Pan Jezus i Apostołowie głosili Dobrą Nowinę jednak nie robili tego w odizolowaniu od kontekstu i pytań swoich słuchaczy. Odpowiadali na ich codzienne życiowe wyzwania oraz odnosili się do konkretnych światopoglądów: Żydów, Greków, Rzymian itp. Organizujemy spotkania dyskusyjne w kawiarniach oraz w grupach domowych na tematy biblijne, światopoglądowe, apologetyczne. Jeśli chciałbyś porozmawiać osobiście - napisz lub zadzwoń:
pastor Paweł Bartosik, gdansk(at)reformacja.pl, tel. 605 282 417
Odpowiedź na Twoje pytanie zamieścimy poniżej na stronie lub na Twoje życzenie - wyślemy Ci mailem.
Pytanie do Pastora: Jak wygląda praktycznie w Pastora domu bycie mężem na wzór Chrystusa? Spelnianie kapłańskiej, proroczej i królewskiej roli?
Pozdrawiam! -Imperator
Jako kapłan – prowadzę rodzinę do Jezusa. Bóg ustanowił męża przymierzową głową rodziny (1 Kor 11) aby ją reprezentował i w jej imieniu wyznawał grzechy. Oczywiście nie znaczy to, że jest winny grzechów żony lub dzieci lub, że każdy z członków rodziny nie może indywidualnie przychodzić do Boga. Chodzi raczej o gotowość do niesienia odpowiedzialności za najbliższych. Chrystus nie był winnym grzechów kościoła, a jednak był gotów ponieść za nie odpowiedzialność na Golgocie. Jako prorok – nauczam i przekazuję rodzinie Boże Słowo. Dzieje się to w dwojaki sposób: - formalny – gdy pod koniec dnia wspólnie z żoną i dziećmi śpiewamy, modlimy się i czytamy Pismo Św., które krótko wyjaśniam (lub zadaję pytania na temat znaczenia i zastosowania danego fragmentu). - nieformalny – w ciągu całego dnia wskazuję na zastosowanie Pisma Św. podczas różnych sytuacji (wycieczki z dziećmi, kłótni o zabawki, gier planszowych itp.) Jako król – zaopatruję, troszczę się i reprezentuję rodzinę na zewnątrz. Funkcja królewska wiąże się nie tylko z zarządzaniem, ale i gotowością do poświęcenia. Jezus na krzyżu cierpiał za swoich poddanych właśnie jako król. Dobry król umiera za swój lud nie tylko w sensie fizycznym, ale i w postrzeganiu swojej funkcji jako służby dla dobra narodu. Królewska rola męża polega na umieraniu dla własnych pragnień, korzyści, zachcianek kosztem życia pełnego poświęceń dla żony i dzieci.
Mam pytanie.Czy i dlaczego Jezus jest jedynym pośrednikiem między ludźmi a Bogiem?
Gabrysia
Tak, Biblia wyraźnie naucza, że Chrystus jest jedynym pośrednikiem między Bogiem, a ludźmi, nie zaś jednym z wielu. 1 Tymoteusza 2:5 mówi: „Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem, a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus".
Wynika to z dwóch prawd:
1. Tylko człowiek może reprezentować przed Bogiem innych ludzi.
2. Jedynie Bóg może w skuteczny sposób dokonać zbawienia.
Chrystus jest w pełni Bogiem i w pełni człowiekiem. Żadne inne stworzenie na niebie ani na ziemi nie jest w stanie nas reprezentować przed majestatem Boga. W żadnym innym imieniu nie możemy mieć dostępu do Ojca nawiązując z Nim żywą więź. Do Ojca przychodzimy wyłącznie poprzez zasługi oraz w imieniu Syna, w Duchu Świętym. Polecam lekturę Ew. Jana 5:19-29.
Wierzę, że Bóg stworzył ten świat, mam jednak wątpliwości co do potopu, a w szcególności czasu, w którym nastąpił. Czy okres jaki upłynął (wg Biblii)od potopu do chwili obecnej jest wystarczająco długi aby mogły wykształcić się tak odmienne z wyglądu rasy ludzkie?
Marta
Najwidoczniej tak, skoro: 1. Potop jest historycznym faktem. 2. Wykształciły się odmienne z wyglądu rasy. Nie wiemy czy i jak bardzo różnili się z wyglądu synowie Noego, którzy znaleźli się na Arce i od których bierze początek nowa ludzkość po potopie. Nawiasem mówiąc rasy ludzkie nie są aż „tak odmienne" względem siebie, jak np. rasy psów. Różnorodność ras ludzkich jest wielkim problemem teorii ewolucji ponieważ z konieczności zakłada wyższość pewnych ras ponad innymi (niższymi w ewolucyjnym łańcuchu). To z kolei w konsekwentny sposób rodzi rasizm i nazizm. Mordowanie australijskich Aborygenów czy Żydów w czasie II Wojny Światowej to naturalne skutki założeń ewolucjonistów dotyczących hierarchii ludzkich ras. Hitler czy Stalin jedynie przyjęli to, co dużo wcześniej dostarczyła im ewolucja, która postrzega człowieka jako kolejne stadium ewolucyjnego pochodu. Ci, którzy są w tym pochodzie „wolniejsi" muszą zostać drogą naturalnej selekcji (a więc przez silniejsze osobniki) wyeliminowani.
Niedawno dowiedziałem się o misyjnym zborze waszego kościoła który sprawnie działać zaczął w Gdańsku, gratuluję. Jednak jako człowiek niezadowalający się bierną obserwacją pragnę spytać czy dostaliście już zaproszenie na Pierwszy Synod Wolnego Kościoła Reformowanego w Warszawie... Jeśli nie..... a jest taka możliwość:-) możecie czuć się zaproszeni przeze mnie. Jako chrześcijanin pragnący odnaleźć w końcu swoje miejsce w świecie bardzo bym chciał by kościół do którego powoli się przyzwyczajam i z którym się zgadzam:-) rozwiał się. Dlatego pytam w prost czy możliwe jest połączenie wszystkich progresywnych chrześcijan pod jednym zwierzchnictwem ogólnoświatowym? Czy wasze zbory zechciały by pomóc mieszkańcom zarówno: Warszawy, Poznania, Szczecina oraz Gdańska w umacnianiu wolnej myśli reformacyjnej? Niestety jesteśmy tylko ludźmi i np. ja jako 20 letni człowiek jestem przekonany iż takie czy inne wstawiennictwo naszych kościołów jest niezbędne, szczególnie dziś gdy nadarza się okazja. Ludzie są już tak stworzeni przez Boga że czuja wielką siłę i słuszność własnych przekonań tylko w grupie, cały czas modlę się o to by grupa ta stawała sie co raz większa. Bardzo bym prosił o szybka odp. z góry Bóg zapłać 🙂
Karol
Osobiście odradzam komukolwiek wstąpienie i zaangażowanie w tzw. Wolnym Kościele Reformowanym. Ta wspólnota nie nosi bowiem w sobie cech kościoła, a tym bardziej reformowanego. Jak napisałeś – ugrupowanie to należy do nurtu tzw. progresywnych chrześcijan (w przeciwieństwie do biblijnych), stąd nie może być uznane za kościół chrześcijański.
Powodów jest wiele: najważniejszy to fakt, że Biblia nie jest autorytetem i fundamentem wiary tej wspólnoty lecz „podpórką" służącą do głoszenia haseł i nauk zwolenników tego nurtu, w szczególności pro-gejowskich - związanych z działalnością środowisk GLBTI - Gay, Lesbian, Bisexual, Transgender, and Intersex)
Tzw. Wolny Kościół Reformowany mamiąc ludzi "Bożą miłością" – niesie fałszywe zapewnienie, że sprawy takie jak kolor skóry, pochodzenie są sprawami tej samej wagi co więzi o charakterze seksualnym czy wyznanie. Definiuje więc wedle tych samych kategorii sprawy o zabarwieniu etycznym z neutralnymi.
Wśród akcji oraz inicjatyw popieranych przez tą wspólnotę są (na głównej stronie) wymienione są jedynie te o charakterze homoseksualnym:
- The gay and Christian network
- Gay Christian Fellowship (GLBTI (Gay, Lesbian, Bisexual, Transgender, and Intersex) Christians,
- Gay Christian Europe
Nie muszę chyba dodawać, że ich poselstwo nie ma nic wspólnego z biblijnym chrześcijaństwem oraz ewangelią, która jest wieścią o Bożej miłości zmieniającej ludzkie życie. Chrystus nie wzywa człowieka do pozostawania w grzechu. Rzuca mu raczej wyzwanie do niesienia własnego krzyża.Skłonności homoseksualne należą do takich "krzyży", którego osoby zmagające się z tym problemem powinny wziąć na siebie. Droga przed nimi oraz zmagania będą straszliwie ciężkie. Nie ma jednak dróg na skróty dla uczniów Jezusa, którzy niosąc swój krzyż chcąc wstępować w ślady Mistrza. Wolny Kościół Reformowany naucza omijania krzyża, obiecuje chwałę zmartwychwstania bez potrzeby umierania dla swoich pragnień.
Dlatego nie ma nic wspólnego z Kościołem Jezusa Chrystusa i ewangelią.
Jaka jest pozycja kobiety w Waszej wspólnocie? Czy ma ona prawo wymagać od męża równego podziału obowiązków domowych, kariery zawodowej, płacy na równi z mężczyznami? Czy może podobnie jak w prawosławiu powinna być ona poddana mężowi i być jego służebnicą, w razie wymagań męża wypierającą się swych potrzeb? Czy kobiety mogą pełnić jakieś funkcje liturgiczne?
