10:20). Mieć wspólnotę, to tworzyć „jedno ciało" (10:17). Wspólnota jest więc nawiązaniem bliskiej więzi, utożsamieniem z kimś lub czymś.
Podobnie chrzest w Mojżesza był utożsamieniem z Mojżeszem. Dzięki temu utożsamieniu Izrael został uratowany z niewoli egipskiej. Mojżesz był Głową, za którą podążyło całe Ciało. Jeśli ktoś odrzucił Mojżesza jako swego towarzysza i kompana, pozostał na zawsze niewolnikiem. (Tak się stało z całym pokoleniem Hebrajczyków, którzy odrzucili pomoc Mojżesza, gdy próbował im pomóc za pierwszym razem – patrz 2Mj. 2:11-15.)
Chrzest w Chrystusa jest zatem utożsamieniem z Chrystusem, Głową Ciała (jednocześnie jest utożsamieniem z Ciałem). On (Głowa) wyprowadził swój lud (Ciało) z niewoli ciemności (której typem jest Egipt) i prowadzi do Nowej Ziemi i Nowego Nieba (której typem jest Kanaan).
Chrzest jest jednak początkiem drogi. Obłok zstąpił na Izrael w Sukkot jeszcze przed przejściem przez morze (2Mj. 13:17-22). Przejście przez morze również miało miejsce zaraz na początku ich wędrówki (2Mj. 14). Chrzest jest więc znakiem inicjacji – początkowego utożsamienia, czyli innymi słowy nawiązania więzi. Wkrótce potem Bóg dał Izraelowi mannę z nieba i wodę ze skały (2Mj. 16-17). Jednak manna i woda nie były jednorazowymi darami. Towarzyszyły im aż do przejścia przez Jordan i pierwszych zbiorów w Ziemi Obiecanej (Joz. 5:12). Były więc znakiem trwania nawiązanej więzi.
To, że Paweł wiąże chleb i wino z manną i wodą jest widoczne także w tym, że skałę, która poiła Izrael, nazywa Chrystusem (1Kor. 10:4). Nie jest to zwykły pokarm i napój, bo taki spożywamy w swoich domach (11:22). Jest szczególnym pokarmem spożywanym w kościele (we wspólnocie Ciała Chrystusa) – Paweł mówi o spożywaniu Wieczerzy Pańskiej w czasie wspólnych zgromadzeń kościoła (11:18). Dlatego niegodne spożywanie chleba i wina stanowi obrazę dla kościoła (11:22).
O wyjątkowym i duchowym charakterze Wieczerzy świadczą nie tylko okoliczności, w jakich winna być spożywana, ale i skutki jej spożywania. Paweł stwierdza, że „ktokolwiek by jadł chleb i pił z kielicha Pańskiego niegodnie, winien będzie ciała i krwi Pańskiej" (11:27). Ponieważ jednak niektórzy właśnie w ten niegodny sposób jedzą i piją, „dlatego jest między wami wielu chorych i słabych, a niemało zasnęło" (11:30). Gdyby Wieczerza była wspomnieniem podobnym do zdjęcia z wakacji, jej spożycie nie kończyłoby się chorobą i śmiercią. Po skutkach (owocach) niegodnego spożywania chleba i wina poznajemy, że są one czymś więcej niż pamiątką (wspomnieniem). Mają w sobie moc, która działa.
Paweł jednak sam nazywa je pamiątką Chrystusową (11:24-25). Co ma na myśli? Warto zwrócić uwagę na to, że dosłownie Paweł pisze: „Pan Jezus tej nocy, której był wydany, wziął chleb, a podziękowawszy, złamał i rzekł: Bierzcie, jedzcie, to jest ciało moje za was wydane; to czyńcie ku mojemu przypomnieniu", czyli „dla mojego przypomnienia". Podobne słowa wypowiedział Bóg, kiedy po potopie ustanowił tęczą jako znak przymierza: „Łuk mój kładę na obłoku, aby był znakiem przymierza między mną a ziemią. A kiedy zbiorę chmury i obłok będzie nad ziemią, a na obłoku ukaże się łuk, wspomnę na przymierze moje. (...) Gdy tedy łuk ukaże się na obłoku, spojrzę nań, aby wspomnieć na przymierze wieczne między Bogiem a wszelką istotą żyjącą. (...) To jest znak przymierza." (1Mj. 9:13-17). Znak przymierza ma zatem nie tylko przypominać człowiekowi o przymierzu, ale przede wszystkim przypominać o nim Bogu. To może nas dziwić, niemniej jednak tak mówi Bóg. Kiedy więc mówimy o chlebie i winie (a także chrzcie) jako znakach przymierza, to musimy pamiętać, że są to znaki przede wszystkim dla Boga. Nie tylko przypominają nam, że zostaliśmy uratowani z niewoli ciemności, że żyjemy w niebezpiecznym środowisku, że diabeł krąży wokół nas jak lew ryczący, ale też przypominają Chrystusowi, że związał się z nami przymierzem, że jest naszym Zbawicielem i Królem.
