Dla naukowca, który żył wiarą w moc rozumu, wszystko kończy się jak zły sen. Zdobył szczyty ignorancji, lecz gdy dotarł do końca wspinaczki, okazało się, że pozdrowiła go gromada teologów, siedzących tam już od wieków.1

Beverly Carol Lucey mieszka w Covington, w Georgii. W artykule, który ukazał się w sierpniu 2002 roku w "The Atlanta Journal-Constitution", zaatakowała chrześcijan, a dokładnie "chrześcijańskich fundamentalistów", jak ich określiła, którym nie podoba się, iż szkoły publiczne (rządowe) nauczają teorii ewolucji bez jakiejkolwiek krytyki naukowej. "Mają władzę", pisze, "Zostają wybierani do szkolnych samorządów". Horror! Choć przecież nie powinno nikogo w Ameryce dziwić, że rodzice angażują się społecznie i okazują zainteresowanie tym, czego uczą się ich dzieci.

Horror nie kończy się jednak na politycznym zaangażowaniu chrześcijan. Ci "chrześcijańscy fundamentaliści (...) denerwują nauczycieli, nie wspominając o tym, że wielu z nich to nauczyciele." Szokujące, nieprawdaż, że obywatele sprzyjający pewnym fundamentalnym przekonaniom religijnym nauczają w publicznych (rządowych) szkołach? Jednak jak w kraju z chrześcijańską przeszłością ktoś może wymagać, by chrześcijanie zostali wykluczeni z publicznej debaty na jakikolwiek temat?2 Czy chrześcijanie mają zostać obywatelami drugiej kategorii? Pani Lucey wykazuje wielką nieznajomość historii, kiedy twierdzi, że chrześcijaństwo stanowi hamulec rozwoju i badań naukowych. Langdon Gilkey wyraźnie pokazuje, iż "religijne pojęcie transcendentnego Stwórcy raczej umożliwia niż hamuje naukowe poznawanie porządku natury".3

Twórczość Pani Lucey adresowana jest do władz hrabstwa Cobb w Georgii, gdzie odpowiednie władze postanowiły opatrzyć podręczniki do nauki ewolucji następującym stwierdzeniem: "Ten podręcznik zawiera informacje na temat ewolucji. Ewolucja jest teorią, nie faktem, na temat pochodzenia życia. Te informacje muszą być potraktowane z otwartością, dokładnie przestudiowane i krytycznie rozważone." Brzmi to dość sensownie zwłaszcza, że sama teoria ewolucji ewoluowała na przestrzeni lat. Jednak u niektórych powyższa uwaga wywołuje oburzenie. Zazwyczaj są to osoby uznające ewolucję za niepodważalny dogmat. W rzeczy samej ewolucja jest bardziej metafizyką niż fizyką, wiarą niż rozumem. Taką opinię podzielają nie tylko przeciwnicy teorii ewolucji.

Niech przemówią darwiniści

Michael Ruse, profesor historii i filozofii oraz autor "The Darwinian Revolution", "Darwinism Defended" i "Taking Darwin Seriously" przyznaje, że ewolucja jest religią:

"Zwolennicy ewolucji promują ją jako coś więcej niż zwykłą naukę. Głoszą ją jako ideologię, świecką religię, alternatywę dla chrześcijaństwa, posiadającą własne przesłanie o znaczeniu życia i moralności. Jako zwolennik ewolucji i były chrześcijanin muszę przyznać, że (...) literaliści [tzn. kreacjoniści] mają całkowitą rację. Ewolucja to religia. Tak było na początku i tak jest obecnie."4

Ruse nie zawsze wierzył w religijne podstawy ewolucji. Skoro jednak ewolucja zadaje te same pytania co religia – skąd przychodzimy, dokąd zmierzamy, co powinniśmy czynić na tej drodze – Ruse musiał przyznać, że wybrany przezeń materialistyczny światopogląd ma religijny charakter. "Ewolucja jest swego rodzaju świecką ideologią, substytutem chrześcijaństwa." Jeśli ewolucja jest "substytutem chrześcijaństwa", a chrześcijaństwo jest religią, zatem ewolucja jako jego substytut również jest religią. Dyskusja nie toczy się zatem, jak twierdzi wielu ewolucjonistów, między religią a nauką, lecz między jedną religią i nauką (materialistyczną ewolucją) a inną religią i nauką (kreacjonizmem).

