Wstęp

Zdarza się, że w rozmowach na temat ostatecznego autorytetu spotykamy się z pytaniem o nasz (protestantów) stosunek do tradycji i historii jako spuścizny kościoła minionych wieków. Zazwyczaj odpowiadamy wówczas, że w naszej doktrynie i praktyce odwołujemy się przede wszystkim do kościoła apostolskiego jako źródła naszych przekonań, określając siebie samych „nowotestamentowymi chrześcijanami." Tym samym, w dość nieświadomy sposób wyznajemy, że jesteśmy zaledwie „ćwierć-biblijnymi" wierzącymi ponieważ ponad 75% zawartości całego Pisma Św. stanowią księgi Starego Testamentu, które zdarza nam się bagatelizować, uważać za mniej duchowe i mało praktyczne w naszym życiu. Co prawda tematem niniejszego artykułu nie jest nasze podejście do Pism Starego Testamentu, ale do Prawa Bożego, niemniej jednak warto na samym początku zauważyć, że nasze podejście do Prawa będzie rezultatem naszego stosunku do Bożego Słowa jako całości.

Dlaczego będąc chrześcijanami mamy w ogóle zajmować się tematem Bożego Prawa, które Bóg nadał Izraelowi na Górze Synaj? Można wskazać przynajmniej kilka przyczyn:

Po pierwsze, powinniśmy zajmować się Bożym Prawem ponieważ ma ono wielki wpływ na naszą ewangelizację i na to, jak postrzegamy ludzi niewierzących. Czy mówimy o grzechu i potrzebie nawrócenia, gdy rozmawiamy o poselstwie Ewangelii, czy też uważamy, że Boże Prawo nie odnosi się w żaden sposób do ludzi, którym zwiastujemy przebaczenie grzechów dostępne w Chrystusie (gdyż było dane starożytnemu Izraelowi)?

Drugi powód jest taki, że właściwe (lub niewłaściwe) zastosowanie Prawa Bożego ma wpływ na wszelkie decyzje we współczesnym kościele, szczególnie te dotyczące duszpasterstwa i dyscypliny (5Mj. 17:6, 25:4 itp.). To właśnie z Prawa Bożego możemy się wiele nauczyć o przywództwie, zasadach oddawania Bogu chwały podczas publicznego nabożeństwa, nie mówiąc już o innych aspektach naszego życia (ekonomia, edukacja, polityka, sztuka itp.).

Trzecią przyczyną jest brak jasnego, biblijnego zrozumienia czym jest Prawo Boże i jaka jest jego funkcja. Pragnienie życia zgodnego z Prawem Bożym nie jest przeciwieństwem wobec kroczenia w łasce i wolności Chrystusowej, lecz ich przejawem. Ileż razy zdarzyło nam się usłyszeć stwierdzenia typu: „Ależ mnie Prawo nie obchodzi i nie obowiązuje bo jestem pod łaską" lub: „Mam w sobie Ducha i to Jemu, a nie martwemu Prawu, które wymusza na mnie posłuszeństwo, poddaję swoją wolę."

Po czwarte ponieważ dość znaczna liczba ewangelicznych chrześcijan wyznaje filozofię zwaną antynomizmem (dosłownie: przeciw lub zamiast prawa). Stoją oni na stanowisku, że Boże Prawo nie obowiązuje już nikogo, przyjęte zaś standardy moralne (które są zwyczajowe i zmieniają się zarówno w zależności od miejsca, czasu jak i okoliczności) są kształtowane jedynie przez jednostki, które postanowiły żyć według nich. Dla chrześcijan wyznających powyższy pogląd Prawo Boże, owszem, miało ważne zadanie i rolę do spełnienia, ale jedynie do momentu przyjścia Chrystusa. Odkąd nasz Zbawiciel wraz ze swoim przyjściem wypełnił Prawo - zdaniem antynomistów nie jest ono dłużej nam potrzebne.

I piąty wreszcie powód, dla którego mówimy o Prawie: Ponieważ uczy o nim Boże Słowo i nie możemy zaniedbać żadnej części jego nauczania jeśli chcemy wzrastać w mądrości i dojrzałości duchowej (2Tm. 3:16). Wszyscy pisarze Nowego Testamentu zakładają, że ich czytelnicy są obeznani ze Starym Testamentem (Prawem, wyglądem świątyni lub porządkiem ofiar).

