WSTĘP

Gdybym miał wskazać na jedną rzecz, która cechuje prawdziwie pobożnego chrześcijanina, to powiedziałbym, że jest nią umiłowanie Boga i Jego Słowa. Osoby Marcina Lutra, Jana Kalwina i innych reformatorów na ogół kojarzą nam się z powrotem do biblijnej nauki o usprawiedliwieniu z wiary i o Bożej suwerenności. Jednakże najbardziej podstawową rzeczą, którą podkreślali reformatorzy jest nauka o autorytecie, czyli jak kształtować nasze myślenie na temat Boga i otaczającego nas świata? Co powinno być ostatecznym punktem odniesienia każdego chrześcijanina? W jaki sposób Bóg przekazuje Kościołowi natchnione objawienie? Wyrażenie przekonań reformatorów w tej kwestii stało się jednocześnie jednym z wiodących haseł XVI-wiecznej reformacji: Sola Scriptura. Oznacza ono, że Pismo, całe Pismo i tylko Pismo powinno być fundamentem wiary i praktyki chrześcijanina.

Ojcowie reformacji nauczali z całym przekonaniem, że wszystko co jest potrzebne do życia i pobożności zostało Bożemu ludowi dane w postaci 66 ksiąg Starego i Nowego Testamentu - w Biblii. Tylko w tej księdze, całej tej księdze i nigdzie poza tą księgą możemy znaleźć to co jest potrzebne abyśmy właściwie wierzyli i właściwie żyli. I jest to fundament, który przez wieki cechował ortodoksyjny, historyczny protestantyzm odróżniając go od Kościoła Rzymskokatolickiego stawiającego obok Pisma autorytet Tradycji i Magisterium Nauczycielskiego.

Niniejsze opracowanie powstało wskutek niepokojącego odejścia wielu Kościołów ewangelicznych od historycznej spuścizny reformacji i biblijnej zasady „Sola Scriptura" (Tylko Pismo). Oczywiście nikt spośród prawdziwych chrześcijan nie podważa autorytetu Pisma, jednak coraz częściej możemy usłyszeć opinię podważającą przekonanie, że Pismo Św. jest w pełni wystarczającym i jedynym źródłem natchnionego, nieomylnego objawienia Bożego Słowa. Coraz częściej słyszymy historie o otrzymaniu przez wielu naszych szczerych braci i sióstr w Panu „daru prorokowania" (lub języków) oraz tzw. „Słowa od Pana". Chrześcijanie organizują konferencje na temat „proroczego uwielbienia", są nauczani co powinni robić aby słyszeć Boży głos, lub otrzymać słowo prorockie. Inni wstają podczas nabożeństwa i ogłaszają, że mają dla nas „Słowo od Pana". Nie raz spotkałem ludzi, którzy usłyszeli „głos Boga" idąc ulicą, wchodząc do sklepu lub siedząc na ławce w parku.

Jak powinniśmy to wszystko rozumieć? Czy objawienie nadal trwa? Czy istnieje obecnie natchnione źródło nieomylnego objawienia poza Pismem Św.? Czy słyszący owe „proroctwa" są świętsi i bliżej Boga niż reszta chrześcijan? Czy mamy proroctwa dzisiaj? Czy Bóg po spisaniu Nowego przekazuje nam „Najnowszy Testament" ustami współczesnych „apostołów" i „proroków" przemawiających w imieniu Bożym w wielu dzisiejszych Kościołach?

Opisane powyżej praktyki są wyrazem przekonania wielu szczerze oddanych Bogu chrześcijan, że natchnione, nieomylne objawienie Bożego Słowa nie zostało zakończone wraz ze spisaniem Księgi Objawienia i nie ogranicza się do 66 ksiąg Pisma Św. Według sporej części ewangelicznych chrześcijan wciąż powinniśmy szukać oraz oczekiwać nieomylnego, autorytatywnego głosu Ducha Św. poza Biblią. Owo przekonanie nie jest jedynie niewinną i mało znaczącą różnicą pomiędzy chrześcijanami, ale w ogromnym stopniu kształtuje nasze codzienne życie i wzrost duchowy.