Asia
Witaj, Pozycja kobiety w naszej wspólnocie jest taka sama jak mężczyzny. Co nie oznacza jednorodności funkcji. Bóg stworzył nas równymi, ale różnymi. Przykładowo Pismo naucza, że funkcję pastorów (starszych zboru) pełnić mogą niektórzy, powołani do tego mężczyźni (1 Tm 3, Tyt 1), co nie ma nic wspólnego z dyskryminacją kobiet ponieważ zdecydowana większość mężczyzn jest powołana do innych zadań. Czy żona ma prawo wymagać od męża równego podziału obowiązków domowych, kariery i płacy? Tak! Przy czym „równy" podział obowiązków domowych chyba niekoniecznie musi oznaczać, że mąż i żona muszą robić to samo, prawda? Muszą natomiast jednakowo odpowiedzialnie angażować się w swoje powołania – męża/ojca i żony/matki. Nie oznacza to, że żona musi wykonywać czynności, które na ogół wykonują mężczyźni (najczęściej z racji naturalnych predyspozycji) np. rąbać drewno, wyjmować rozładowany akumulator z auta, reperować cieknący dach lub rurę w łazience. Kobieta nie musi pretendować do wykonywania tych czynności co mężczyzna aby miała prawo czuć się „równa". Jest równa ze względu na to kim jest (Bożym obrazem), a nie ze względu na to co robi (lub ile zarabia). Jeśli chodzi wysokość płacy to żona na ten temat powinna rozmawiać ze swoim pracodawcą. Oczywiście ma prawo do zapłaty adekwatnej do wykonanej pracy. Jeśli pracuje tak samo wydajnie jak inne osoby na jej stanowisku (kobiety i mężczyźni) – ma prawo do tego samego wynagrodzenia i dopominania się o nie u pracodawcy. Nie powinna jednak zabiegać o przywileje, np. obniżenie kryteriów: wydajności, zdolności, pracowitości, przedsiębiorczości (np. parytety) jeśli chce być traktowana na równi z mężczyznami. Czy powinna być poddana mężowi? Nie w znaczeniu, o którym piszesz (jego „służebnicy wypierającej się potrzeb"). Pomocny powinien być tu raczej biblijny obraz relacji Chrystusa z Kościołem, która jest zobrazowana przez małżeństwo mężczyzny i kobiety. Biblijny mąż względem własnej żony powinien postępować tak jak Chrystus postępuje względem Kościoła: Chrystus kocha kościół, troszczy się o niego, chroni, zaopatruje, poświęca życie dla niego, jako monogamista ma jedną Oblubienicę. Natomiast biblijna żona powinna wobec męża postępować tak jak kościół zobowiązany jest postępować wobec Chrystusa: szanować go, poważać, być mu zawsze wierna, nie wstydzić się go, nie obmawiać w publicznych sytuacjach itp. Więcej na ten temat pisał Ap. Paweł w Efezjan 5:22-33. Odsyłam Cię do tego fragmentu oraz do Księgi Pieśni nad Pieśniami. Czy kobiety mogą pełnić jakieś funkcje liturgiczne? Niektóre tak, niektóre nie. Zasadą jest tu jednak, że za funkcje liturgiczne z boskiego nakazu odpowiadają pastorzy (starsi zboru). Mogą oczywiście delegować wykonywanie pewnych funkcji nie-pastorom jednak wszystko to musi odbywać się za ich przyzwoleniem i odpowiedzialnością. I tak zarówno kobiety jak i nie-ordynowani mężczyźni nie powinni pełnić funkcji liturgicznych związanych z reprezentowaniem Chrystusa podczas nabożeństwa (prowadzenie nabożeństwa, sprawowanie sakramentów, głoszenie Słowa). Te zarezerwowane są dla pastorów. Mówię również o „nie-ordynowanych mężczyznach" ponieważ nie chodzi o kryterium płci lecz powołania. Nie-pastorzy (mężczyźni i kobiety) mogą natomiast w kontekście nabożeństwa prowadzić np. służbę muzyczną. Jeśli do funkcji liturgicznych zaliczymy także zaangażowanie ludu Bożego to wszyscy chrześcijanie powinni włączać się we wszystkie elementy nabożeństwa (śpiew, ofiara, modlitwy, Credo, wyznanie grzechów itp.). Pamiętajmy jednak, że służba w kościele nie jest ograniczona do funkcji liturgicznych. Byłoby to bardzo zubożone spojrzenie na jego istotę i możliwości służenia w Domu Bożym. Jest mnóstwo innych bardzo ważnych funkcji, których pełnienie wpływa na duchową kondycję całego Ciała Jezusa - wcale nie mniej „duchowych" niż funkcje liturgiczne: ewangelizacja, służba dobroczynności, nauczania dzieci, młodzieży, młodszych kobiet, związane z usługiwaniem przed i po nabożeństwie, wydawnicza itp. Nic tylko... służyć! Żniwo jest wielkie, ale robotników mało. Źle się dzieje gdy kobiety zamiast skupić się na wiernej służbie na niwie Pańskiej zabiegają o wykonywanie czynności, które Bóg powierzył pastorom. Gdy jednak dowiadują się, że są ku temu biblijne przeciwwskazania – oznajmiają, że „nie ma dla nich miejsca w kościele" (co jest oczywiście nieprawdą). Mam nadzieję, Asiu, że nie należysz do takich kobiet i pełna zapału oraz gorliwości pragniesz służyć Panu w swoim powołaniu. Dziękuję 🙂 To chyba najbardziej spójna i przejrzysta odpowiedź, jaką uzyskałam od osoby duchownej na ten temat. Teraz stało się to o wiele prostsze. Napisał ksiądz o obowiązkach żony wobec męża i męża wobec żony, jednak według mnie to one się zazębiają, szacunek powinien być obopólny, a i chociażby troska też powinna działać w dwie strony. Po to chyba między innymi ludzie się wiążą 🙂 Zostałam wychowana w wierze rzymskokatolickiej, jednak uważam, że ewangelickie podejście do wielu spraw jest zdrowsze niż katolickie i bardziej trafia w to, o co chodzi Bogu. Obcy wydaje mi się tylko brak kultu maryjnego i spowiedzi usznej 🙂 Asia Dziękuję za ciepłe słowa zachęty. Tak, obowiązki męża i żony w pewnych względach się zazębiają. Dobrze jest jednak generalnie wiedzieć kto za co odpowiada. Niedomówienia i spontaniczność rodzą bowiem nieporozumienia. Brak kultu maryjnego i spowiedzi usznej to akurat kolejne "plusy" protestantyzmu. 🙂 Biblia bowiem milczy (a w przypadku pierwszej sprawy - wręcz zabrania) na temat tych doktryn/praktyk. Jako chrześcijanie powinniśmy podążać za nią. Pozdrawiam. pastor Paweł
Witam!
Pojawiło się już tutaj pytanie o kontakty Ewangelicznego Kościoła Reformowanego z Kościołem Ewangelicko-Reformowanym. Chciałbym się jednak zapytać, po co było tworzyć jeszcze jeden reformowany Kościół w Polsce zamiast przyłączyć się do już istniejącego. Nie chcę, żeby to brzmiało jako zarzut. Chciałbym tylko dowiedzieć się, czy o utworzeniu nowego związku wyznaniowego zadecydowały jakieś kwestie doktrynalne. Czy z Waszego punktu widzenia z Kościołem Ewangelicko-Reformowanym jest coś \"nie tak\", że nie możecie utworzyć z nim jednego związku wyznaniowego? Czyżby jednym z powodów było dopuszczenie kobiet do ordynacji w KE-R? Pozdrawiam!
Tomek
Jaki jest Wasz stosunek do Kosciola Ewangielicko Reformowanego w Polsce? Dlaczego tworzycie oddzielna wspolnote koscielna ? Z wyrazami szacunku, Adam Dlaczego nie odnajdujecie się w ramach Kościoła Ewangelicko-Reformowanego.Proszę o precyzyjną odpowiedź,co wam w tym kościele przeszkadza,że nie jesteście w jej strukturach? Andrzej 1. Zacznę od końca i od odpowiedzi pytaniem na pytanie: czemu nie zapyta Pan dlaczego Kościół Ewangelicko-Reformowany nie znajduje się w naszych strukturach? 2. Co nam „przeszkadza" w KER? Nie sądzę, że to kwestia „przeszkadzania" ile odmiennych przekonań w pewnych względach. Różnimy się w podejściu do: hermeneutyki biblijnej, a co z tego wynika - w kwestiach takich jak: sposób zarządzania kościołem, liturgia, ordynacja kobiet, komunia dzieci (i jej częstotliwość), ewolucjonizm i kreacjonizm, czy choćby predestynacja i 5 punktów kalwinizmu. KERowi bliżej do teologii K. Bartha, nam do reformatorów kościoła. KER spośród reformowanych wyznań wiary oficjalnie przyjął jedynie Katechizm Heidelberski. My akceptujemy także Belgijskie Wyznanie Wiary, Kanony z Dort czy (może z drobnymi wyjątkami) Konfesję Westmisterską. 3. Jeśli chodzi o nasze podejście do KER to staramy się utrzymywać przyjazne stosunki – mając świadomość tego co nas łączy i co nas różni.
Wydawało mi się, że Protestantyzm to zbiór religii, które odłączyły się od Katolicyzmu, że dzieli się na takie części, jak Luteranizm czy Kalwinizm. Jaki odłam reprezentujecie? Drugie pytanie: jaki jest stosunek waszego kościoła do sakramentu spowiedzi, jesteście zwolennikami spowiedzi z pośrednikiem czy bezpośredniej?