Wszystkie powyższe przyczyny wiążą się z tezą o zachowaniu aktualności Bożego Prawa w dzisiejszych czasach. Oczywiście Prawo nie jest Ewangelią i nie daje nam życia wiecznego, jednakże Ewangelia nie jest bezprawiem. W niniejszym opracowaniu wskażę powody dla których uważam, że Prawo Boże wciąż zachowuje swoją ważność, aktualność i użyteczność we współczesnym kościele i w społeczeństwie. Kształt dzisiejszego kościoła oraz naszego kraju (wynikające m.in. z wycofania się ewangelicznych chrześcijan z zaangażowania w sprawy publiczne) są wynikiem zaniedbania i zlekceważenia mądrości Bożego Prawa. Jako chrześcijanie traktujący poważnie całe Pismo Św. powinniśmy przywrócić Prawu Bożemu należne w naszym życiu miejsce.

Czym jest Prawo Boże?

Prawo Mojżeszowe zawiera w sobie 613 przykazań, których streszczenie znajdujemy w dekalogu. Westminsterskie Wyznanie Wiary z 1646 roku oraz inne historyczne protestanckie wyznania wiary (np. Londyńskie Wyznanie Wiary z 1689 r.) dzielą je na trzy grupy przepisów: prawa moralne, ceremonialne i cywilne.

Prawo moralne określa podstawowe powinności wobec Boga i ludzi, zaś jego rdzeniem jest Dekalog. Westminsterskie Wyznanie Wiary z 1646 omawia aspekt jego niezmienności i aktualności: „Posłuszeństwo Prawu moralnemu pozostaje na zawsze wiążące zarówno dla ludzi usprawiedliwionych, jak i dla wszystkich innych, a to ze względu na praktyczną treść tego Prawa, jak również ze względu na autorytet Boga-Stwórcy, który jest jego autorem. W Ewangelii Chrystus w żaden sposób nie przekreślił konieczności posłuszeństwa, wprost przeciwnie, wyraźnie podkreślił obowiązek przestrzegania moralnego prawa. – Mt. 5:17-19, Rzym. 3:31; 13:8-10; Jk. 2:8,10-12" (por. z Londyńskim Wyznaniem Wiary XIX.5)"

Na prawo ceremonialne składają się przepisy dotyczące ofiar, sprawowania kultu i zachowywania czystości rytualnej. Te prawa należało spełniać aż do dni Nowego Testamentu, kiedy zostały zniesione przez Jezusa Chrystusa ze względu na to, że symbolizowały i wskazywały na Niego, Jego odkupieńcze dzieło na krzyżu oraz na błogosławieństwa które uzyskał dla nas (Ef. 2:15). Fakt, że nie składamy dzisiaj ofiar ze zwierząt nie przekreśla jednak aktualności i niezmienności zasad wynikających z praw ceremonialnych. Wciąż w mocy pozostaje zasada „Bez przelania krwi nie ma przebaczenia" (3Mj. 17:11; Hbr. 9:22), jednakże znalazła ona wypełnienie w Chrystusie. Bez Chrystusa i Jego przelanej krwi, a także poza Chrystusem, nie ma dla nikogo przebaczenia. Podobnie jest z innymi przepisami ceremonialnymi, które były cieniami i symbolami rzeczywistości, która przyszła w Chrystusie ( Kol. 2:17). Dlatego też nie wypełniamy ich dłużej w starotestamentowej formie lecz szukamy zasad z których wynikały oraz ich współczesnego zastosowania. Kontynuacja lub powrót do starotestamentowych praktyk (Pascha, starotestamentowy sabat i święta, obrzezanie, kapłaństwo Lewickie, szaty kapłańskie itd.), oznaczałyby pomniejszanie lub nie rozpoznanie pełni i rzeczywistości, na którą wskazywały, czyli osoby i dzieła Pana Jezusa Chrystusa.

Na trzecią część Prawa składają się przepisy i rozstrzygnięcia sądownicze, które zaliczylibyśmy do prawa karnego i cywilnego. Opisują one raczej precedensowe rozstrzygnięcia, u podstaw których leżą generalne zasady. A zatem, kiedy myślimy o współczesnym zastosowaniu Prawa, to nie powinno to polegać na bezmyślnym przepisywaniu fragmentów Pięcioksięgu w ustawach, ale na poszukiwaniu ich ogólnych zasad i zastosowań.

Jeśli jesteśmy grzesznikami, to Prawo nas obowiązuje

Dlaczego Prawo nas obowiązuje? Na początek kilka prostych pytań i obserwacji: Czym jest przestępstwo? Odpowiedź powinna przyjść nam bez większych trudności: przestępstwo jest złamaniem prawa. Jeśli więc ktoś łamie prawo w danym kraju, np. zakazujące dokonywania kradzieży - jest przestępcą zgodnie z prawem, któremu podlega. Nie byłby nim, gdyby nie istniało prawo zakazujące kraść cudzą własność, lub też jeśli prawo nie dotyczyłoby danej osoby. Krótko mówiąc: Jeśli nie ma prawa (przepisu), nie ma też przestępstwa.