Modlę się o przywrócenie przez nasze Kościoły (spadkobierców reformacji) należnego wśród nich statusu Pismu Św. będącego jedynym i ostatecznym źródłem natchnionego, nieomylnego, Bożego objawienia. W niniejszym opracowaniu przedstawię powody dla których aspirowanie współcześnie wygłaszanych „proroctw" do rangi Słowa Bożego są nie tylko śmiesznymi ambicjami by podbudowywać własny autorytet, ale przede wszystkim uwłaczaniem Bogu i wyjątkowości Jego objawienia.

RODZIAŁ I - WYSTARCZALNOŚĆ PISMA ŚWIĘTEGO

Chrystus ostatecznym objawieniem Boga

Autor Listu do Hebrajczyków rozpoczyna swój list słowami: „Wielokrotnie i wieloma sposobami przemawiał Bóg dawnymi czasy do ojców przez proroków" (Hbr. 1:1). O dwóch rzeczach mówi nam ten werset: Po pierwsze: Słowo Boże było przekazywane przez proroków wiele razy i różnymi sposobami (Bóg mówił bezpośrednio oraz np. przez sny i wizje). Po drugie: Bóg przemawiał w ten sposób. Zauważmy czas w jakim użyte jest to zdanie. Autor mówi tu o różnorodności sposobów Bożego objawienia w przeszłości. Słowo Boże w historii docierało do ludzi na wiele sposobów. Działo się to wielokrotnie w dawnych czasach. Jednak u kresu dni Bóg przemówił do nas w zupełnie inny sposób. Tak jak nie robił tego do tej pory. Mówi nam o tym drugi werset: „Ostatnio, u kresu tych dni, przemówił do nas przez Syna, którego ustanowił dziedzicem wszechrzeczy, przez którego także wszechświat stworzył." (Hbr 1,2).

Bóg chce nas nauczyć, że Pan Jezus, Syn Boży jest ostatecznym objawieniem Bożej woli. Wszystko o czym napisano wcześniej - u proroków, w Psalmach i u Mojżesza - wskazywało na Chrystusa: „Wszak Mojżesz powiedział: Proroka, jak ja, spośród braci waszych wzbudzi wam Pan, Bóg; jego słuchać będziecie we wszystkim, cokolwiek do was mówić będzie. I stanie się, że każdy, kto by nie słuchał owego proroka, z ludu wytępiony będzie. I wszyscy prorocy, począwszy od Samuela, którzy kolejno mówili, zapowiadali te dni" (Dz.Ap. 3,22-24). Mojżesz, Samuel i inni prorocy zapowiadali nadejście tego, który jest ostatecznym objawieniem Bożej woli. Cały Stary Testament zapowiadał dni nadejścia Odkupiciela. I na tym się skupia: „O nim to świadczą wszyscy prorocy, iż każdy, kto w niego wierzy, dostąpi odpuszczenia grzechów przez imię jego" (Dz.Ap.10,43). „Potem rzekł do nich: To są moje słowa, które mówiłem do was, będąc jeszcze z wami, że się musi spełnić wszystko, co jest napisane o mnie w zakonie Mojżesza i u proroków, i w Psalmach" (Łk 24,44). To co Bóg objawiał prorokom w Starym Testamencie w wizjach, snach, proroctwach wskazywało na nadejście Mesjasza. Temu było poddane i podporządkowane. Wszystko co napisali apostołowie po odejściu Chrystusa - wskazywało na Niego wstecz lub zapowiadało Jego powtórne przyjście. Chrystus jest ostatecznym objawieniem Bożej woli.

Biblia wystarczy

Mamy księgę natchnioną przez Boga. Żadne jej słowo nie jest pochodzenia ludzkiego. Spisali ją ludzie natchnieni Duchem Św. Jej rozdziały, zdania, słowa są Słowem Bożym (Mt 5,18). Ilekroć otwieramy karty Pisma Św. i zaczynamy słuchać co do nas mówi spotykamy się z przemawiającym Bogiem. Bóg i Jego Słowo są wciąż żywe: „Bo Słowo Boże jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serca" (Hbr 4,12). Widzimy więc, że Biblia to nie martwa litera ale „żywe, skuteczne" Słowo Boże, „ostre niczym miecz". Przenika nas całych i bada wszelkie myśli. Bóg poprzez to Słowo dał nam wiarę, poprzez słowa tej księgi nas wzmacnia, napomina, poucza i codziennie do nas przemawia.