Krzychu
Dzień dobry, Protestantyzm i katolicyzm wyrastają z tych samych korzeni i do XVI wieku łączy nas wspólna historia. Nasze drogi rozchodzą się od czasów reformacji. Kluczowymi kwestiami były wtedy i nadal są: - w jaki sposób człowiek może zostać usprawiedliwiony przed Bogiem i zbawiony? (przez żywą wiarę jak mówią protestanci czy wiarę PLUS uczynki jak naucza KK) - co dla chrześcijanina powinno być najwyższym autorytetem? Biblia, jak mówią protestanci czy Kościół (który dał nam Biblię i jest strażnikiem Tradycji), jak uczy Kościół Katolicki - kto jest spadkobiercą nauki apostolskiej i św. Augustyna, a kto jest nowinikarzem dodającym do Pisma Św. ludzkie nauki? Zatem, owszem Protestantyzm wyrasta na bazie Katolicyzmu jednak mówimy, że to Kościół Katolicki odszedł tak daleko od biblijnej wiary, że istniała potrzeba powrotu do Pisma - co uczynili reformatorzy. Początkowo chcieli oczyszczać ówczesny Kościół Katolicki. Okazało się jednak, że ów kościół nie pozwalał aby Biblia była jego nadrzędnym autorytetem. Pyta Pan jaki nurt protestantyzmu reprezentujemy? Jesteśmy kościołem kalwińskim. Jednocześnie równie mocno odwołujemy się do spuścizny teologicznej Lutra, innych reformatorów, św. Augustyna i ojców kościoła. Jeśli chodzi o spowiedź to nauczamy za Biblią, że warunkiem odpuszczenia grzechów jest nawrócenie człowieka czyli szczery żal za własne grzechy i zwrócenie się do Jezusa aby je odpuścił. Chrystus obiecał, że nie odrzuci precz nikogo, kto przyjdzie do Niego z ufną, żywą wiarą. Oczywiście człowiek wierzący upada dlatego nauczamy, że: - każdy grzech powinien zostać indywidualnie wyznany Bogu ORAZ ludziom przeciwko którym grzeszymy - każdy może do mnie jako do pastora przyjść po poradę, na szczerą rozmowę na ten temat. Nie jest to jednak warunek konieczny. - na każdym nabożeństwie na początku mamy wspólne wyznanie grzechów. Odbywa się to w ten sposób, że klęcząc każdy indywidualnie w ciszy wyznaje grzechy Bogu, następnie wszyscy wspólnie modlimy się słowami Psalmu 51. Potem ma miejsce absolucja, czyli powstajemy zaś pastor ogłasza odpuszczenie grzechów wszystkim, którzy w szczerości je wyznali.
Czym różni się katolicyzm od protestantyzmu? Bardzo zainteresowała mnie ta wiara. Jestem katoliczką, ale jakoś bardziej przekonuje mnie protestantyzm. Chciałabym się dowiedzieć o nim czegoś więcej, czy można przejść z mojej wiary na waszą? W jaki sposób? Czy jest ktoś z kim można porozmawiać na temat tej wiary i dowiedzieć się wszystkiego od początku?
Ula
Ula, Katolicyzm od protestantyzmu różni się przede wszystkim autorytetem czyli odpowiedzią na pytanie: Komu ufać? W jaki sposób kształtować moją wiarę, przekonania i praktykę? W kościele katolickim jest nim ... kościół dzierżący Tradycję oraz (rzekomo) „nieomylną" interpretację Pisma – jako dwóch równorzędnych objawień. To kościół wg katolicyzmu dał i skompletował kanon Pisma (jest więc rzekomo jego twórcą), także jest nośnikiem i strażnikiem Tradycji. W protestantyzmie najwyższym autorytetem jest Biblia – cała Biblia i tylko Biblia (Sola et Tota Scriptura). Oznacza to, że jakkolwiek orzeczenia kościoła, soborów, katechizmy mogą być cenne – to ich treść powinna być przyjmowana tylko o tyle o ile jest zgodna z treścią Pisma Św. Tam gdzie w swoim nauczaniu wykraczają lub przeczą nauczaniu Pisma Św. - tam wierny chrześcijanin nie ma obowiązku ich przyjmować, a nawet powinien im stanowczo zaprzeczyć. W katolicyzmie nie istnieje taki warunek ponieważ Pismo Św. nie jest ani jedynym ani rozstrzygającym punktem odniesienia dla prawdziwości wiary i praktyki chrześcijańskiej. Z tego wynikają oczywiście dalsze różnice doktrynalne: kwestia zbawienia (relacja wiary i uczynków), roli obrazów i rzeźb w religijnym kulcie, kultu Maryji, świętych, nieomylność papieża, celibat duchownych, ilość i znaczenie sakramentów, znaczenie i treść mszy św./nabożeństwa, istnienie czyśćca, zakonów, podejście do seksualności, rozwodów i powtórnych małżeństw itd. Czy można przejść na „naszą wiarę"? Owszem, choć wolimy aby człowiek zaufał Jezusowi i Jego Słowu – Pismu Św. (nie zaś żadnej „wierze"). I to jest warunkiem przyjęcia danej osoby do naszego kościoła. Niezadowolenie ze swojego dotychczasowego kościoła nie jest wystarczające aby być członkiem naszego zboru i uczniem Jezusa. Pytanie raczej dotyczy o miejsce Jezusa i Jego woli w Twoim życiu. Oczywiście jest możliwość by się spotkać i na spokojnie omówić powyższe kwestie. Tutaj jedynie zasygnalizowałem pewne rzeczy - jednak bardzo ogólnie.
Witam ponownie.
Niestety nie jestem z Trójmiasta, jestem z Warszawy. Dowiedziałem się o waszym kościele podczas Targów Dominikańskich, gdy Pastor rozdawał broszury (swoją drogą zaimponował mi Pastor tym, bo jako jedyny brał Pan [proszę wybaczyć mi zwrot "Pan", bo nie wiem jak mogę się do Pana zwracać :)] udział w tych targach nie dla pieniędzy, lecz dla idei.).
Od kościoła, do którego ja należę, od Kościoła Katolickiego nieco odpycha mnie zbytnie zamiłowanie Papiestwa do tradycji. Mam wrażenie, że niektóre prawa kościelne istnieją tylko, dlatego, że je ktoś kiedyś wymyślił. Na przykład, nie wydaje mi się, że w Biblii istnieje nakaz co tygodniowego uczestniczenia we mszy świętej (jeśli się mylę proszę wskazać taki fragment). Co prawda jest napisane: Dzień święty święcił, ale to nie jest tożsame z chodzeniem do kościoła. Uważam, że w kościele przydałoby się więcej liberalizmu, jest zbyt wiele odgórnych nakazów, które są stworzone nie przez Boga, lecz przez ludzi. Nakaz chodzenia do kościoła powoduje chore sytuacje, w których ludzie chodzą do kościoła z czystego nawyku, by spełnić przykry obowiązek. Święcenie dnia świętego interpretuję tak: dzień święty powinien być czasem oderwania się od codziennej pracy, powinien być dniem, w którym szczególnie rozwijamy się duchowo. Gdy msze święte nie zaspakajają intelektualnie wiernych, bo są, na przykład, prowadzone w tak schematyczny sposób, że co tydzień wyglądają tak samo, wydaje mi się, że lepiej poświęcić czas na czytaniu Biblii, niż na słuchaniu tego samego. Poza tym uważam, że Kościół Katolicki grzeszy pychą, o czym świadczy dogmat o nieomylności.
Mam trochę zarzutów co do Kościoła Katolickiego, dlatego ciekawi mnie to, jak jest w waszym kościele. Pozdrawiam. Witam. Święcenie Dnia Świętego jest nakazam Boga, nie kościoła. W Nowym Przymierzu tym dniem jest Niedziela. Sposób święcenia tego dnia nie jest również sprawą naszej zupełnej dowolności. Przykładowo List do Hebrajczyków daje jako przykazanie Boże abyśmy nie opuszczali wspólnych zebrań ("jak to jest u niektórych w zwyczaju") - Hbr 10:24-25. Zatem opuszczanie nabożeństw bez uzasadnionej przyczyny (choroba, pilny wyjazd) jest grzechem ponieważ jest odmową skorzystania z zaproszenia Głowy Kościoła. Sam Bóg zaprasza nas do Słowa i Stołu Pańskiego aby nas pouczać, karmić, pokrzepiać w gronie RODZINY (kościoła). Zignorowanie tego zaproszenia nie jest czymś neutralnym. Własne pomysły na spędzenie Dnia Pańskiego mają poganie, którzy nie znają Boga. Chrześcijanin rozpoczyna ten dzień (jak i cały tydzień) od spotkania z Chrystusem i Jego duchową rodziną na nabożeństwie. Pozdrawiam.
Witam. Święcenie Dnia Świętego jest nakazam Boga, nie kościoła. W Nowym Przymierzu tym dniem jest Niedziela. Sposób święcenia tego dnia nie jest również sprawą naszej zupełnej dowolności. Przykładowo List do Hebrajczyków daje jako przykazanie Boże abyśmy nie opuszczali wspólnych zebrań ("jak to jest u niektórych w zwyczaju") - Hbr 10:24-25.
Zatem opuszczanie nabożeństw bez uzasadnionej przyczyny (choroba, pilny wyjazd) jest grzechem ponieważ jest odmową skorzystania z zaproszenia Głowy Kościoła. Sam Bóg zaprasza nas do Słowa i Stołu Pańskiego aby nas pouczać, karmić, pokrzepiać w gronie RODZINY (kościoła). Zignorowanie tego zaproszenia nie jest czymś neutralnym. Własne pomysły na spędzenie Dnia Pańskiego mają poganie, którzy nie znają Boga. Chrześcijanin rozpoczyna ten dzień (jak i cały tydzień) od spotkania z Chrystusem i Jego duchową rodziną na nabożeństwie. Pozdrawiam.
Dzień dobry,
Szczęść Boże. Mam mały problem i mam nadzieję jestem w dobrym miejscu by uzyskać pomoc. Jestem katoliczką i miesiąc temu w Anglii poślubiłam Anglika wyznania anglikańskiego "church of england". Była to ceremonia cywilna i planowaliśmy wziąć ślub kościelny tutaj w Gdańsku w październiku. Dzisiaj jednak się dowiedziałam, że w związku z tym, że mój mąż jest rozwodnikiem ceremonii cywilnej kościół katolicki nie udzieli mi ślubu. Chciałabym się dowiedzieć czy państwo udzielają ślubów, jeśli tak to jakie warunki trzeba spełnić no i gdzie wasz kościół się znajduje? Z góry dziękuje i Szczęść Boże. Joanna.