Pamiętajmy też o tym, że pierwszy dzień tygodnia, kiedy kościół zgromadza się na nabożeństwie i spożywa wspólnie chleb i wino, jest Dniem Pańskim, a zatem dniem sądu. Chleb i wino są pokarmem, który przynosi błogosławieństwo lub przekleństwo. Wieczerza jest więc pewnego rodzaju inspekcją, testem wierności. Podobny rytuał znajdujemy w V Mojżeszowej 5:11-31. Jest tam mowa o wodzie przekleństwa (dosłownie o wodzie goryczy). Była to specjalnie przygotowana przez kapłana mikstura, którą miała wypić żona posądzona przez męża o cudzołóstwo. Jeśli była niewinna, wtedy woda nie przynosiła jej żadnej szkody. Jeśli jednak była winna, wtedy stawała się bezpłodna (dosł. „zwiotczeją biodra i spuchnie łono"). Kościół jest żoną Chrystusa. Chrystus więc przeprowadza test wierności, każąc jej pić wodę goryczy. Takim testem wierności jest Wieczerza Pańska, o czym świadczą choćby skutki niegodnego jej spożywania. Gdy człowiek, który cudzołoży z demonami lub w inny sposób okazuje pogardę Ciału Chrystusa, spożyje specjalnie przygotowany chleb i wino, tego ciało osłabnie, a być może i umrze.
Wieczerza Pańska posiada więc określone zadanie i moc. Nie tylko daje nam siły do trwania i wzrastania w czasie naszej pielgrzymki. Jako znak przymierza przypomina również o warunkach i obietnicach przymierza oraz testuje naszą wierność.
Chleb i wino posiadają zatem moc udzieloną im przez Boga. Zawsze są skuteczne, choć nie zawsze przynoszą życie. Jest to dość ważny punkt w dyskusji o sakramentach (znakach przymierza). Bowiem to, co powiedzieliśmy o chlebie i winie, możemy rozciągnąć również na chrzest, gdyż i Paweł to czyni, kiedy jednym tchem wymienia chrzest i duchowe pożywienie, razem określając je mianem typu. Oznacza to, że jak Wieczerza zawsze jest skuteczna, tak i chrzest zawsze jest skuteczny – osiąga określony przez Boga cel i pozostaje chrztem niezależnie od stanu i skłonności osoby chrzczonej.
„Wszyscy ojcowie nasi (...) zostali ochrzczeni w Mojżesza" (1Kor. 10:1-2). „Lecz większości z nich nie upodobał sobie Bóg; ciała ich bowiem zasłały pustynię" (10:5). Najwyraźniej ci, których ciała zasłały pustynię, w czasie próby okazali się być niewiernymi odstępcami. Czy to znaczy, że tak na prawdę nigdy nie zostali ochrzczeni w Mojżesza? Czy ich chrzest nie był prawdziwym chrztem? Jeśli nie prawdziwym, to jakim? Jeśli nie chrztem, to czym? Paweł jednak nazywa go chrztem i na tym opiera się jego argumentacja. Ponieważ otrzymali duchowe dary, dlatego przyjęli na siebie określone zobowiązania. Ponieważ zostali ochrzczeni, dlatego otrzymali też mannę i wodę. Ponieważ związali się z Mojżeszem, dlatego zostali poddani próbie. Nie wymaga więc ponownego chrztu od nawróconego odstępcy. Niezależnie bowiem od stanu jego duszy chrzest był i pozostaje znakiem przymierza między nim i Chrystusem. Chrzest nie pełni bowiem funkcji testu wierności przymierzu – taką rolę pełni Wieczerza. Chrzest jest znakiem nawiązania szczególnej więzi (utożsamienia) z Ciałem Chrystusa. Jeśli więc ktoś niewierzący zostanie ochrzczony, nie znaczy to, że jego chrzest nie jest chrztem. Ochrzczony poganin nie jest po prostu mokrym poganinem, ale niewiernym chrześcijaninem. Jeśli jakiś mężczyzna w złych zamiarach poślubił kobietę (skłamał, że ją kocha), nie unieważnia to ślubu, ale czyni z niego niewiernego męża. Znak posiada obiektywne znaczenie niezależnie od tego, co zrobi z nim człowiek i z jakich pobudek się nim posłuży.