Czy dziwi nas jeszcze, dlaczego główny obrońca Darwina, Thomas Henry Huxley (1825-1895) nazywany był nie tylko "buldogiem Darwina", ale także "papieżem Huxleyem"? Huxley personifikował "naturę", mówiąc o niej: uczciwa, sprawiedliwa i cierpliwa, "mocny anioł w tańcu miłości".5 Jak to możliwe, skoro ewolucję uważa się za ślepą?6 Prawnuk Huxleya, Julian Huxley (1887-1975), "przyznał, że jego poglądy noszą religijne znamiona".7 Swoje humanistyczne poglądy opisał w "The New Divinity". Ruse i Huxleyowie nie stanowią wyjątku, kiedy wyznają, że ewolucja to materialistyczna religia oparta na metafizycznych założeniach:

"Uznany biolog Lynn Margulis z pogardą nazwał neo-darwinizm 'pomniejszą dwudziestowieczną sektą wyrosłą na gruncie powszechnego wyznania wiary anglosaskiej biologii'. Stuart Kauffman zauważył, że 'dobór naturalny' stał się tak ważnym kluczem interpretacyjnym w neo-darwinizmie, iż 'można by go pisać z wielkiej litery'."8

Profesor Richard Lewontin, genetyk i autor wielu publikacji o darwinizmie, wskazuje na metafizyczne początki nauki o ewolucji. Nawet jeśli jakieś fakty sugerują odmienną interpretację, należy szukać wyjaśnienia w ramach ewolucjonizmu, gdyż religię darwinizmu należy bronić przed obcymi bogami:

"Stajemy po stronie nauki pomimo absurdalności niektórych jej twierdzeń, pomimo niespełnienia wielu jej obietnic dotyczących zdrowia i życia, pomimo tolerancji społeczności naukowej wobec bezpodstawnych historyjek, ponieważ pozostajemy wierni materializmowi. Nie dlatego, że metody i instytucje naukowe wymagają przyjęcia materialistycznego wyjaśnienia doświadczalnego świata, ale przeciwnie, ponieważ z założenia przyjęliśmy materialne przyczyny jako sposób wyjaśnienia świata – niezależnie od tego, jak bardzo przeczą one intuicji, jak niejasne są dla niewtajemniczonych. Co więcej, ten materializm jest absolutny, gdyż nie możemy pozwolić na to, by jakakolwiek boska istota pojawiła się na horyzoncie."9

Pani Lucey uległa fałszywemu wrażeniu, że nauka jest obiektywna i neutralna wobec faktów. "Nauka", twierdzi, "jako dziedzina rozumu jest zdolna do porzucenia idei, które się nie sprawdziły." Teraz ponownie przeczytajmy Lewontina. Jako materialista Lewontin sam przyznaje, że jest poddany przyjętym z założenia "materialnym przyczynom jako sposobie wyjaśnienia świata – niezależnie od tego, jak bardzo przeczą one intuicji". Nowa religia Lewontina granicząca z irracjonalizmem nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem wzywającym do racjonalnych badań opartych na znanych właściwościach fizycznych.

Robert Jastrow, astronom o międzynarodowej sławie, założyciel i dyrektor Goddard Institute for Space Studies przy NASA, profesor astronomii i geologii na Uniwersytecie Columbia, profesor Earth Sciences na Darthmuth College, nazywa naukę "religią" w publikacji, z której pochodzi poniższy cytat:

"Rozważcie miarę problemu. Nauka dowiodła, że wszechświat zaistniał w wyniku wybuchu w określonym momencie. Można zadać pytanie, co spowodowało ten skutek? Kto lub co dostarczyło materii i energii? Czy wszechświat powstał z niczego, czy też z uprzednio istniejących elementów? Nauka nie jest w stanie odpowiedzieć na te pytania, ponieważ zgodnie z twierdzeniami astronomów w pierwszej chwili istnienia wszechświat był skompresowany w niespotykanym stopniu i poddany niewyobrażalnym temperaturom. Te warunki musiały zniszczyć wszelkie dowody rzucające światło na przyczynę wybuchu. Zanim zaistniał nasz wszechświat, mógł istnieć zupełnie inny z własną strukturą i historią. Jednak jeśli nawet istniał, nauka nie może stwierdzić, jak wyglądał. Być może istnieje wytłumaczenie przyczyn wybuchu, z którego narodził się nasz wszechświat, lecz pozostaje ono poza horyzontem nauki."10

Jastrow słusznie wskazuje na metafizyczne korzenie nauki. Nauka stawia ostateczne pytania, na które nie jest w stanie udzielić odpowiedzi. Według Jastrowa brakuje dowodów, na których można by oprzeć badania nad początkiem wszechświata, gdyż zostały zniszczone w chwili powstania. W swojej publikacji pt. "Until the Sun Dies" podaje dwa wytłumaczenia początku wszechświata, oba nazywając "cudami": "Pierwsza teoria umieszcza pytanie o początek życia poza zasięgiem badań naukowych. Odwołuje się ona do wiary w Istotę Wyższą nie poddaną prawom naukowym. Również druga teoria jest aktem wiary – założeniem, iż naukowy pogląd na początki życia jest słuszny i to bez wspierających go dowodów."11 Nie są to słowa "chrześcijańskiego fundamentalisty" nastawionego podejrzliwie do nauki i wrogo do praw logiki, jakby to powiedziała pani Lucey. Jastrow jest przecież uznanym naukowcem.