Zadajmy inne pytanie: Czym zatem jest grzech? Podobnie jak przestępstwo, jest złamaniem prawa. Grzech jednak jest złamaniem Prawa Bożego. Możemy żyć w zgodzie z prawem państwowym, ale to jeszcze nie znaczy, że nie łamiemy Prawa Bożego. Możemy pożądać cudzej żony, domu lub samochodu naszego bliźniego (co jest złamaniem przykazania „Nie pożądaj"), jednak nie łamiemy w ten sposób prawa w państwie (nie ma prawa zakazującego pożądania). Zatem o grzechu możemy mówić wyłącznie w odniesieniu do Prawa Bożego (Zakonu). Biblia definiuje grzech jako złamanie Prawa Bożego, a nie abstrakcyjnego Prawa, niezależnego od Boga, które istnieje samo w sobie (poza Nim), lub jest stanowione przez ludzi. Nie możemy mówić o grzechu bez odniesienia do Bożego Słowa i Prawa. Potwierdzają to także autorzy Nowego Testamentu: „Każdy kto popełnia grzech, i zakon przestępuje, a grzech jest przestępstwem zakonu" (1Jn 3:4), „A wiemy, że cokolwiek Zakon mówi, mówi do tych, którzy są pod wpływem zakonu, aby wszelkie usta były zamknięte i aby cały świat podlegał sądowi Bożemu" (Rzym. 3:19).

Dlaczego cały świat podlega sądowi Bożemu? Ponieważ wszyscy są pod wpływem zakonu. „Gdyż zakon pociąga za sobą gniew, gdzie bowiem nie ma zakonu, nie ma też przestępstwa." (Rzym. 4:15), „Albowiem już przed zakonem grzech był na świecie, ale grzechu się nie liczy gdy zakonu nie ma." (Rzym 5:13) (podkr. aut.). Apostoł Paweł mówi więc, że nie można mówić o grzechu, jeśli nie istnieje (lub nas nie obowiązuje) Prawo Boże. Dlaczego w takim razie grzech istniał przed nadaniem Zakonu? Lub inaczej mówiąc: dlaczego niemowlę, które nie zdążyło jeszcze popełnić żadnego wykroczenia jest w Biblii nazywane grzesznikiem (Rzym. 3:23) i podlega śmierci? Ponieważ zgrzeszył Adam jako reprezentant całej ludzkości, my zgrzeszyliśmy razem z nim. Podobnie jak w Chrystusie, jako reprezentancie odkupionej ludzkości, przyszły na nas wszelkie duchowe błogosławieństwa (Ef.1:3). Owych prawd chce nas nauczyć Ap. Paweł w 5 rozdziale Listu do Rzymian.

Prawo Boże nie tylko mówi nam co jest grzechem, ale również informuje nas o naszym grzechu. Widząc, że nie tylko nie dorównujemy, ale i nie jesteśmy w stanie dorównać Bożym standardom objawionym w Zakonie, możemy, dzięki działającemu w nas Duchowi Bożemu, dostrzec własny grzech.

Przypatrzmy się przez moment poglądowi, który mówi, że Zakon był (lub jest) wyłącznie dla etnicznych Żydów. Załóżmy, że my, chrześcijanie, jako normę i standard naszego życia uznajemy tylko Nowy Testament, ponieważ Stary Testament (więc również Prawo) było dane narodowi izraelskiemu i jako takie tyczy się wyłącznie ich. Zastanówmy się krótko, jakie są konsekwencje takiego myślenia.

Gdyby tak rzeczywiście było, wówczas tylko i wyłącznie Żydzi powinni być uważani za winnych przekroczenia Zakonu! Gdyż skoro pogan Prawo Boże nie dotyczy, to dlaczego mają być uważani za winnych jego pogwałcenia? Idąc dalej, skoro nie są winni, to dlaczego miałaby zrodzić się w nich potrzeba zbawienia? Po co wskazywać na potrzebę Zbawiciela i ratunku, jeśli takowej potrzeby wcale nie ma, skoro poganie nie są winni złamania Zakonu?