Kto zatem ma być chrzczony i kto ma spożywać Wieczerzę? Paweł na początku stwierdza pięciokrotnie, że wszyscy ojcowie nasi zostali ochrzczeni i spożywali duchowy pokarm (10:1-4). Kiedy jednak mówi o ojcach, to nie ma na myśli tylko dorosłych mężczyzn. Mąż jest bowiem głową rodziny. 7 i 11 rozdział listu dość jednoznacznie to stwierdza. Mąż reprezentuje swoją rodzinę, która jest jego ciałem. Zatem kiedy Paweł mówi o ojcach, ma na myśli cały Izrael. Zresztą kiedy czytamy opis wyjścia z Egiptu i wędrówki po pustyni, nie ulega wątpliwości, że w obłoku i morzu zalazł się cały Izrael, a nie tylko dorośli mężczyźni. Cały Izrael jadł mannę i pił wodę. Od najmłodszych do najstarszych, mężczyźni i kobiety, starcy i dzieci. Jeśli jest to wzór (typ) pokazujący, jak mamy postępować, to wiele nam to mówi na temat tego, kto ma być chrzczony i kto ma spożywać Wieczerzę Pańską – kobiety i mężczyźni, dzieci i starcy. W świetle słów Pawła nie wolno więc odmawiać dzieciom wody, wina ani chleba. Bowiem odmawiając im tego, wykluczamy je ze wspólnoty Ciała i mówimy, że ich w tym Ciele nie potrzebujemy, podczas gdy Bóg jest innego zdania, skoro ochrzcił je w Mojżesza, karmił je i poił duchowym pokarmem i napojem – „pili bowiem z duchowej skały, którą był Chrystus" (10:4). Warto też zauważyć, że ojcowie nie konsultowali ze swoimi dziećmi decyzji o wyjściu z Egiptu – po prostu dla ich dobra zabrali je z sobą.
Na koniec musimy odpowiedzieć na jeszcze jedno pytanie. Czy wszyscy, którzy zostali utożsamieni z Chrystusem, zostali włączeni w Jego Ciało i spożywają Wieczerzę Pańską, osiągną pełnię zbawienia? Nie, czytamy bowiem: „Lecz większości z nich nie upodobał sobie Bóg" (10:5). „Kto mniema, że stoi, niech baczy, aby nie upadł" (10:12). Chrzest w Chrystusa prawdziwie jednoczy nas z Chrystusem, jak chrzest w Mojżesza prawdziwie zjednoczył naszych ojców z Mojżeszem. Chleb i wino prawdziwie karmią nasze dusze, jak manna i woda prawdziwie karmiły dusze Izraelitów na pustyni. Jeśli nimi gardzimy, gardzimy Tym, który nam je dał. Gardząc stołem, gardzimy gospodarzem. Co więcej, gardząc nimi, skazujemy się na głodową śmierć. Chrzest i Wieczerza nie są jednak same w sobie gwarancją pełni zbawienia. Ich przyjęcie nie stanowi zapewnienia, że dotrwamy do końca. Przejście przez morze nie było gwarancją wejścia do Kanaanu.