Pan Jezus kończąc Swe natchnione objawienie ostrzegł nas: „Co do mnie, to świadczę każdemu, który słucha słów proroctwa tej księgi: Jeżeli ktoś dołoży coś do nich, dołoży mu Bóg plag opisanych w tej księdze; A jeżeli ktoś ujmie coś ze słów tej księgi proroctwa, ujmie Bóg z działu jego z drzewa żywota i ze świętego miasta, opisanych w tej księdze" (Obj 22,18-19).

Wszystkie proroctwa, którymi Bóg chciał abyśmy żyli są spisane dla naszego pouczenia i zachęty. Syn Boży mówił wiele słów i dokonał wiele cudów (Jn 20,30), lecz nie wszystkie mamy utrwalone. Wiele proroctw zostało wypowiedzianych w czasach Starego i Nowego Testamentu, ale nie wszystkie zostały spisane. Te, które Bóg zechciał, aby zostały uwiecznione powinny nam wystarczyć we właściwym poznaniu Syna Bożego i Jego woli (Jn 20,31). Mając Pismo mamy „wszystko co jest potrzebne do życia i pobożności" (2 Pt 1,2-4). Chrystus obdarował nas wszystkim. Bóg o niczym nie zapomniał. W jaki sposób zostaliśmy obdarowani wszystkim? Przez poznanie Chrystusa (Ef 1,3). Nie ma innego uznanego przez Boga sposobu poznania Chrystusa jak przez Pisma Starego i Nowego Testamentu.

Psalmista Dawid mówi: „O, jakże miłuję zakon twój. Przez cały dzień rozmyślam o nim!" (Ps. 119,97), „Zbawienia twego pragnę, Panie, A zakon twój jest rozkoszą moją" (Ps. 119,174). Apostoł Paweł mówi do Tymoteusza: „Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, Aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany" (2 Tm 3,16 -17). Biblia jest wystarczająca do tego, by stawić nas bez żadnych braków w Chrystusie. Wszystkie duchowe witaminy są w niej zawarte. Faryzeusze pobłądzili ponieważ „nie znali Pism ani mocy Bożej" (Mt 22,29). Apostoł Paweł ostrzegał przed wychodzeniem poza to, co zostało spisane: „A ja odniosłem to do siebie samego i do Apollosa przez wzgląd na was, bracia, abyście na nas się nauczyli nie rozumieć więcej ponad to, co napisano, żeby nikt z was nie wynosił się nad drugiego, stając po stronie jednego nauczyciela przeciwko drugiemu" (1 Kor 4,6).

Wszystko to, w co powinniśmy wierzyć zostało nam przekazane w tej księdze. Wszystkie prawdy zostały nam przekazane raz na zawsze już w I wieku. Nie mamy ani więcej ani mniej prawd wiary aniżeli mieli chrześcijanie żyjący w pierwszych wiekach: „Umiłowani! Zabierając się z całą gorliwością do pisania do was o naszym wspólnym zbawieniu, uznałem za konieczne napisać do was i napomnieć was, abyście podjęli walkę o wiarę, która raz na zawsze została przekazaną świętym." ( Judy 1,3 ). Wiara raz na zawsze przekazana „świętym" w I wieku jest tą samą wiarą, którą powinni wyznawać „święci" dwadzieścia wieków później. Jej treść jest dokładanie ta sama.

Apostołowie i prorocy raz na zawsze założyli swoją służbą fundament, na którym Kościół nieustannie ma się budować. „Tak więc już nie jesteście obcymi i przychodniami, lecz współobywatelami świętych i domownikami Boga, Zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, którego kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus, na którym cała budowa mocno spojona rośnie w przybytek święty w Panu." (Ef. 2,19-21).