Po drugie: To założenie prowadzi nas do myślenia, że nie istnieją obiektywne i niezmienne standardy moralne oraz standardy sprawiedliwości. Bóg wówczas miałby zmieniać normy sprawiedliwości przystosowując je do zwyczajów, kultury i czasów, w których żyją ludzie. Problem jednak w tym, że nawet tego nie możemy powiedzieć, ponieważ przykładowo nam Polakom Bóg nigdy w bezpośredni sposób nie podarował kamiennych tablic ani nie objawił norm sprawiedliwości i moralności na XXI wiek. Pozostaje więc utrzymywać, że Bóg nie ma nic do powiedzenia w tej sprawie, sami więc na własną rękę musimy szukać zasad moralności i sprawiedliwości wstydząc się i odżegnując od tego co Bóg już objawił. Humanistyczna filozofia przedostała się do naszych kościołów i naszych teologii, stawiając na piedestał człowieka i jego "prawa" (niezależne od Bożego Prawa). Niech miarą sprawiedliwości stanie się człowiek i jego opinia! Problem jednak wciąż pozostaje: opinia którego człowieka lub ludzi jest obowiązująca? Najsilniejszych? Najliczniejszych? Najmądrzejszych? I w którym miejscu, czasie... Dopóki jako chrześcijanie nie wskażemy na obiektywny standard sprawiedliwości wciąż będziemy musieli stawać czoła powyższym pytaniom nie będąc w stanie wskazać niechrześcijanom niczego więcej poza naszym subiektywnymi i nieweryfikowalnymi opiniami.

Pismo uczy jednak, że Bóg jest niezmienny, a Jego Prawa odzwierciedlają Jego niezmienny święty charakter. „Zaiste Ja, Pan, nie zmieniam się (...)" (Mal. 3:6); „Jezus Chrystus, wczoraj i dziś, ten sam i na wieki." (Hbr. 13:8). Ilekroć mówimy o tym, że „Wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej" (Rzym 3:23), mówimy tym samym: „Prawo jest wciąż obowiązujące dla wszystkich ludzi!". Jeśli jesteśmy grzesznikami (a List do Rzymian 3:23 uczy, że jesteśmy), to znaczy, że Prawo nas dotyczy.

Omówiłem pokrótce pierwszy aspekt Prawa: objawia ono stan naszej duszy i wielką potrzebę zbawienia. Nie możemy jednak na tym się zatrzymać, gdyż nie zatrzymuje się na tym nasz Pan Jezus Chrystus i autorzy pismo Nowego Testamentu. Jest to dopiero połowa drogi, na której jesteśmy. Musimy więc podążyć dalej.

Nauczanie Jezusa wskazuje na niezmienność Prawa

Prawo ma również wymiar praktyczny w naszym chrześcijańskim wzroście. Jak już powiedzieliśmy: Ewangelia nie jest przecież bezprawiem. Chociaż jesteśmy wolni od wymogów Prawa jako drogi do zbawienia (zresztą nigdy takiej funkcji nie miało), to jednak jako Boże Dzieci żyjemy w radosnym posłuszeństwie wobec Prawa, ponieważ Duch, który mieszka w nas, nie tylko nam to umożliwia, ale i daje pragnienie życia zgodnego z Bożą wolą. „Na tym polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań jego, a przykazania jego nie są uciążliwe." (1Jn. 5:3, zob. Jn. 15:10).

Uniknęlibyśmy wielu problemów, gdybyśmy w stosunku do Prawa mieli podobną postawę co nasz Pan, który zostawił nam przykład oddania wobec Słowa Bożego (a wówczas był to jedynie Stary Testament). Służba Jezusa osadzona była na Piśmie. Nasz Pan często cytował i odwoływał się do Prawa, by prostować błędy faryzeuszy i wyjaśniać uczniom Pismo: „Bo zaprawdę powiadam wam: Dopóki nie przeminie niebo i ziemia, ani jedna jota, ani jedna kreska nie przeminie z zakonu, aż wszystko to się stanie. Ktokolwiek by tedy rozwiązał jedno z tych przykazań najmniejszych i nauczałby tak ludzi, najmniejszym będzie nazwany w Królestwie Niebios; a ktokolwiek by tak czynił i nauczał, ten będzie nazwany wielkim w Królestwie Niebios." (Mt 5:18-19). Problemem faryzeuszy nie było zbyt ścisłe przylgnięcie do Pism i proroków, lecz niewiara w to co napisali Mojżesz i prorocy. W Kazaniu na Górze Jezus nie przynosi nowego Prawa unieważniając stare, ale wskazuje na właściwe zastosowanie istniejącego. Faryzeusze przez swoją przewrotną interpretację i ludzką tradycję wykrzywiali i pomijali istotę Prawa, dlatego Jezus wykłada uczniom jego właściwe znaczenie. W Mt 22:29 Jezus wskazuje na przyczynę dla której faryzeusze pobłądzili zarzucając im, że „nie znają Pism, ani mocy Bożej". Nasz Pan wskazuje na właściwe zrozumienie i użycie Pism. Nie znosi ich aktualności i użyteczności „A więc wszystko, co byście chcieli, aby ludzie wam czynili, to i wy im czyńcie, taki bowiem jest zakon i prorocy" – Mt. 7:12 (por. Mt. 22:36-40; Mt. 12:5; 23:23, Mk. 14:49; Łk. 10:26; 16:17; 24:24-27; Jn. 5:39, 7:19; 8:17).