Pani Joanno,
1. Udzielamy ślubów osobom, które są częścią naszego zboru. Jeśli ktoś należy do innego kościoła zachęcam aby osoby chcące się pobrać rozmawiały na temat ślubu ze swoim duszpasterzem. Jeśli Kościół Katolicki odmawia ślubu w państwa sytuacji (co mnie nie dziwi) - proszę porozmawiać z anglikańskim pastorem męża.
2. Pisze Pani, że miał miejsce ślub cywilny. Osobiście w tej sytuacji nie nalegałbym na ślub w kościele ponieważ skutki ślubu cywilnego niosą te same konsekwencje: czyli zawarcie związku małżeńskiego. Bóg był świadkiem Państwa przysięgi - jest to więc ważny ślub zawarty przed Nim.
3. Inną (choć powiązaną) sprawą jest to czy mieli państwo prawo do zawarcia ślubu w sytuacji rozwodu męża. Jest to zależne jest od kilku czynników m.in. od powodu rozwodu (czy istniała biblijna przyczyna na rozejście się) czy też państwa duchowej kondycji.
4. Nasz kościół znajduje się w Gdańsku przy ul. Grobla IV/8. (budynek Szkoły Podstawowej nr 50). Nabożeństwa mamy w niedziele o 10:00.
5. Sprawa jest na tyle ważna i delikatna, że zachęcam do indywidualnej rozmowy na ten temat. Jeśli są państwo nadal zainteresowani rozmową – proszę o kontakt.
Na blogu pastora w pewnym miejscu przeczytałem o "majstrowaniu" przy Dekalogu. Chodziło tam o II Przykazanie. Zgoda - to jest ewidentny "przekręt" biblijny. Dopisałem się tam w komentarzach jako "anonimowy" i zapytałem: Co wobec tego z IV Przykazaniem o sabacie? Kto, kiedy, na jakiej podstawie i po co zamienił sobotę na niedzielę? - por. Mat.5:18. Nie jestem adwentystą DS, nie szukam sensacji, ni polemicznej zwady, szukam Prawdy! Leszek
Panie Leszku, Dziękuję za email i Pańskie przywiązanie do Bożego Słowa. Jest to dla mnie bardzo zachęcające. Poniżej postaram się odpowiedzieć na Pańskie pytanie. Przykazanie o Sabacie pozostaje bez zmian. Zmienił się dzień jego obchodzenia. Sobotę na Niedzielę zmienił Nowy Testament, a dokładniej mówiąc Jezus Chrystus poprzez swoje chwalebne Zmartwychwstanie. Sabat podobnie jak inne święta Starego Przymierza był cieniem rzeczy przyszłych. Zapowiadał i obrazował nową rzeczywistość i nowy dzień w Nowym Przymierzu. Zresztą nie tylko Sabat na to wskazywał, ale także "ósmy dzień" tygodnia o którym wielokrotnie mówił ST. W jaki sposób Niedziela jest "wypełnieniem" Sabatu? W dwojaki sposób: 1. Tak jak Sabat był pamiątką stworzenia świata (2 Mj 20), tak nowy Sabat (ndz) jest pamiątką Nowego Stworzenia. 2. Tak jak Sabat był pamiątką wyjścia Izraela z niewoli egipskiej (5 Mj 5), tak nowy Sabat (ndz) jest pamiątką wyjścia Nowego Izraela (kościoła) z niewoli grzechu. NT kilka razy wymienia "pierwszy dzień po Sabacie" jako dzień zgromadzeń chrześcijan i łamania chleba (Wieczerzy Pańskiej). W dzień Sabatu apostołowie chodzili do synagogi zwiastować Chrystusa Żydom, zaś w Niedzielę spotykali się w zborach na nabożeństwie chrześcijańskim (np. Dz. Ap. 20:7, 1 Kor 16:1-2, Obj 1:10). Ponadto świadectwo wczesnego kościoła wskazuje na to, że od samego początku Niedziela była Dniem Pańskim dla chrześcijan. Powodem było oczywiście dzieło Chrystusa w imieniu którego jego uczniowie się zgromadzali. To tak w skrócie. Mam nadzieję, że to będzie pomocne.
Witam serdecznie!
Przeżywam kryzys wiary. Jedynie w wierze w istnienie Boga. Ale to też nie jest wiara, tylko pewność. Pytanie, co to jest wiara? Jak odzyskać wiarę?
Jaki jest sens modlitwy? Biblia podaje, że Jezus Chrystus się modlił. Nie rozumiem jak Bóg modlił się do siebie! Błagam pomóżcie. Bardzo serdecznie proszę o odpowiedzi w kilku ujęciach tematycznych. Pozdrawiam Zojan
Witaj Zojan, Pismo Św. mówi, że wiara jest pewnością tego czego nie widzimy i że bez niej nie można się podobać Bogu (Hbr 11:1-6). Jest wyrazem zaufania w Bożą prawdomówność i przejawia się w uczynkach zgodnych z Bożym upodobaniem. Wiara rodzi się ze słuchania Słowa Bożego (Rzym 10:9-17). Jeśli chcesz być umocniony w wierze - czytaj (słuchaj) Pismo Św i uczęszczaj do Kościoła gdzie jest ono wiernie nauczane, czytane, wyjaśniane. Sens modlitwy. Generalnie modlitwa jest narzędziem w Bożych rękach służącym do realizacji Jego planów (tak jak głoszone Słowo Boże). Jednocześnie jest ona potrzebna NAM ponieważ jest sposobem zwracania się do Boga - oddechem dla naszej duszy. Jako dzieci potrzebujemy żywej relacji z Ojcem w Niebie, dlatego mamy możliwość zwracać się do Niego w modlitwie. Chrystus nie modlił się do siebie samego. Modlił się do Ojca w Niebie. Wierzymy w istnienie Jednego Boga w Trzech Osobach. Syn rozmawiał więc z Ojcem, nie z samym sobą. Przed Nim wylewał swój strach, obawy, lęki, prosił o siły i umocnienie. To przykład do naśladowania dla nas. Mam nadzieję, że te odpowiedzi w jakiś sposób będą dla Ciebie pomocne. Daj znać gdybym mógł jeszcze jakoś pomóc. Pozdrawiam. Z Bogiem.
Jak Wasz Kościół postrzega Matkę Bożą i świętych? Wiem, że luteranizm uznaje Maryję za "godną najwyższej czci" jednocześnie odrzucając modlitwę do świętych. Czy Ewangeliczny Kościół Reformowany oddaje w jakiś sposób cześć Matce Bożej i świętym? Marta
Witaj Marta,
Matkę Bożą i świętych postrzegamy jako przykłady wiary i oddania Bogu godne naśladowania dla wszystkich chrześcijan. Sama Maryja nigdy nie wskazywała na siebie, lecz na Chrystusa jako tego komu powinniśmy zawierzyć ("co Wam powie - czyńcie"). Chcemy ją w tym naśladować wskazując także na jej pokorę, gorliwość i cichość. Jest błogosławioną kobietą i obdarzoną wielką łaską. Żadna inna kobieta nie dostąpiła przecież łaski (wszak nie była to nagroda!) urodzenia i wychowania Mesjasza!
Z pewnością nie jest to jednak wystarczający powód by obdarzać ją cechami przynależnymi wyłącznie Bogu (np. O Pani nasza, Pocieszycielko nasza, Orędowniczko nasza, Pośredniczko nasza, współodkupicielka itp.). Święci wiec stanowią dla nas przykład wiary choć nie byli bezgrzeszni (nawet Maria potrzebowała laski i Zbawiciela gdyż sama z siebie nie była bez grzechu). Lista świętych Starego Testamentu z Listu do Hebrajczyków 11 nie jest listą osób do których mamy się modlić (Bóg tego zabrania), lecz listą osób, których wiarę mamy naśladować w ich wierze i oddaniu Bogu.
Żaden tekst Pisma Św. nie wspiera modlitwy do świętych i Maryji. Nie mamy nawet biblijnych podstaw pod przypuszczenie, że święci w niebie słyszą nas. Wręcz przeciwnie. Biblia wielokrotnie podkreśla, że jedynie Bóg jest wszechobecny i wszechmogący, zaś jedyna cześć i uwielbienie należy się wyłącznie Jemu. Pozdrawiam ciepło.
Witam!
Z zainteresowaniem przeczytałem artykuł "Sola Scriptura". Autor pisząc o modlitwie różańcowej powiedział, że Jezus nie nauczył apostołów modlitwy "Zdrowaś Maryjo..." Mam pytanie: gdzie Jezus nauczył apostołów modlitwy przyjęcia Go jako Pana i Zbawiciela, gdzie w ogóle jest o tym mowa w Piśmie Świetym? Pozdrawiam. Stanisław
Jezus nauczył uczniów modlitwy Ojcze Nasz, nie zaś o modlitwy "przyjęcie Go jako Pana i Zbawiciela". Nie sądzę, że musi być coś złego w tego typu modlitwie o ile jej treść nie przeczy nauczaniu Pisma Św. Problem zaczyna się w momencie gdy traktujemy ją jako standardowy sposób naszego głoszenia ewangelii wzywając rozmówców do jej odmówienia. Apostołowie nigdy tego nie robili. Zbawienie przychodzi poprzez żywą wiarę w Jezusa, nie zaś poprzez odmówienie modlitwy o „przyjęcie Jezusa". Oczywiście taka modlitwa może stać się inauguracją wiary, ale w żaden sposób nie może być z nią utożsamiana. Pozdrawiam serdecznie
Witam.
Mam małe pytanie, otóż na razie nalezę do zwykłego Kościoła katolickiego i nie uznaję księży, moim zdaniem powinni mieć dzieci i żonę, nie pochwalam także spowiedzi. Czy żeby przyjść i zobaczyć Wasz Kościół trzeba zmienić wiarę? Myślę, że protestanci mają wiele lepiej. Pawi
Witam, Dziękuję za maila i pytanie. Nie, nie trzeba "zmienić wiary" aby przyjść i zobaczyć nasz kościół. Nabożeństwa są otwarte dla wszystkich. Cieszymy się ilekroć ktoś nas odwiedza.