Czyja ewolucja?

Kiedy członkowie Pierwszego Kościoła Karola Darwina forsują nauczanie ze swoich ksiąg wyznaniowych w publicznych szkołach, można zapytać, o które wyznanie chodzi. Czy ma to być textus receptus, wersja oryginalna bez późniejszych poprawek? A może wersja Otto Schindewolfa z lat trzydziestych XX wieku spopularyzowana przez Richarda Goldschmidta?12 Pani Lucey nic na ten temat nie mówi.

Ta, uważana kiedyś za heterodoksyjną i rewizjonistyczną, wersja teorii Darwina doczekała się niedawno odrodzenia pod nową nazwą "punctuated equilibrium" (przerywanej równowagi), a rozpowszechnił ją Niles Eldredge i Stephen Jay Gould. Stanowi ona radykalne odejście od wyznania wiary Pierwszego Kościoła Karola Darwina. Podczas gdy ewolucyjna ortodoksja naucza, że zmiany zachodziły stopniowo z biegiem czasu, teoria przerywanej równowagi odwołuje się do nagłych zmian lub skoków (przerw w równowadze). Odejście od ortodoksji spowodowane było brakiem form przejściowych, które mogłyby wesprzeć naukę Darwina. Gould musiał przyznać:

"Tajemnicą paleontologów jest zaskakujący brak form przejściowych (...) Dane, jakimi dysponujemy, nie pozwalają zaobserwować procesu ewolucji na drodze naturalnej selekcji, który jest przedmiotem naszych badań."13

Widzicie? "Nie pozwalają zaobserwować procesu ewolucji na drodze naturalnej selekcji, który jest przedmiotem naszych badań." Co więcej, żaden kreacjonista ani ewolucjonista nigdy nie zaobserwował początku wszechświata. Jednak chrześcijanie wierzą, że opowiedział im o tym naoczny świadek. Nauka próbuje rekonstruować dostępne dane, by tym sposobem dowiedzieć się czegoś o początkach. "Chrześcijańscy fundamentaliści" nie porzucają metody naukowej, kiedy twierdzą, że Bóg zaprojektował i stworzył wszechświat, tak jak mechanik nie zaprzecza istnieniu inżynierów, którzy zaprojektowali samochód, który naprawia. Kiedy przyznaje, że samochód został zaprojektowany i wyprodukowany przez kogoś, kogo nigdy nie widział, nie staje się przez to złym mechanikiem. Zostałby raczej uznany za wariata, gdyby zaprzeczył temu, że samochód posiada konstruktora. Co więcej, wiedza, że samochód został zaprojektowany, prowadzi go do wniosku, iż istnieje też właściwy sposób używania i naprawiania samochodu. Czy powierzyłbyś naprawę samochodu mechanikowi, który wierzy, że samochód powstał w wyniku przypadkowego zbiegu okoliczności?

Eldredge chyba to przyznaje, kiedy stwierdza: "Nic dziwnego, że paleontologowie przez długi czas stronili od ewolucji, która, zdawać by się mogło, nigdy nie zaistniała."14 Ewolucjoniści są zaślepieni przez założenie, że początki świata muszą zostać wytłumaczone w ramach ich materialistycznej religii. Nawet jeśli przeczą temu fakty. Każdy argument podniesiony przeciwko darwinizmowi zbywają jako nienaukowy, "religijny" lub przejaw wiary w magię, jak określiła to pani Lucey.

To dzieło Obcych

Jeśli nie satysfakcjonuje cię nauczanie Goulda, możesz przyjąć poglądy Francisa Cricka, współodkrywcy struktury DNA, laureata nagrody Nobla za określenie budowy kwasów rybonukleinowych.15 Crick, poważny i znany naukowiec, uważa, że "życie na ziemi mogło zaistnieć, kiedy obcy z innych planet wystrzelili w kierunku naszej planety rakietę z zarodkami".16 Oczywiście, Crick nie wyjaśnia, skąd się wzięli obcy, ale, hej, oto nauka. Każda teoria uznawana jest za naukową, jeśli otrzymała imprimatur od choćby jednego kapłana Kościoła Darwina.