Jezus komentuje Prawo, a nie znosi, przez wprowadzanie nowych, własnych przykazań, tak jakby mówił: „Mój Ojciec mówił jedno, ale Ja wam mówię coś innego, Słowa Ojca są przedawnione i nieobowiązujące." Syn Boży zakładał autorytet Prawa.

Listy apostołów wskazują na niezmienność Prawa

Apostoł Paweł w Liście do Rzymian 7:12 napisał: „Tak więc zakon jest święty i przykazanie jest święte i sprawiedliwe, i dobre". W 7 rozdziale tego listu Apostoł rozważając powiązanie między Zakonem i grzechem, podkreśla, że Prawo nas potępia. W trakcie dalszych rozważań stawia pytanie: Czy w takim razie prawo jest złe? I odpowiada: Nie! Żadną miarą! Jest święte, sprawiedliwe i dobre. (w.7) Jaki jest więc problem? To my jesteśmy źli! Kiedy powiemy dziecku: „Nie wkładaj rączki nad ogień bo możesz się poparzyć!", to ono najprawdopodobniej włoży rączkę tam gdzie nie powinno, gdy tylko wyjdziemy z pokoju. Wcześniej, dopóki nie znało owego zakazu, do głowy by mu nie przyszło, by wkładać rękę w to miejsce! Podobna będzie i nasza reakcja, gdy powiem: „Nie myśl o niebieskich słoniach!" Prawdopodobnie spróbujemy je sobie wyobrazić, czego nie zrobilibyśmy gdybym o niebieskich słoniach nigdy nie wspomniał. Podobnie jest z Prawem. Grzech przez Prawo otrzymuje bodziec i zostaje uzewnętrzniony. Czy więc Prawo jest złe (np. „nie wkładaj rączki nad ogień?")? Nie! Problem nie jest w Prawie, lecz w nas! Prawo jedynie pokazuje nasz grzeszny stan i wielką potrzebę ratunku. Ap. Paweł w 1Tm. 1:8 mówi, że „Prawo jest dobre, jeśli ktoś robi z niego dobry użytek". Jaki może być zły użytek z Prawa? Odpowiedź otrzymamy przyglądając się na przykład kościołowi w Galacji. Chrześcijanie żydowskiego pochodzenia mówili tamtejszym chrześcijanom wywodzącym się z pogan, że muszą się obrzezać, aby mogli być zbawieni. Wiara w doskonałe dzieło Chrystusa nie była według nich w pełni wystarczająca. (Gal. 2:16; 3:10) Według nich Chrystus to za mało. Według Pawła powrót do cieni zapowiadających nową rzeczywistość i nowe stworzenie to odrzucenie Chrystusa. Problem jaki Paweł widział w kościele w Galacji to nie ich pragnienie przestrzegania Prawa, gdyż sam je zachowywał, ale jego złe zastosowanie. Tym samym nożem możemy ukroić chleb dla głodnego człowieka, lub możemy nim zamordować. Czy samo używanie noża jest złe i niewłaściwe? Oczywiście, że nie. Zależy jakie zrobimy z niego zastosowanie.

Niektórzy mówią: „Prawo to litera! Życiem jest Duch." Czy jednak Biblia każe nam rozdzielać Słowo Boże od Ducha Św.? Czy na pewno Biblia jest martwą księgą, a staje się żywą w zależności od naszego postrzegania (lub doświadczania) jej za taką? Czy raczej Słowo Boże nie jest żywe samo w sobie, skuteczne i ostrzejsze niż miecz obosieczny (Hbr. 4:12)? Ap. Paweł mówi: „Wiemy, że Zakon jest duchowy" (Rzym. 7:14).