Współczesne ruchy wierzące w przywrócenie bądź w sukcesję urzędu apostołów i proroków we współczesnych czasach zakładają, że fundament jest wciąż w budowie! Apostoł Paweł jednak stwierdził, że fundament został już założony i owa budowla rośnie (w. 21)! Sam Chrystus ją wznosi (Mt. 16,18) na fundamencie apostołów i proroków. Ta budowlą jest Kościół złożony z żywych kamieni, którymi są wszyscy złączeni z nim chrześcijanie (1 Pt 2,5). Nie mamy wciąż zakładanego fundamentu. Fundament jest zakończony.

Bóg jest zazdrosny o swoje Słowo

Przemawianie w imieniu Pana często miało miejsce w czasach biblijnych. Fałszywi prorocy występowali publicznie niosąc ludowi Bożemu złudną nadzieję i fałszywe obietnice. Nazywanie Słowem Bożym czegoś co nim nie jest Pismo Św. określa mianem bałwochwalstwa – jednego z największych grzechów skierowanych przeciwko Bogu.

Fałszywym prorokom, czyli tym, którzy mówili z własnej inicjatywy, bez danego im Bożego nakazu, groziła kara śmierci (5 Mj 18,20; Jer 14,15; Zach 13,3). Była to surowa i ostateczna kara, której celem było wyperswadowanie ludziom mówienia próżnych rzeczy w imieniu Pana. Pomagała również zachować prawdziwe Słowo Boże, gdyż fałszywe proroctwa nie były zapisywane jako Boże objawienie poza tym, że zostały zacytowane w Pismach prawdziwych Bożych proroków.

Dziś ludzie dość lekkomyślnie i beztrosko wypowiadają frazę: „Tak mówi Pan" nie zdając sobie sprawy z konsekwencji tego co robią i ani z tego jak poważnie Bóg traktuje swoje Słowo. Bardzo lekko podchodzi się do tzw. „drobnych pomyłek" wypowiadanych „w imię Pana", czyli fałszywych proroctw. Coraz rzadziej oburza nas to, co powinno oburzać. Dziwimy się za to dlaczego Bóg tak surowo kazał traktować kłamliwie prorokujących w Jego imieniu. Dlaczego mielibyśmy tak jednoznacznie występować przeciwko beztrosko „prorokującym w imię Pana"? Odpowiedź jest prosta: ze względu na szacunek i bojaźń wobec Bożego Słowa.

Jak napisał Patch Blakey: „Ale dlaczego Bóg miałby nie dać słowa objawienia swojemu ludowi, Kościołowi, 2000 lat po wcieleniu Chrystusa? Po prostu dlatego, że objawił już wszystko co jest potrzebne do życia i pobożności (5 Mj 29,29; 2 Pt 1,3). Pan Bóg surowo i wielokrotnie przestrzegał swój lud aby nie dodawali do Jego Słowa (5 Mj 4,2; 12:32; Prz 30,6; Obj 22,18-19). Dodając do tego, co Bóg już powiedział, zaprzeczalibyśmy wystarczalności Biblii, która sama o tym zaświadcza (a zatem nazywalibyśmy Boga kłamcą), a wywyższalibyśmy próżne wytwory ludzkiej wyobraźni do poziomu natchnionych, zaprzeczając tym samym Biblii (Iz 55,8-9). Wyrażenie „Pan Bóg mi powiedział" może być przyjęte, jeśli po nim następuje rozdział i werset z Biblii. Z pewnością wyjście poza nią jest ludzką arogancją najgorszego rodzaju i musi zostać nazwane zgodnie z tym, czym naprawdę jest - herezją. Jako lud Boży musimy pokornie ograniczać się do tego słowa od Boga, które On objawia całemu swojemu ludowi od czasów apostolskich, do sześćdziesięciu sześciu ksiąg Pisma świętego i nic ponadto. „Pan Bóg mi powiedział"? Ależ skąd!"[1]