Czasami jednak kapłani odżegnują się od członka Kościoła, który zbytnio oddalił się od oficjalnej doktryny. Crick jest tego przykładem. Choć zdarza się to bardzo rzadko, kiedy już nastąpi, wtedy reakcja bywa niezwykle ostra. Za przykład podam duńskiego naukowca, Bjorna Lomborga, z lewego skrzydła zwolenników ewolucji, specjalistę od statystyki. Odważył się on zaprzeczyć twierdzeniu, że na ziemi zaczyna brakować źródeł energii i surowców. Były członek Greenpeace i autor "The Sceptical Enviromentalist" dał swoim kolegom powody do złości. Ponieważ jego naukowy paradygmat nie pasuje do głównego nurtu religii obrońców środowiska, podjęto drastyczne środki, by go uciszyć:

"Niektórzy naukowcy początkowo chcieli zignorować Lomborga, jednak wobec niezwykłej popularności jego publikacji zareagowali z furią rzadko spotykaną w kręgach akademickich (...) Wielu znanych naukowców, m.in. Peter Raven i Edward O. Wilson, zażądało od wydawcy Lomborga, by przestał publikować jego prace (...) 'Z niepokojem obserwujemy, jak Cambridge University Press wydaje i promuje prace pełne błędów, niemalże pozbawione bibliografii oraz nie recenzowane przez specjalistów z branży' – można przeczytać w liście wzywającym wydawcę do przeniesienia praw do publikacji Lomberga na popularne, nienaukowe wydawnictwo."17

To "niemalże pozbawione bibliografii i nie recenzowane przez specjalistów z branży" dzieło zawiera 2930 przypisów. Oczywiście, nie znaczy to, że 3000 przypisów sprawia, iż autor ma rację we wszystkich wnioskach i twierdzeniach, daje jednak okazję do sprawdzenia metodologii i podjęcia merytorycznej dyskusji. Ponieważ jednak dzieło Lomborga odbiega od naukowego status quo, odrzuca się je bez rozważenia argumentów autora. Fakty się nie liczą, jeśli nie pasują do pożądanego obrazu rzeczywistości. Każde twierdzenie dotyczące środowiska naturalnego, które nie dochodzi do ocieplania się klimatu, jest błędne z definicji. Naukowcy będący zwolennikami kreacjonizmu znajdują się w podobnej sytuacji. Dopóki ich publikacje nie zostaną poddane krytyce "specjalistów z branży", nie są prawdziwie naukowe. Jednak żadna z ich publikacji nie ma szansy na otrzymanie imprimatur z powodu uprzedzenia wobec kreacjonizmu. Rozważcie poniższe słowa:

"D. M. S. Watson, znany z BBC jako popularyzator teorii Darwina twierdzącej, że człowiek jest potomkiem naczelnych, podczas wystąpienia na konferencji biologów w Cape Town stwierdził: 'Ewolucja spotkała się z szeroką akceptacją ze strony zoologów nie dlatego, że kiedykolwiek ją zaobserwowano (...) lub logicznie dowiedziono, ale ponieważ jest jedyną alternatywą dla kreacjonizmu, który musimy odrzucić jako niewiarygodny.'"18

C. S. Lewis zdziwiony otwartością Watsona odpowiedział: "Do czego to doszło? Czyżby cała konstrukcja współczesnego naturalizmu opierała się nie na pozytywnych dowodach, lecz na apriorycznym metafizycznym uprzedzeniu? Czy wymyślono ją nie po to, by zbadać fakty, lecz aby trzymać Boga na odległość?"19 Ewolucjoniści tacy jak Gould i Eldredge śmiało przyznają, że "głównym powodem dla obstawania przy stopniowych zmianach są wyznawane poglądy metafizyczne zakorzenione w nowoczesnej historii zachodniej cywilizacji, nie zaś empiryczna obserwacja i wnioskowanie oparte na obiektywnym badaniu natury".20 Gould dodaje: "Nasz sposób poznawania natury znajduje się pod silnym wpływem społecznych wyobrażeń i uprzedzeń, które każdy naukowiec stosuje, badając dany problem. Stereotyp przedstawiający całkowicie racjonalną i obiektywną metodę naukową stosowaną przez poszczególnych naukowców, jakby byli myślącymi robotami, jest mitem stworzonym na własne potrzeby".21