Kiedy Ap. Paweł pisze, że „nie jesteście pod zakonem, lecz pod łaską" (Rzym. 6:14) lub, że „Prawo było przewodnikiem do Chrystusa" (Gal. 3:24), nie zwalcza właściwego użycia Prawa, lecz wskazuje na nie. Prawo jest aktem oskarżenia dla grzeszników. Jeśli człowiek łamie Prawo, znajduje się pod Bożym przekleństwem. Gdy taka osoba przychodzi do Chrystusa i przyjmuje wiarą Jego dzieło odkupienia, nie jest już dłużej „pod Prawem" będącym dla niego aktem oskarżenia lub wyrokiem śmierci. Taki człowiek umarł dla Prawa (Rzym. 7:1-6). Przyjmuje względem niego inną pozycję. Nie jest ono już wyrokiem śmierci lecz wyznacznikiem radosnego posłuszeństwa Bogu (Rzym. 8:4). Nie zmienia się Prawo, to my się zmieniamy! Z tych, którzy je łamali, w tych, którzy chcą je przestrzegać, choć wciąż w niedoskonały sposób.

Boże Prawo uczy nas sprawiedliwego i bogobojnego życia

Zapewne większość z nas zna na pamięć słowa z 2Tm. 3:16-17: "Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany." Kiedy Ap. Paweł pisał do Tymoteusza o całym Piśmie, w istocie te słowa odnosił do Pism Starego Testamentu. Nowy Testament wciąż nie był jeszcze w całości spisany i skompletowany. Apostoł pisał do Tymoteusza o Pismach, które ten znał. I mówił, że nie tylko mogą one obdarzyć nas „mądrością ku zbawieniu" (czyli jest w nich zawarta droga do życia wiecznego), lecz także pouczyć o sprawiedliwości. Co więcej: zauważmy, że mówi o całym Piśmie. Czy wierzymy również, że całe Pismo „jest pożyteczne do nauki, wykrywania błędów, poprawy..."? A celem tego jest „aby człowiek był doskonały i do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany" (3:17). Zaniedbując lub pomijając nauczanie jakiekolwiek części Bożego Słowa pozbawimy się możliwości właściwego wzrastania ku doskonałości. Bóg dał nam każdą z 66 ksiąg Pisma, aby służyły nam za duchowy pokarm ku duchowemu życiu i zdrowiu.

Podobnie nasz Pan podczas kuszenia na pustyni cytuje słowa Pism Starego Testamentu, mówiąc, że „człowiek nie samym chlebem żyć będzie ale każdym słowem pochodzącym z ust Bożych." (Mt. 4:4). Skoro każdym słowem, to czy Prawem również? Oczywiście! Jakże często chcemy osłabić siłę tego wersetu w praktyce naszego życia karmiąc się jedynie niektórymi słowami pochodzącymi z ust Bożych.

Krzyż wskazuje na niezmienność Prawa

Gdybyśmy mieli wątpliwości czy Prawo jest dla nas aktualne to spójrzmy na krzyż. I zadajmy sobie pytanie: dlaczego Jezus cierpiał i zmarł męczeńską śmiercią? Biblia daje wyraźną odpowiedź: Bo Prawo ciążyło nad nami. I nie sposób było go ominąć. Przekleństwo Bożego Prawa, skierowane ku nam, spadło na Jezusa gdy wisiał na krzyżu. Jeśli Bóg chciał zbawić grzeszników, nie mógł zlekceważyć wymogów Prawa, ponieważ nie mógł zaprzeć się samego siebie (2Tm. 2:13). Jezus musiał umrzeć zamiast nas, gdyż sprawiedliwy wyrok za grzech musiał zostać wykonany. Nie było i nie ma innej drogi do przebaczenia win i zbawienia. Ap. Paweł w Liście do Rzymian 3:31 uczy nas, że utwierdzamy (a nie znosimy) Prawo przez wiarę. Jeśli mówimy, że nie było innego sposobu zbawienia, utwierdzamy Prawo, potwierdzamy jego aktualność.

Przykłady współczesnego zastosowania Prawa Bożego

Przestępczość jest wielkim problemem zachodniej cywilizacji. Można nawet powiedzieć, że jest większym problemem w nowoczesnych demokracjach niż w krajach o innych ustrojach sprawowania władzy w przeszłości. Nowoczesne demokracje mają instytucje penitencjarne lub system więzienny. Ponieważ demokracje hołdują wolności osobistej, myślą więc, że najbardziej rozsądną karą jaką mogą zadać jest pozbawienie tej wolności. Takie spojrzenie na przestępczość i karanie oparte jest na uczynieniu człowieka (nie zaś Bożego Słowa) centrum zainteresowania.

Jednak Biblia nie zna takiej idei. Podstawą biblijnego karania jest Prawo Boże. Państwo zaś nie ma narzucać swojej "sprawiedliwości", ale sprawiedliwość "z góry" (od Boga). A to znaczy, że sprawiedliwa odpłata jest lekarstwem na przestępczość wg Biblii. Oznacza to zapłatę za krzywdę wobec osoby która poniosła szkodę (wg Biblii nie istnieją przestępstwa przeciw państwu. Są tylko przestępstwa przeciw jednostkom).