Czy ustawa przeciwko prawie rodziców do biblijnego karcenia dzieci (Prz 23,13-14) weszła ostatnio do prawa karnego czy nie? Słyszałem że Kościoły chrześcijańskie i zwykli Polacy przegrały batalię ze zwolennikami \"bezstresowego\" wychowania pomimo akcji \"Ratujmy Dzieci\". Być może za dużo działania politycznego (choć też potrzebnego) a za mało modlitwy aby Bóg to rozwiązał. Trzeba zarówno zwolennikom jak i przeciwnikom pokazać ten film pt. Postęp po Szwedzku -
http://video.google.com/videoplay?docid=-1293826645608734184#
i umieścić na stronach internetowych politycznych,partyjnych (Lewicy i Prawicy) i chrześcijańskich. Doradzam ścisły długi post i nieustanną modlitwę w intencji ratowania praw rodzicielskich. Pozdrawiam w Chrystusie.
1. Tak, niestety weszła. Nie oznacza to jednak przegranej batalii. Nie składamy rąk. Nadal będziemy dążyli do tego by to rodzice, a nie urzędnicy państwowi byli odpowiedzialni za wychowanie własnych dzieci.
2. Dzięki za filmik. Oczywiście modlitwa jest również w tym temacie bardzo ważna i istotna. Wszak chodzi o nasze dzieci i kształt przyszłych pokoleń.
Witam,
Jestem studentką i jako osoba młoda szukam swojej drogi, chodzi mi o drogę rozwoju duchowego , ponieważ jest to dla mnie najważniejsza część zycia. W tych poszukiwaniach szukałam odpowiedniej dla mnie medytacji, zainteresował mnie buddyzm ponieważ jego techniki medytacji mówiące o tym, że oświecony Budda jest w każdym z nas i możemy poprzez medytacje osiągnąć ten stan bardzo mi sie spodobała. Jednak czuję się silnie związana z moją ojczystą religią. Nie uważam żeby kłóciła się ona z buddyzmem , przeciwnie sądzę, że wiara jest ta sama tylko inne słowa. Dlaczego więc myślę o praktyce buddyzmu? Z uwagi na metody, których wydaje mi się brakować w naszych kościołach. Czy w Kościele Reformowanym stosuje się praktykę medytacji chrześcijańskiej jako drogi do głębszego związku z Bogiem w sobie? Na koniec mam jeszcze jedno pytanie, czy i kiedy odbywają się studenckie msze bądź spotkania?
Z góry dziękuję bardzo za odpowiedz
Anna
Witaj Ania, Dziękuję za email i szczere pytania. Cieszę się, że szukasz swojej drogi w życiu. To bardzo ważne. Bóg obiecuje w Piśmie odnaleźć się tym, którzy szukają Go całym sercem (Jer 29:13).
Swego czasu również poważnie szukałem w religiach wschodnich - byłem wegetarianinem (przez 2 lata), wierzyłem w reinkarnację, prawo karmy i synkretyzm religijny.
W Ewangelicznym Kościele Reformowanym nauczamy i praktykujemy modlitwę zarówno wspólnotową jak i indywidualną. Osobiście bardzo lubię śpiewy gregoriańskie oraz modlitwy z Taize (modlitwa śpiewana, ocierająca się o "medytację" pojętą w chrześcijański sposób). Nie starałbym sie jednak godzić czegoś czego nie da się pogodzić przykładowo chrześcijaństwa z buddyzmem.
Pierwsze jest religią (w centrum jest Bóg), drugie filozofią, związaną z ateizmem (w centrum jestem ja). Pierwsze mówi o więzi z osobą Jezusa oraz bliźnimi, druga o ucieczce od świata (ludzi) w głąb siebie. Chrześcijaństwo mówi o afirmacji świata, radowaniu się Bożymi darami (alkohol, seks, mięso, taniec). Buddyzm wyższość dostrzega w ucieczce, rezygnacji, samoumartwianiu i wywyższania "ducha" kosztem "materii". Pierwsze wskazuje na problem grzechu człowieka i daje jego rozwiązanie w ofierze Jezusa. Drugie nie widzi żadnego problemu. Proponuje natomiast medytację w celu samoudoskonalenia i samoopanowania. Chrześcijaństwo mówi, że tu i teraz jest czas łaski, zmiany, nawróćenia. Po śmierci czeka nas sąd. Buddyzm mówi o reinkarnacji - kołowrocie tysięcy wcieleń. Nie dodaje niestety kto/co nią kieruje i określa przyszłe wcielenia.
Jeśli chodzi o nabożeństwa to mamy je co tydzień w niedzielę o 10:00. W tygodniu zaś (najczęściej w piątki o 18:00) mamy spotkania biblijne.
Z Bogiem, Pastor Paweł Bartosik
Bylbym wdzięczny gdyby Pastor udzielił mi odpowiedzi na pytanie: co oznacza Zastepów? Często w Biblii jest napisane: "...Pana Zastepów".
Krystian
Pan Zastępów, Sabaoth. Tym mianem często nazywali Boga prorocy, co miało uwydatniać, że jest władcą wszystkich potęg duchowych (aniołów) i kosmicznych (gwiazd), które mu służą.
Niech będzie Pochwalony... Pastorze mam na imię Krystian mieszkam (na Obczyźnie) w Niemczech dość długo, od niedawna zakiełkowała we mnie wiara, jestem ochrzczonym, bierzmowanym Katolem, pragnę dodać, że wiara otworzyła mi oczy, nie do końca, ale wystarczająco i pragnę zgłębiać ją. Zetknąłem się ostatnio ze świadkami Jehowy, dostałem lekturę która jest tak zwanym "przewodnikiem po Biblii" - Pastor pewnie chwyta o czym mowa. Miło było, na pierwszy rzut oka nie widzę w tym nic złego, chwalą imię Boże i głoszą Słowo Boże. Jest milo, tyle że gdy czytam te "lekturę - przewodnik", to chce mi się spać. W prostych słowach nie trafia to do mnie jak trafia do mnie sama Ewangelia, i nagle, przypomniał mi się cytat z Pisma Św. Łukasza 9.50 "Wtedy Jezus rzekł do niego: Nie zabraniajcie; kto bowiem nie jest przeciwko wam, ten jest z wami". Co Pastor na to? Krystian
Witaj Krystian, dziękuję za email.
Nie polecam literatury Świadków Jehowy. Owszem, jest słodko ilustrowana (uśmiechy, ciepłe kolory, wizje Nowej Ziemi itp.) jednak jeśli o treść to jest wybitnie niebiblijna. Przede wszystkim Świadkowie Jehowy mają inny autorytet od chrześcijan. Są nim publikacje tzw. "niewolnika wiernego i roztropnego" czyli przywódców organizacji z siedzibą w Brooklynie. Nie radziłbym brnąć w nauki ludzkie i poddanie naukom tej organizacji (a nie Pismu Św.).
Różnica w autorytecie powoduje odmienne wnioski i doktryny. Świadkowie Jehowy zaprzeczają więc podstawowym biblijnym naukom nt. Trójcy Św., zbawienia z łaski przez wiarę, istnienia piekła, Dnia Pańskiego, sakramentów, czasów ostatecznych, egzystencji duszy po śmierci. Wbrew Pismu przepowiadali także wielokrotnie (nie muszę dodawać, że fałszywie) rok powtórnego przyjścia Chrystusa (np. na lata 1914, 1925, 1975, koniec XX wieku).
Zachęcam do czytania Pisma Św. Jeśli szukasz dobrych artykułów komentujących nauczanie Biblii to przejrzyj artykuły w naszej czytelni oraz na stronie www.reformacja.pl
Witam panie Bartosik. Mam jeszcze jedno pytanie czy na waszym krzyzu jest umieszczony pan jezus. dziekuje z gory i pozdrawiam. Totem
Witam Panie Totem 🙂 Nie. Krzyż pozostał pusty. Pusty krzyż to symbol odkupienia i zwycięstwa. Jezus Chrystus nie pozostał na nim. Zmartwychwstał i zasiadł po prawicy Ojca skąd obecnie króluje.
Czy macie boże narodzenie i wielkanoc i czy macie krzyż. Totem
Witam serdecznie,
Tak. Obchodzimy Boże Narodzenie i Wielkanoc wspominając te wielkie i wspaniałe wydarzenia w historii.
Krzyż również mamy w naszej kaplicy (oraz domach) jako symbol odkupienia, które przyniósł przez swoją śmierć i zmartwychwstanie Jezus Chrystus. Nie oddajemy mu jednak czci poprzez całowanie, klękanie przed nim, podnoszenie itp. Byłoby to oczywiście bałwochwalstwo i pogwałcenie Prawa Bożego.
Krzyż wiszący w domu jest znakiem informującym kim są jego mieszkańcy (uczniami Jezusa). Krzyż wiszący w kościele oznajmia nam w czyim imieniu się gromadzimy w każdą niedzielę i co jest fundamentem naszego zbawienia.
Chciałabym dowiedzieć się czy kościół protestancki uznaje rozwody wśród swoich wyznawców? Z góry dziękuję za odpowiedź, pozdrawiam! Gosia
Zależy który kościół protestancki. 🙂 Na ogół rozwody są dopuszczane. Różnica między kościołami protestanckimi dotyczy odpowiedzi na pytanie: w jakich sytuacjach?
Jeśli chodzi o nasz kościół to uważamy, że rozwody nie były i nie są częścią Bożego planu dla małżeństwa. W Bożych zamiarach małżeństwo powinno być nierozerwalne ponieważ obrazuje nierozerwalną miłość Chrystusa wobec Oblubienicy (kościoła).
Oczywiście grzech wdarł się także w tą sferę międzyludzkich relacji stąd Biblia naucza o przyzwoleniu na rozwód w przypadku złamania przymierza (a więc grzechu) jednego lub dwojga ze współmałżonków. Rozwód jest wówczas orzeczeniem sprawiedliwości, oficjalnym oznajmieniem tego co stało się wcześniej z powodu grzechu (zerwanie przymierza).