ROZDZIAŁ II - PROROCTWA W STARYM I W NOWYM TESTAMENCIE

Nasza metoda

Być może usłyszeliśmy kiedyś pytanie: „Czy wierzysz, że Bóg może przekazywać dziś swoje Słowo prorokom?" Jednakże w dyskusji na temat prorokowania pytanie nie brzmi: „Czy Bóg coś może?". Bóg może uczynić wszystko, gdy tylko zechce. Jest to fundament wyznania wszystkich chrześcijan. Gdyby Bóg tylko zechciał mógłby zbawić cały świat, włączając w to szatana! Możliwość jednak nie zakłada istnienia czegoś. Teoretyczna możliwość posiadania przeze mnie np. 8-letniego Opla Corsy nie powoduje, że jestem jego właścicielem. Pytanie raczej brzmi: Czy Bóg przekazuje dziś swoje Słowo prorokom? Czy Bóg przekazuje obecnie poza Biblią natchnione, autorytatywne, nieomylne Słowa? Nasza odpowiedź zależy od tego w jaki sposób chcemy to sprawdzić, jaką przyjmiemy metodę by się o tym przekonać.

Będąc młodym w wierze chrześcijaninem wierzyłem, że Bóg przekazuje nowe objawienie poprzez współczesne proroctwa skierowane do Kościoła i poszczególnych wierzących. Co mnie do tego przekonało? Bardzo prosta rzecz: słyszałem ludzi, którzy wypowiadali proroctwa i zasłyszane historie o snach i wizjach, które się sprawdziły w życiu pewnych chrześcijan. Przeczytałem wizje Ricka Joynera i byłem przekonany, że właśnie otrzymaliśmy świeże Słowo od Pana Jezusa dla współczesnego Kościoła. Mój wniosek był bardzo prosty: nawet jeśli część tych historii jest nieprawdziwa, to nie mogę wykluczyć prawdziwości wszystkich. Z pewnością część z tych ludzi jest szczera i otrzymuje od Pana nowe objawienie. Taką miałem metodę. Co się jednak tak naprawdę stało? Otóż nie zdawałem sobie sprawy z tego, że to Boże Słowo ma mi powiedzieć czym są proroctwa, jaki był ich cel i czy są przekazywane dziś. Nie zadałem sobie trudu aby sprawdzić co Bóg mówi na ten temat w swoim Słowie zanim stwierdziłem za pomocą moich zmysłów, że proroctwa muszą istnieć skoro je słyszę! Oto właśnie stanąłem w jednym rzędzie z Ewą w ogrodzie Eden i swoje doświadczenie postawiłem jako standard decydujący o prawdziwości danej rzeczy.

Po jakimś czasie zdałem sobie jednak sprawę, że zbyt szybko i w oparciu o niewłaściwy autorytet zbudowałem swoje przekonania. Moim standardem (podobnie jak Ewy w ogrodzie Eden) były moje oczy (to co zobaczyłem) i moje uszy (to co usłyszałem), dlatego nic dziwnego że doszedłem do takich, a nie innych wniosków.

Niestety zbyt łatwo chcemy budować nasze przekonania w oparciu o nasze (lub innych) doświadczenia lub zmysły zamiast oprzeć się na pewniejszym fundamencie - Bożym Słowie. Nie jest ono dwuznaczne ani niejasne jeśli chodzi o definicję i cel istnienia proroctw. Zwróćmy się więc do samego źródła by dowiedzieć się czym jest proroctwo.

Czym jest prorokowanie?

Zapewne co najmniej raz w życiu zadaliście to pytanie lub je usłyszeliście: „Czy wierzysz w proroctwa? Co z dzisiejszymi proroctwami?" Kiedy ktoś zadaje mi powyższe pytania, chcę się upewnić czy mówimy o tym samym i czy dobrze zrozumiałem mojego rozmówcę. Zazwyczaj więc proszę o wyjaśnienie co ma na myśli: „Rozumiem, że chcesz się dowiedzieć, czy wierzę, że natchnione, nieomylne, autorytatywne objawienie Bożego Słowa jest wciąż przekazywane poza Pismem Św.?" Pytam o to dlatego, że właśnie tym według Biblii jest proroctwo! Proroctwo w Piśmie Św. to bezpośrednie, natchnione objawienie słów samego Boga (w odróżnieniu od czytania słów proroka w Biblii, czy nauczania na jej podstawie).