Jeśli coś ukradniemy, powinniśmy to zwrócić w czwórnasób (2Mj. 22:1). Jeśli kogoś umyślnie skrzywdzimy, powinniśmy zapłacić tym samym na własną szkodę (2Mj. 21:25). Jeśli ktoś podstawia fałszywych świadków, powinniśmy uczynić wobec niego tak, jak ta osoba zamierzała uczynić wobec tego, przeciwko komu zeznawała (5Mj. 19:16-21). Jeśli kogoś zamordujemy, musimy oddać swoje życie (1Mj. 9:5-6). Widać więc wyraźnie jaką Biblia daje odpowiedź na problem przestępczości.

Ta sama prawda odnosi się do polityki. Wszyscy politycy powinni kierować się Bożym Prawem jeśli chcą właściwie sprawować rządy. To oczywiście nie znaczy, że zawód polityka jest przeznaczony tylko dla chrześcijan. Politycy jednak powinni opierać się na Biblii. Morderstwo, gwałty i kradzieże są złe ponieważ Biblia tak mówi. Nie możemy polegać na tym co ludzie myślą o tym jakie powinno być prawo, bez względu na to, kim oni będą (prezydent, naukowiec...). Powinniśmy polegać na tym co Bóg mówi w swoim Słowie.

Jeszcze przykład z ekonomii. Biblia mówi, że człowiek nie powinien kraść. Powinien być wolny do przedsiębiorczych, uczciwych działań (Mt. 25:14-30). To znaczy, że Biblia, jako podstawę działań ekonomicznych popiera to, co my nazywamy "wolnym rynkiem". Powinniśmy troszczyć się o biednych i starszych, wspierać edukację i sztukę, ale to powinno być czynione przez prywatne jednostki i instytucje, a nie przez rząd, czy państwo. Naród, który jest posłuszny Bożym zasadom, który nie kradnie, uczciwie płaci podatki - będzie błogosławiony przez Boga materialnie. Jeśli spojrzymy na najbogatsze narody na świecie, to zobaczymy, że są (lub były) posłuszne Bożemu Prawu w tej dziedzinie. Zaś narody, które odwracają się od Boga (np. w dziedzinie ekonomii), będą przez Niego sądzone. Jeśli państwo będzie chciało zabrać dla siebie większość bogactwa obywateli, to zniszczy naród. Nie można poprawiać Bożego Słowa.

Przykład właściwej postawy mamy w Apostole Pawle, który cytując jedno z 613 przepisów Prawa: „Młócącemu wołowi nie zawiązuj pyska" (5Mj.25:4, 1Kor. 9:9, 1Tm. 5:18) wyciąga z niego ogólną zasadę: „Tego kto pracuje nie wolno pozbawiać możliwości korzystania z owoców jego pracy", i odnosi ją do zwiastujących Boże Słowo. Apostoł zakładał, że mądrość Bożego przykazania znajduje zastosowanie i zachowuje aktualność również w czasach nowotestamentowych. Uczmy się czynić podobnie.

To są tylko niektóre dziedziny, w których starałem się pokazać, że Boże Słowo musi rządzić współczesnym życiem. Jeśli Bóg jest Stwórcą, a Biblia jest Jego Słowem, powinniśmy się jej poddać we wszystkich dziedzinach naszego życia, we wszystkim co robimy i co posiadamy.

Oczywiście musimy być świadomi trudności jakie wiążą się ze znalezieniem współczesnego zastosowania poszczególnych praw, chociażby w naszym kraju. Niemniej jednak tym, co powinno nas chrześcijan wyróżniać, jest szukanie sprawiedliwych rozwiązań w Bożym Słowie, a nie wedle własnego "widzimisię". Niewłaściwe użycie Prawa przez legalistów lub szczerze oddanych Bogu chrześcijan oraz błędy popełniane przez nich, nie powinny sprawiać, że będziemy w całości je odrzucać. Byłby to przejaw naszego lenistwa, wygodnictwa i konformizmu.