Widzimy więc, że o zbawieniu możemy mówić w dwóch kategoriach: historycznej i eschatologicznej, czyli zainaugurowanej i zrealizowanej. Czytamy o tym w Liście do Hebrajczyków: „Staliśmy się (czas przeszły) bowiem uczestnikami Chrystusa, jeśli tylko aż do końca zachowamy (czas przyszły) niewzruszenie ufność, jaką mieliśmy na początku" (3:14). Nie wszyscy, którzy początkowo okazali zaufanie Chrystusowi, wytrwają do końca. Czy to znaczy, że nigdy nie mieli nic wspólnego z Chrystusem i Jego Ciałem? Że nigdy tak na prawdę nie byli w przymierzu? Że w żadnym sensie ani stopniu nie dostąpili zbawienia? Nie, ponieważ kilka rozdziałów dalej czytamy o takich właśnie ludziach, którzy zostali uświęceni krwią przymierza, a jednak później podeptali ją i wzgardzili Chrystusem (10:29). Piotr też opisuje takich ludzi, mówiąc, że „przez poznanie Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa wyzwolili się od brudów świata" (2Pt. 2:20), czyli w jakimś stopniu zostali uwolnieni spod władzy ciemności, lecz „potem znowu w nie uwikłani dają im się opanować" (tamże). Są jak umyta świnia, która znów tarza się w błocie (2:22).
Jeśli tak się sprawy mają, to czy możemy być pewni swojego zbawienia? Tak, przez wierność i posłuszeństwo Chrystusowi. W praktyce oznacza to szanowanie Jego Ciała, czyli m.in. pozostawanie we wspólnocie Kościoła, gdzie każdej niedzieli Chrystus sądzi nas i wychowuje, „abyśmy wraz ze światem nie zostali potępieni" (11:31).
Czy w związku z powyższym chrzest i Wieczerza są warunkami koniecznymi do osiągnięcia pełni zbawienia? Oczywiście, jak mówi Piotr, nie zbawia nas pozbycie się cielesnego brudu (1Pt. 3:21). Zbawia nas utożsamienie z Chrystusem i Jego Ciałem. Jeśli jednak znakiem tego utożsamienia jest chrzest wodny, to co możemy powiedzieć o osobie, która odmawia przyjęcia tego znaku? Co pomyślałby mężczyzna o miłości kobiety, która nie chce wziąć z nim ślubu? Na pewno wokół chrztu dzieje się dużo więcej niż to, co dostępne dla naszych oczu. Są też sytuacje, które uniemożliwiają udzielenia chrztu. Jednak kategoryczna odmowa przyjęcia znaku przymierza pozbawia daną osobę podstawy do twierdzenia, że jest zbawiona. W tym sensie chrzest i Wieczerza są konieczne do zbawienia. Nie można bowiem trwać w buncie i liczyć na życie wieczne.
Jeśli chrzest w Mojżesza oraz manna z nieba i woda ze skały są starotestamentowymi typami (wzorami) nowotestamentowego chrztu w Chrystusa oraz Wieczerzy Pańskiej, to patrząc na typy, wiele uczymy się o rzeczach, których były zapowiedzią:
Znaczenie chrztu i Wieczerzy odnajdujemy w Słowie Bożym, nie zaś w naszych ich postrzeganiu (patrząc jedynie na skałę, z której wytrysnęła woda, nie poznalibyśmy, że jest nią Chrystus, gdyby nie objawił nam tego Bóg).
Znaki przymierza (chrzest i Wieczerza) są darami od Boga, którymi pobudza i wzmacnia naszą wiarę (bez nich bylibyśmy wciąż niewolnikami lub umarlibyśmy na pustyni).
Nie są tylko wspomnieniem pewnych wydarzeń, ale, jak Słowo Boże, dzięki mocy udzielonej im przez Boga wykonują zadaną im pracę (czynią nas członkami Ciała, wzmacniają wiarę i oczyszczają nasze życie z grzechu).
Ich znaczenie i moc istnieją obiektywnie, bo opierają się na Bożym postanowieniu, nie zaś ludzkim ich odbiorze (kto niegodnie spożywa Wieczerzę, ten nie zmienia ani nie pozbawia jej znaczenia ani mocy – to Wieczerza, jak woda goryczy, dokonuje zmiany w człowieku).
Mają być udzielane mężczyznom i kobietom, starcom i dzieciom (jak było to w przypadku starotestamentowych znaków).
Mają być udzielane we wspólnocie Kościoła, który jest Ciałem Chrystusa (cały Izrael i tylko Izrael został ochrzczony w Mojżesza i spożywał duchowy pokarm na pustyni).
Są konieczne choć niewystarczające do zbawienia, bowiem poza Kościołem nie ma zbawienia (kto nie został ochrzczony w Mojżesza, ten został w Egipcie; kto nie spożywał manny i wody, ten umarł na pustyni).