Pismo mówi o dwóch powodach, dla których małżonek ma prawo do rozwodu: wszeteczeństwo – Ew. Mateusza 19 (nie chcę teraz się rozwlekać na temat zakresu znaczeniowego tego słowa) oraz chęć odejścia niewierzącego małżonka (1 Koryntian 7). Jeśli ktoś rowodzi się bez biblijnego przyzwolenia - grzeszy i powinien zostać ekskomunikowany ze społeczności Ludu Bożego.
To tyle jeśli chodzi o bardzo ogólą odpowiedź. Każdą sprawę rozpatrujmey jednak indywidualnie.
Witam,
Czy Wasz Kościół to ten sam co Angielski - "United Reformed Church"? Jestem katoliczką, a mój narzeczony członkiem wyżej wymienionego kościoła. Chciałabym zaznajomić się z tym Kościołem. Pozdrawiam i z góry dziękuję za odpowiedź. Katarzyna
Pani Katarzyno,
Nasz Kościół "to nie to samo" co United Reformed Church. Jak widzę, ów kościół również nawiązuje do protestanckich (i reformowanych) korzeni, jednak nie jesteśmy z nim bezpośrednio powiązani. Szczerze mówiąc słabo znam założenia tego kościoła - np. jego podejście do historyczności Pisma Św., kwestii zbawienia, podejścia do szeroko dyskutowanych problemów etycznych.
Jeśli Pani mogłaby mi przybliżyć (pytając narzeczonego) przekonania tej denominacji mógłbym powiedzieć więcej co nas łączy, a co dzieli. Z tego co wiem, obawiam się, że jest to dość liberalne skrzydło brytyjskiego protestantyzmu.
Gdybym mógł pomóc więcej, proszę o email.
Czy EKR w Gdańsku (Wasz zbór) jest jednym ze zborów Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w Polsce? Reniax
Nie. Jesteśmy jednym ze zborów Konfederacji Kościołów Reformowanych w Polsce. Ponadto utrzymujemy przyjacielskie oraz partnerskie więzi z kościołami CREC (Confederation of Reformed and Evangelical Churches).
Witam serdecznie.
Od kilku lat jestem na bezdrożu. Wszystko zaczęło się od czasu, gdy postanowiłam sama czytać Biblię. Czytałam dużo i mocno myślałam nad tym co czytałam. Doszłam do wniosku, że to co dzoieje sie w kosciołach rzymsko-katolickich to jakaś paranoja. Przestałam wierzyć w kościół katolicki nieprzestając wierzyć w Boga. Szukam odpowiedzi w Biblii na temat ślubów i rozwodów. Byłam w okropnym małżeństwie pełnym przemocy zarówno fizycznej jak i psychicznej, chroniąc siebie i dziecko rozwiodłam się. Po kilku latach samotności spotkałam mężczyznę, który okazał się bardzo dobrym tatą dla mojego synka. Wzięliśmy ślub cywilny. Ponoć zostałam potepiona przez Boga. Nie wolno przyjmować mi Komuni Św. co jest dla mnie dużym ciosem, nawet na Chrzcie drugiego synka nie mogłam przyjąć Ciała Chrystusa. Czy to prawda, ze jestem potępiona, że Bóg mnie odrzucił, ze nie wolno mi przyjmować Komunii? Co mówi Pismo Święte w takich sytuacjach. Proszę o pomoc. Pozdrawiam. Rozbita
Witam,
Serdecznie Pani współczuję życiowych dramatów i rozczarowań. Bóg i Jego łaska są jednak większe niż często nam się wydaje.
Nie znam Pani życia, jednak na podstawie opisanych powyżej faktów, daleki byłbym od stwierdzenia, że „została Pani potępiona przez Boga".
Każda sytuacja związana z rozwodem i powtórnym małżeństwem wymaga indywidualnego podejścia gdyż każdy człowiek i każda sytuacja są na swój sposób wyjątkowe. Dodatkowo nierzadko mamy do czynienia ze zranieniami, cierpieniem i emocjami (oraz dziećmi!), co sprawia, że szybkie „rozwiązania" wedle gotowych szablonów jedynie potęgują rozczarowanie, ból i gorycz.
Oczywiście nie oznacza to, że Pismo Św. nie daje nam ogólnych zasad dotyczących małżeństwa i rozwodu. Zarówno Stary jak i Nowy Testament wypowiadają się na ten temat (np. 1 Mj 2:21-24; 5 Mj 24:1-4; Mt 19:3-12; Mk 10:1-12; Łk 16:14-18; 1 Kor 7). Przede wszystkim należy pamiętać, że w zamyśle Bożym małżeństwo jest czymś nierozerwalnym gdyż stanowi odbicie miłości Chrystusa względem Kościoła. Ta przymierzowa więź nigdy nie zostanie zniszczona stąd również przymierze małżeńskie w Bożym zamyśle ma ilustrować tą prawdę. Mam na myśli nie tylko samo trwanie małżeństwa, ale i relacje między małżonkami rozwijające wzajemną miłość i oddanie. Rozwód, rozpad małżeństwa jest więc związany z grzechem (jednej ze stron, lecz najczęściej obojga). Dlatego chrześcijanin nigdy nie powinien traktować w lekki sposób rozwodu, a tym bardziej być stroną, która go inicjuje jeśli nie ma ku temu biblijnych podstaw. Istnieją pewne sytuacje gdy rozwód jest orzeczeniem sprawiedliwości wobek pokrzywdzonej strony. Należy tu jednak uważać i upewnić się, że dana sytuacja upoważnia którąkolwiek ze stron do formalnego rozwiązania przymierza, które zostało wcześniej zerwane. Jest to odpowiedzialność nie tylko małżonków, ale i pastorów oraz starszych Kościoła, których zadaniem jest rzetelne, wierne Pismu (i rzeczywistości) przyjrzenie się poszczególnym przypadkom.
Istnieją również sytuacje gdy Biblia dopuszcza możliwość powtórnego ślubu (np. wdowy, osoby, które zostały zdradzone przez współmałżonka). Oczywiście nie oznacza to liberalnego podejścia do powyższej kwestii, lecz dostrzeżenie faktu, że Pismo Św. nie jest tak legalistyczne jak sądzą niektórzy chrześcijanie.
Podsumowując trudno jest mi wyrokować w Pani sprawie ze względu na delikatność tematu, który poruszamy i zbyt małą liczbę informacji, które posiadam na podstawie Pani maila. Jeśli zależy Pani na bardziej konkretnej odpowiedzi z mojej strony, zachęcam do osobistej rozmowy lub skontaktowania się na prywatny e-mail: bartosik7@gmail.com
W powyższym temacie polecam książkę "Reformowanie małżeństwa" autorstwa Douglasa Wilsona. Można ją zamówić pisząc na adres one@jarmulak.com Na naszej stronie znajdzie Pani jej fragment dotyczący rozwodów i powtórnych małżeństw. Pozdrawiam serdecznie.
Dobry wieczór.
Bardzo zainteresował mnie wykład,artykuł Pastora na stronie Kazika i Kultu pt.\"Bóg i religia w piosenkach Kultu i Kazika\"Twórczoscią Kazika interesuję sie od kilku lat, bodajże od 3 klasy gimnazjum,dokladnie nie pamiętam.Niektóre teksty nie są łatwe do zinterpretowania tak od razu po pierwszym odsłuchaniu.Chodzi mi o utwór \'Patrz\'.Nie mogę do konca zrozumieć tego utworu.Mam nadzieje że nie jest to kawalek przeciw Kościolowi. Kazik lubi pisac o współczesnym Kościele,o ludziach i ich wierze,np.w utworze \"Pan Pancerny\".Bardzo bym chcial z Pastorem na ten temat porozmawiać.Pastor tez jest fanem Kazika wiec mamy wspolną pasjeę, jesli mogę tak powiedzieć. Z góry dziekuję i czekam na rozmowę.
"Patrz!" to piosenka na temat pustej i martwej (a przez to obłudnej, bezrefleksyjnej) religijności. Przynajmniej tak ja ją odczytuję. Oczywiście jeśli chcesz możemy porozmawiać na temat muzyki i tekstów Kazika i Kultu. Sporo w nich odniesień do Biblii – w szczególności na wczesnym etapie twórczości (3 pierwsze płyty Kultu). Pozdrowienia. pastor Paweł
Jaki jest Wasz stosunek do śpiewania kolęd z okazji Świąt Bożego narodzenia?
Ja osobiście nigdy nie miałem pewności co o nich myśleć, bowiem niektóre z nich są śpiewaniem o naszym Panu w sposób... No cóż. Na pewno nie taki, w jakim należałoby się zwracać do Boga. Mam tu na myśli zwroty do Chrystusa z... Nie wiem jak to ująć. Pobłażliwością...? Są zwrotem do małego dziecka? I my, jako Chrześcijanie mamy to śpiewać do naszego Zbawiciela?
Przykłady tytułów:
\"Jezusek czuwa\"
\"Jezus Malusieńki\"
\"Jezu, dzieciątko Ty me\"
\"Oj maluśki, maluśki\"
Może to dziwne pytanie wynikające z mojej niewiedzy, ale oświeć mnie, Pastorze.
Pozdrowienia i ukłony.