To właśnie dzięki Prawu Bożemu możemy wiedzieć co jest sprawiedliwe, a co nie. Co jest dobre i słuszne w wymiarze społecznym. Jakie są zadania i kompetencje rodziny, kościoła i państwa. Ignorując Prawo, pozostaniemy sami z własnymi pomysłami, wizjami i pragmatycznym podejściem do życia. Tylko czym takie podejście różni się od podejścia niechrześcijan? Nie trzeba daleko szukać. Niechęć wielu chrześcijan do zainteresowania polityką, kulturą, sztuką, filozofią wynika z braku wiary w to, że żyjemy w Bożym świecie i, że w związku z tym nasz Bóg ma coś na ten temat do powiedzenia. Dlatego nie dziwmy się, że znaczący wpływ na nasz kraj mają ludzie niewierzący. Jeśli chrześcijanie odwrócą się od standardów objawionych w Bożym Prawie wówczas ich głos będzie jeszcze jednym głosem odizolowanej mniejszości.

Miłość i posłuszeństwo

Czasami osoby i środowiska podkreślające niezmienną aktualność Bożego Prawa narażają się na zarzut legalizmu. Tymczasem potępiany przez Biblię legalizm to wiara w zbawienie będące wynikiem przestrzegania Prawa lub nakładania na wierzących niebiblijnych ciężarów, a nie - pragnienie życia zgodnego z Bożym Prawem. Prawo nigdy nie było sposobem na zbawienie, ale też nigdy nie przestało być sposobem na bogobojne życie. Ani Dawid, ani Mojżesz, ani prorocy, ani Ap. Paweł, Ap. Piotr czy Jan nie porzucili swojego oddania Bożemu Prawu po powołaniu ich przez Boga. Oczywiście Prawo musi być połączone z Ewangelią. Inaczej będzie suche, martwe i faryzejskie. Jednak Ewangelia bez Prawa będzie bezprawiem. Jakże często jako chrześcijanie różnimy się w wielu kwestiach m.in. dlatego, że zaniedbaliśmy lub przeoczyliśmy wielką mądrość, którą Bóg objawił nam w swoim Prawie?

Jaki jest więc nasz stosunek do Bożego Prawa? Czy jesteśmy wobec niego obojętni, uważając tę część Biblii za mniej ważną i wartościową? Czy czynimy tylko to, co czujemy, że jest wolą Bożą i co przychodzi nam z łatwością, odrzucając wszelkie napomnienia Bożych przykazań? Czy unikamy wysiłku szukania i wprowadzania we własne życie Bożych zasad bo oczekujemy łagodnego „prowadzenia ducha"? Jeśli zaś przestrzegamy przykazań, to czy robimy to ze względu na nie same, czy ze względu na Boga i naszą miłość do Niego? Dla faryzeuszy Prawo było celem samym w sobie. Dla nich mogłoby nie być Boga, a i tak mieliby tę samą gorliwość dla Prawa. W końcu, czy potrafimy dostrzec zmianę w naszym stosunku wobec Prawa jaka przyszła w Chrystusie (np. wypełnienie Sabatu w Dniu Pańskim, Paschy w Wieczerzy Pańskiej itp.)?

Tak jak nieznajomość prawa karnego nie uniewinnia przestępcy, tak samo nieznajomość Bożego Prawa nie jest usprawiedliwieniem dla kogoś, kto grzeszy. Człowiek, który cudzołoży, zbytnio nie przejmując się tym, co mówi Boże Słowo lub nie zdając sobie z tego sprawy - grzeszy, ponieważ Prawo mówi: „Nie cudzołóż." (2Mj. 20:14). Jest więc przestępcą Zakonu i potrzebuje Chrystusa. Zdarza się, że czasami usprawiedliwiamy swoje grzechy i błędy nieznajomością Pisma uważając, że dopóki nie zdajemy sobie sprawy, że coś nie podoba się Bogu, tak długo Bóg pozostaje na to obojętny. Jednakże nie znając Bożych Przykazań - nie będziemy znali Bożej woli, nie odkryjemy radości, ani nie doświadczymy Bożych błogosławieństw, które wynikają z naszego posłuszeństwa i uświęcenia.

Posłuszeństwo Prawu powinno być przejawem naszej miłości i oddania Bogu. A miłość do Boga polega właśnie na radosnym i ochotnym posłuszeństwie Jemu (Jego przykazania nie są uciążliwe dla odrodzonego serca - 1Jn. 5:3). Miłość do Boga objawia się przede wszystkim w czynie. Czy więc inni widzą tą Bożą miłość w naszym życiu czy jedynie o niej słyszą?

Prawo nie jest czymś chłodnym, twardym i legalistycznym. Nigdy takie nie było. Bóg nie chce nas wiązać i ograniczać, ale uświęcać na swój obraz i zachować dla Siebie. To, czy będziemy studiowali całość Bożego Słowa i szukali Jego zastosowań na dziś, zależy od nas samych.

Dusza moja omdlewa ustawicznie z tęsknoty za prawami twoimi. – Psalm 119:20