Wnioski

Pani Lucey ujawnia swą największą urazę, kiedy stwierdza, że "fundamentalizm ma tendencję do dosłowności kosztem metafory. Dlatego jest antyintelektualny. Logika nie ma z nim nic wspólnego." Jednak do kogo pasuje ten opis? Bez wątpienia, spotyka się wśród chrześcijan antyintelektualistów. Choć w sumie większość ludzi to antyintelektualiści, w tym spora liczba niechrześcijan. Wiele bystrych osób akceptuje dziwaczne twierdzenia. Niektórzy z nich to laureaci Nagrody Nobla jak Francis Crick. Kto definiuje "antyintelektualizm"? Dla mnie dziwnym, nielogicznym i antyintelektualnym jest ateista i ewolucjonista taki jak Richard Dawkins, który przeczy uporządkowanemu stworzeniu, podczas gdy wszystko, czego dotyka i używa zostało zaprojektowane. Według Dawkinsa i jemu podobnych "intelektualistów" jedyną niezaprojektowaną rzeczą jest kosmos, który powstał i rozwinął się przez przypadek. Posługując się słowami pani Lucey, twierdzenie o przypadkowej i niecelowej ewolucji jest przejawem wiary w magię, jest w swej istocie myśleniem religijnym.

Pani Lucey wraz z innymi wyznawcami darwinizmu powinna uczyć się od Izaaka Newtona, dla którego pogodzenie biblijnej religii z nauką nie stanowiło problemu: "Ten przepiękny układ słońca, planet i komet mógł zaistnieć tylko dzięki woli i mocy inteligentnej i wszechmocnej Istoty (...), która jest wieczna i wszechobecna, a swoim wiecznym i wszechobecnym istnieniem tworzy czas i przestrzeń."22

Przypisy

1. Robert Jastrow, God and the Astronomers (New York: W.W. Norton and Co., 1978), 116.

2. Gary DeMar, America's Christian History: The Untold Story, 2nd ed. (Powder Springs, GA: American Vision, 1995) and Gary DeMar, America's Heritage (Ft. Lauderdale, FL: Coral Ridge Ministries, 2002).

3. Langdon Gilkey, Maker of Heaven and Earth (Garden City, NY: Doubleday, 1959), 110.

4. Michael Ruse, "Saving Darwinism from the Darwinians," National Post (May 13, 2000), B3.

5. Philip J. Sampson, 6 Modern Myths About Christianity and Western Civilization (Downers Grove, IL: InterVarsity Press, 2001), 62.

6. Richard Dawkins, The Blind Watchmaker: Why the Evidence of Evolution Reveals a Universe Without Design (New York: W.W. Norton & Co., 1986).

7. Julian Huxley, Evolution in Action (New York: Mentor, 1953), 132. Cyt. w: Sampson, Six Modern Myths, 62.

8. Sampson, 6 Modern Myths, 62.

9. Richard Lewontin, "Billions and billions of demons," The New York Review (January 9, 1997), 31.

10. Jastrow, God and the Astronomers, 114-­115. Emphasis added.

11. Robert Jastrow, Until the Sun Dies (New York: Norton & Co., 1977), 62­-63. Podkreślenie moje. Tytuł rozdziału, z którego pochodzi ten cytat, nosi tytuł "Cud."

12. Bertrand Russell twierdził, że nagłe i radykalne zmiany mogły nastąpić pod wpływem promieniowania rentgenowskiego (Sampson, 6 Modern Myths, 59).

13. Stephen J. Gould, "Evolution's erratic pace," Natural History (1977), 86:14.

14. Niles Eldredge, Reinventing Darwin (London: Weidenfeld and Nicolson, 1995), 95. Cytowany przez: Sampson, 6 Modern Myths, 59.

15. Francis Crick, Life Itself: Its Origin and Nature (New York: Simon and Schuster, 1981).

16. M. J. Behe, Darwin's Black Box: The Biochemical Challenge to Evolution (New York: The Free Press, 1996), 248.

17. Andrew Goldstein, "Danish Darts," Time (August 26, 2002), A60.

18. Quoted in Herbert Schlossberg, Idols for Destruction: Christian Faith and Its Confrontation with American Society (Wheaton, IL: Crossway, [1983] 1993), 144­145.

19. C.S. Lewis, They Asked for a Paper (London: Geoffrey Bles, 1962), 163.

20. Stephen Jay Gould and Niles Eldredge, "Punctuated Equilibria: The Tempo and Mode of Evolution Reconsidered," in Paleobiology 3 (1977), 145.

21. Gould, Stephen Jay, "In the Mind of the Beholder," Natural History (February 1994), 103:14.

22. Quoted in A. R. Hall, The Scientific Revolution, 1500­-1800: The Formation of the Modern Scientific Attitude (London: Longmans, Green, and Co., 1954), 271.

Artykuł ukazał się na www.americanvision.org