Samuel-Michał
Drogi Samuelu,
Kolędy są śpiewanymi modlitwami wdzięczności za Boży dar i cud Wcielenia Syna Bożego. Autorką pierwszej kolędy jest Maria, która wypowiada ją podczas wizyty u Elżbiety (Łk 1,46-55). Inną wypowiada Zachariasz w Ewangelii Łukasza 1,68-79. Dla wielu chrześcijan słowa wypowiadane przez Marię i Zachariasza wywołują zakłopotanie. "Przecież Jezus nie jest dziś małym dzieciątkiem. Dlaczego mamy śpiewać tkliwe piosenki o małym dzieciątku w żłobie?". I owszem. Chrystus nie pozostał dłużej dzieckiem (choć pozostał człowiekiem). Powinniśmy jednak pamiętać, że nim był. Kolędy o małym Jezusie nie są pieśniami uwielbienia dla Jezusa, który siedzi jako Pan i Król po prawicy Ojca. To są opowiadane historie, które przypominamy sobie i do których wracamy śpiewając o nich. Tak jak w Starym Testamencie np. Mojżesz i potem Miriam w pieśniach opowiadali historię przejścia Izraela przez Morze Czerwone. Czasami właśnie pieśni mają taki wydźwięk: są historiami, pomagają nam pamiętać i wracać do szczególnych chwil w historii zbawienia. Kiedy Mojżesz z radością śpiewa, że „Pan wrzucił rydwany faraona i jego wojsko w morze" to nie wysławia faraona, ale opowiada o cudzie Bożym, który się wydarzył w historii Ludu Wybranego. Tak samo gdy śpiewamy „Cichą noc" czy „Jezu malusieńki" w naszym domu (w Kościele podczas publicznego uwielbienia rzadziej). Robimy to nie dlatego, że wierzymy dziś w małego Jezuska lecz czynimy to by przypomnieć sobie okoliczności Jego przyjścia i cel narodzenia Króla Królów w ubogiej stajni. Pozdrawiam serdecznie. Pastor Paweł
Wielu chrześcijan, w tym i wy, odrzuca w całości teorię ewolucji. Ateistyczny neodarwinizm jest rzeczywiście nie do pogodzenia z Biblią. Dlaczego jednak sprzeciwiacie się każdemu rodzajowi ewolucjonizmu, nawet takiego, który uznaje istnienie Boga oraz Adama i Ewy? Dlaczego wyłącznie dosłowne odczytywanie Genesis ma być słuszne? Jeśli pierwsza para ludzi nie istniała to doktryna grzechu pierworodnego przestaje być prawdziwa, co kłóci się z nauką chrześcijańską. Co jednak jeśli pierwsi ludzie istnieli, ale właśnie jako efekt ewolucji? Nie chodzi mi o jakiekolwiek kompromisy wobec ateistów, jednak uważam, że ewolucja - o ile właściwie rozumiana - nie wyklucza istnienia Stwórcy.
Argument, według którego propagowanie teorii ewolucji miałoby się przyczynić do upadku moralności ("Jeśli człowiek jest produktem ewolucji to wartości etyczne etc. nie mają znaczenia") jest , moim zdaniem, błędny bowiem: 1. I tak nie mamy wypływu na to, jak naprawdę powstało życie i człowiek; 2. Nauka ma się zajmować odkrywaniem prawdy, a nie wpływać na zachowanie ludzi; 3. Nauki moralne znajdują się w Biblii w tekstach innych niż opis stworzenia.
Dziękuję i pozdrawiam, Igor
Igorze,
Cieszę się, że zauważasz podstawową rzecz. Rzeczywiście „ateistyczny neodarwinizm jest rzeczywiście nie do pogodzenia z Biblią". Z tym, że odpowiedz na pytanie dlaczego? Czy tylko dlatego, że w ateistycznym neodarwiniźmie nie ma Boga? Zauważ, że brak Boga w tej teorii wpływa na cały jej kształt. Teoria ewolucji z zasady jest światopoglądem i uprzedzeniem skierowanym przeciwko Bogu i Biblii. Niestety wielu chrześcijan oddało neodarownistom bez walki swoje pozycje uginając się pod wpływem „neutralnych" i „obiektywnych" wyników badań darwinistycznych naukowców. Chrześcijanie w pokorze wzięli od "obiektywnych" naukowców narzędzia do badania Pisma Św. i za ich pomocą dokonali operacji natchnionego tekstu, aby uzyskać oczekiwany efekt - podporządkować egzegezę Słowa Bożego wynikom współczesnych twierdzeń naukowych.
Jest wiele problemów z tzw. teistyczną ewolucją. Oto jedynie kilka z nich:
Nic w samym opisie stworzenia (Rdz 1-2) świata nie wskazuje jakoby chodziło o inne niż 24-godznne dni. Tekst wyraźnie chce nam wskazać na to jak Bóg stwarzał świat, w jakiej kolejności i jaka jest hierarchia Bożego stworzenia.
Teistyczni ewolucjoniści próbują osłabić siłę przekazu biblijnego uważając, że jedyną rzeczą o której mówi nam Rdz 1-2 to fakt, że świat został stworzony przez Boga, a człowiek jest najważniejszym z jego stworzeń. To próba kneblowania Bogu ust, który wyraźnie chce nam powiedzieć dużo więcej niż teistyczni ewolucjoniści chcą usłyszeć.
Jeśli Adam i Ewa są produktami ewolucji to co ze śmiercią i przekleństwem ziemi, które nadeszły dopiero od momentu upadku człowieka?
Wiele innych fragmentów Pisma wskazuje na historyczność Opisu Stworzenia. np. genealogia Chrystusa - „(...) syna Seta, syna Adama, który był Boży" (Łk. 3:38), geneza Sabatu (2 Mj 20:9-11) – „Gdyż w sześciu dniach uczynił Pan niebo i ziemię, morze i wszystko, co w nich jest, a siódmego dnia odpoczął. Dlatego pobłogosławił dzień sabatu i poświęcił go", Pawłowa ilustracja Pierwszego i Drugiego Adama w Rzymian 5:12-21 itd.
W jaki sposób zwierzę stało się człowiekiem obdarzonym rozumną wolą i duszą? Czy rzekomy biologiczny ojciec Adama poza zwierzęco-ludzkim ciałem posiadał też zwierzęcy dech życia czy też posiadał ludzką duszę i rozumną wolę? Ewolucjoniści teistyczni ograbiają człowieka z jego wyjątkowości zaprzeczając, że pomiędzy nim, a każdym rodzajem zwierząt jest ogromna przepaść jeśli chodzi o hierarchię stworzenia.
Co z Ewą? Czy pojawiła się jako w pełni ukształtowany człowiek i córka „form przejściowych" w tym samym czasie co Adam i dzięki Bożej opatrzności udało im się spotkać w tym samym Ogrodzie Eden mimo iż rzekomo znaczna część ziemi była już od milionów lat napełniona żywymi, ewoluującymi istotami? A może była biologiczną siostrą Adama i mówiąc żartobliwie, razem oznajmili swoim rodzicom, że dzieli ich gatunkowa przepaść ponieważ oni już są obrazem Bożym, a ich rodzice jeszcze się „nie załapali" i mają za dużo cech małp J
Większość teistycznych ewolucjonistów nie wierzy jednak w historyczność Adama i Ewy oraz Księgi Rodzaju do 11 rozdziału włącznie (mam paru znajomych wyznających taki pogląd). Wg nich historyczny przekaz rozpoczyna się od Abrahama, zaś między bajki wkładają Ogród Eden, Węża mówiącego ludzkim głosem, Seta, Kaina i Abla, Noego i jego rodzinę, potop i wieżę Babel. Myślę, że zaskarbili sobie tym dużą życzliwość ateistycznej społeczności zaprzeczającej historyczności nieco większej ilości rozdziałów Księgi Rodzaju. Nasze Kościoły nie mają jednak takiego zwyczaju.
Witam
Jedną z podstawowych zasad protestantyzmu jest zasada sola fide - tylko przez wiarę. Mam więc pytanie jak pogodzić tą zasadę z wypowiedziami biblijnymi klarownymi i wyraźnymi, że zbawienie nie pochodzi tylko przez wiarę, ale też przez uczynki:
Jak. 2:14
14. Cóż to pomoże, bracia moi, jeśli ktoś mówi, że ma wiarę, a nie ma uczynków? Czy wiara może go zbawić?
Jak. 2:24
24. Widzicie, że człowiek bywa usprawiedliwiony z uczynków, a nie jedynie z wiary.
Po drugie - jak pogodzić ta zasadę z faktem że Biblia pokazuje wyraźnie, że uczynki będą kryterium sądu nad każdym człowiekiem a nie tylko wiara:
Rzym. 2:5-7
5. Ty jednak przez zatwardziałość swoją i nie skruszone serce gromadzisz sobie gniew na dzień gniewu i objawienia sprawiedliwego sądu Boga,
6. Który odda każdemu według uczynków jego:
7. Tym, którzy przez trwanie w dobrym uczynku dążą do chwały i czci, i nieśmiertelności, da żywot wieczny;
1 Piotr. 1:17
17. A jeśli wzywacie jako Ojca tego, który bez względu na osobę sądzi każdego według uczynków jego, żyjcie w bojaźni przez czas pielgrzymowania waszego, i
Obj. 2:23
23. A dzieci jej zabiję; i poznają wszystkie zbory, że Ja jestem Ten, który bada nerki i serca, i oddam każdemu z was według uczynków waszych.
Pozdrawiam - Sławek
Drogi Sławku,
Kwestia, którą poruszyłeś jest bardzo ważna i kluczowa jeśli chodzi o różnicę pomiędzy katolicyzmem, a protestantyzmem. Protestancka zasada (myślę, że biblijna) sola fide nie mówi, że dobre uczynki nie są potrzebne do zbawienia . Mówi raczej, że sama wiara jest jedynym instrumentem, poprzez który zbawienie staje się udziałem człowieka.
Musimy pamiętać, że autorem zbawienia i wiary człowieka jest sam Bóg. On dokonał obiektywnego dzieła zbawienia poprzez wcielenie, śmierć i zmartwychwstanie Swojego Syna.
Błogosławieństwo życia wiecznego płynące z krzyża Chrystusowego jest dla nas dostępne dzięki wierze, którą wzbudza w nas Duch Św.. Przyjmujemy je w ten sposób jako dar ofiarowany darmo wszystkim tym, którzy zwrócą się ku Synowi.
Fragmenty, które przytoczyłeś mówią o konieczności dobrych uczynków w życiu każdego kto uważa się za chrześcijanina. Nie są one instrumentem zbawienia (którym jest wiara) lecz owocem nawróconego serca. Marcin Luter powiedział: Zbawia nas sama wiara, ale nie taka wiara, która jest sama. I o to chodzi. Prawdziwa wiara nigdy nie jest jedynaczką. Ma braci i siostry w postaci dobrych uczynków.
Błąd Kościoła Rzymskokatolickiego polega na zaprzeczeniu zasadzie Sola Fide i nadaniu dobrym uczynkom roli instrumentu zbawienia. To stawia człowieka w roli partnera Boga w zbawieniu i uzależnia je od ludzkich zasług.
Oto przykładowe fragmenty Kanonów Trydenckich:
Kanon 26. Jeśli ktoś twierdzi, że sprawiedliwi nie powinni za dobre uczynki, które dokonali w Bogu, oczekiwać i spodziewać się wiecznej odpłaty od Boga dzięki jego miłosierdziu i zasługom Jezusa Chrystusa, jeśli wytrwali aż do końca dobrze czyniąc i zachowując Boże przykazania — niech będzie przeklęty.
Kanon 32. Jeśli ktoś twierdzi, że dobre uczynki człowieka usprawiedliwionego są w tym znaczeniu darami Boga, że nie są one dobrymi zasługami usprawiedliwionego, albo że sam usprawiedliwiony dobrymi uczynkami, które spełnia z pomocą łaski Boga i przez zasługi Jezusa Chrystusa, którego jest żywym członkiem, nie zasługuje prawdziwie na wzrost łaski, życie wieczne i na rzeczywiste osiągnięcie życia wiecznego, jeśli umrze w łasce, a także nie zasługuje na powiększenie chwały — niech będzie przeklęty.
Powyższe oficjalne wypowiedzi Kościoła Rzymskokatolickiego wskazują, że postrzega on dobre uczynki jako „zasługi" usprawiedliwionego człowieka. Zbawienie jest więc w tym ujęciu zapłatą (a nie darem) otrzymywaną przez tych, którzy wiodąc „dobre życie" zasłużyli na nie.
Protestanci wyznają, że zbawienie jest darem, który przyjmujemy przez samą wiarę. Sami z siebie jesteśmy słabi, ułomni i grzeszni. Zbawienie od początku do końca jest dziełem Bożej łaski. Włącznie z naszą wiarą, której autorem jest Bóg.
Jak oceniacie działalność Billy'ego Grahama i jego syna Franklina? Czy taki sposób prowadzenia ewangelizacji jest potrzebny w Polsce i podobnych krajach, czy też raczej lepiej trafia on do amerykanów?
Dziękuję i pozdrawiam, Igor
Ewangelizacja Billy Grahama i jego syna przyniosły wiele dobrych owoców w postaci nawróceń tysięcy ludzi. Powinniśmy dziękować Bogu za służbę owych ewangelistów.
Osobiście nie jestem przekonany jednak do masowych ewangelizacji z powodu stosowania w nich różnorakich technik, które mają „pomóc" Duchowi Św. w oddziaływaniu na emocje człowieka. Oczywiście emocjonalność nie jest niczym złym ponieważ Bóg wyposażył nas w uczucia i emocje. Należy jednak uważać na „sztuczne" podniety naszych emocji mających cechy ukrytej manipulacji. Tak niestety działa większość współczesnych teleewangelistów i wędrownych kaznodziejów - delikatna muzyka w tle, udawany płacz, podstawieni wychodzący do przodu, presja tłumu itp. Pismo Św. nigdzie nie uczy, że zbawienie przychodzi poprzez podniesienie ręki lub wyjście do przodu podczas masowej ewangelizacji. Tymczasem wielu doradców duchownych podczas tego typu imprez wręcz zapewnia o pokoju z Bogiem tych, którzy „podjęli decyzję" o wyjściu w kierunku podium i wypowiedzeniu "modlitwy grzesznika".
Z jednej strony więc powtórzyłbym ze Ap. Pawłem: „Lecz o co chodzi? Byle tylko wszelkimi sposobami Chrystus był zwiastowany, czy obłudnie, czy szczerze, z tego się raduję i radować będę" (Flp 1:18). Z drugiej strony powinniśmy dążyć do głoszenia w prawdzie i w poszanowaniu wolności człowieka ze świadomością, że każde szczere nawrócenie jest Bożym dziełem, a nie efektem naszych wymyślnych technik, presji tłumu czy elokwencji ewangelisty.
Czy katolik będąc u Was na nabożeństwie może uczestniczyć w Wieczerzy Pańskiej?
Tak, o ile kocha i wyznaje Chrytusa jako Pana i Zbawiciela (zakładam, że jest ochrzczony trynitarnym chrztem). Oczywiście katolickie rozumienie Wieczerzy Pańskiej jest odmienne od naszego, co jednak w świetle Pisma nie oznacza, że katolicy powinni być z zasady odsuwani od Stołu Pańskiego. A to dlatego, że znaczenie komunii jest obiektywne i nieznależne od rzymskokatolickiej (i jakejkolwiek) teologii Gdyby warunkiem przystępowania do komunii było stuprocentowo poprawne jej rozumienie - sądzę, że nikt z nas nie miałby prawa łamać chleba i pić wina.
Komunia jako znak jedności i powszechności Ciała (jeden chleb) jest społecznością Chrystusa ze Swoim Ludem. Dlatego każdy uczeń Chrystusa (i nikt poza nimi) ma prawo i powinien skorzystać z zaproszenia Zbawiciela to sakramentalnego posiłku. Jest ona nie tylko znakiem jedności, ale i środkiem łaski dla każdego, kto pragnie pełnić wolę Syna Bożego w swoim życiu. Pozdrawiam. Pastor Paweł Bartosik.
Witam, bardzo dziekuję za odpowiedź na mojego maila (...). Mimo iż odpowiedź była bardzo wyczerpująca i sporo "wniosla" do mojej wiedzy o waszym zborze to nadal nurtuje mnie jedna myśl. Otóż mam wrażenie ze słowo 'zdyscyplinowac' znaczy u was po prostu tzw. lanie. „Jeśli dziecko łamie któreś z zasad podczas nabożeństwa i cicha uwaga nie przynosi rezultatu powinieneś na moment wyjść z nim z kaplicy, zdyscyplinować i wrócić z powrotem". Jeszcze raz dziekuję za otrzymaną odpowiedź. Beata
Witaj Beato,
Na początku warto podkreślić, że dyscyplina jest czymś innym niż kara. Niesie ze sobą szereg czynności, o których mówi Pismo Św. Gdyby dyscyplina polegała jedynie na "laniu" byłaby tylko karaniem dziecka. A przecież nie o to chodzi. Owszem, klaps ma na celu nauczenie dziecka, że zrobiło złą, grzeszną rzecz (np. nieposłuszeństwo rodzicom) i jej skutki będą zawsze bolesne. Ale klaps jest jedynie częścią dyscypliny.
Chodzi o to, że wszystko co czynimy - robimy ze względu na Boga i Jego Słowo. Rozmawiamy więc z dziećmi w trakcie dyscyplinowania ich o tym, że ich nieposłuszeństwo jest przede wszystkim grzechem, czymś co smuci Chrystusa, który umarł za nich. Zależy nam, by dziecko wiedziało, że klaps nie jest rezultatem "widzimisię" lub zdenerwowania rodzica, lecz Bożym sposobem uczenia go mądrości. Nie wiem jaki masz stosunek do Pisma Św., lecz spójrz, proszę, na następujące fragmenty:
Przyp. 13:24
24. Kto żałuje swojej rózgi, nienawidzi swojego syna, lecz kto go kocha, karci go zawczasu.
Przyp. 22:15
15. Głupota tkwi w sercu młodzieńca, lecz rózga karności wypędza ją stamtąd.
Przyp. 23:13-14
13. Nie szczędź chłopcu karcenia; jeżeli go uderzysz rózgą, nie umrze.
14. Ty go uderzysz rózgą, a jego duszę wyrwiesz z krainy umarłych.
Przyp. 29:15
15. Rózga i karcenie dają mądrość, lecz nieposłuszny chłopiec przynosi wstyd swojej matce.
Zauważ, ze rózga i karcenie mają na celu dobro (zmianę zachowania) dziecka i są wynikiem prawdziwej miłości ku niemu. Oczywiście karcenie nigdy nie jest przyjemne. I to zarówno dla dziecka, jak i dla rodzica. Jednak pobożny rodzic dyscyplinując zgodnie z Bożym Słowem patrzy w przyszłość. Rózga (łyżka) w ręku rodzica jest Bożym sposobem ewangelizacji dzieci w domach chrześcijańskich. Pismo Św. uczy o duchu łagodności, w którym powinno mieć miejsce napominanie i dyscyplinowanie (Gal 6:1). Karcenie w gniewie jest grzeszne i surowo zabronione przez Pismo Św. Nieopanowany, niesiony gniewem rodzic czyni więcej szkody w duszy dziecka niż ten, który zaniedbuje i unika biblijnej dyscypliny. Uczenie dzieci natychmiastowego, pełnego i radosnego posłuszeństwa rodzicom jest uczeniem ich tego rodzaju posłuszeństwa wobec Boga.
Oczywiście można mówić o szeregu innych rzeczy, o których w tym kontekście należy powiedzieć, np. Bożych obietnicach dotyczących naszego potomstwa, które Bóg będzie realizował, o ile będziemy wierni w wypełnianiu rodzicielskich powinności względem dzieci (m.in. tych o których mówią powyżej Przypowieści Salomona). Tu serdecznie polecam art. "Boże obietnice dla wierzących rodziców".
Po klapsie (i wyjaśnieniu dziecku jego przyczyny) powinno nastąpić pojednanie. Czyli słowo "przepraszam" w stronę rodzica, modlitwa (z wyznaniem grzechu) do Boga i zapewnienie ze strony rodzica o przebaczeniu (buziaki, przytulanie itp.). Jeśli dziecko okazało skruchę i przeprosiło - jest "po sprawie" i nie wypominamy więcej dziecku jego grzesznego zachowania. Tak czyni Bóg z nami. Po wyznaniu grzechów - przebacza nam i akceptuje jak ojciec marnotrawnego syna. Chcemy podobnie postępować z dziećmi.
Na temat dyscypliny i mądrości zawartej w drewnianej łyżce polecam art. "Łyżka edukacyjna" - Douglasa Wilsona.