Tak więc ci, którzy współcześnie twierdzą, że prorokują, w efekcie twierdzą, że wypowiadają Słowa samego Boga (tak samo autorytatywne i natchnione jak słowa Biblii)! Proroctwa bowiem należy rozumieć jako przynoszące natchnione, bezbłędne, i autorytatywne przesłanie od Boga do człowieka. Osoby wierzące we współczesne proroctwa, wierzą tym samym, że bezpośrednie objawienie od Boga będące tej samej natury i posiadające ten sam autorytet jest przekazywane dziś poza Biblią!

Zauważmy, że właściwa definicja rozwiązuje nieomal cały problem. Proroctwo nie jest jedynie przepowiadaniem przyszłości, ale jak powiedzieliśmy powyżej: autorytatywnym objawieniem Bożej woli. Od czasu do czasu prorok mógł oczywiście przepowiadać przyszłe wydarzenie. Jednak istotą proroctwa nie jest przepowiadanie przyszłości, ale fakt, że jest ono Słowem samego Boga. Kiedy mówi prorok to zawsze jest to przemawianie z autorytetem samego Boga, z natchnienia Bożego Ducha.

W Biblii czytamy o natchnieniu proroków ( 2 Pt 1,21) oraz natchnieniu Pisma (2 Tm 3,16) - tym samym Duchem Św. Autorytet proroka i autorytet Pisma jest wiec równoważny, gdyż są to źródła przekazywania Słowa samego Boga. To bardzo ważne. W dyskusji nie chodzi więc o to jak proroctwo jest przekazywane (to jest ważna, choć drugorzędna sprawa), ale o to czyim jest Słowem. W Piśmie czytamy o prorokach mówiących (np. Eliasz, Agabus) i piszących (np. Izajasz, Ozeasz). Jednakże natura i autorytet proroctw mówionych i pisanych jest ten sam. Wynika on z faktu, że źródłem proroctwa pisanego lub mówionego jest sam Bóg.

Zwróćmy na to szczególną uwagę ponieważ współcześnie dość często mówi się o "niższej randze" lub „mniejszym autorytecie" proroctwa mówionego (!). To bardzo znamienne. Nawet sami zwolennicy dzisiejszych proroctw czują respekt i drżą, by tylko nie przyznać, że to, co wychodzi z ich ust jest tak samo natchnione jak słowa Eliasza, Dawida, Izajasza, czy Amosa. Dlatego wolą nazywać to „poselstwem", "słowem", "objawieniem" (zastanawiające, że rzadko mówią "Słowem Bożym") niższej rangi niż Pismo Św.! Nigdzie jednak w Piśmie nie czytamy o tym, ze prorocy mówiący traktowali wypowiadane przez siebie słowa jako mające niższą rangę niż spisane proroctwa.

Co równie ciekawe, zwolennicy współczesnych proroctw sami ograniczają zasięg proroctw mówiąc, że Bóg "nie może" (!) przekazać nam dziś "nowej doktryny lub nauki" przez prorokujących. Pytanie jednak brzmi: Skąd wynika owo "ograniczenie" nakładane na dzisiejsze proroctwa? Widzimy, że współcześni „prorokujący" sami muszą udzielić odpowiedzi na własne pytania: "Czyż Pan Bóg nie jest żywy, nie mówi dziś jak chce?", "Dlaczego chcesz ograniczać Boże działanie?", "Czy Pan Bóg zasnął i nie może dziś mówić? Zamilkł?" Pismo nie wypowiada się na temat hierarchii jakości proroctw. Proroctwo jest zawsze Bożym Słowem. Prorok (w przeciwieństwie do kaznodziei lub pastora głoszącego kazanie) gdy przemawiał, miał zamknięte Pismo, był Bożym głosem. Zarówno proroctwa staro jak i nowotestamentowe mają tą samą rangę i autorytet. Pismo milczy na temat tego, jakoby proroctwo nowotestamentowe było proroctwem niższej rangi niż starotestamentowe. Wciąż jest ono natchnionym objawieniem woli samego Boga.

Autorytet proroctwa nie zależy także od tego do ilu osób było skierowane. Zarówno słowo od Pana skierowane do faraona ustami Mojżesza, jak i słowa Jonasza nawołujące do pokuty całe miasto były Słowem Bożym tego samego rodzaju. Widzimy więc, że Pismo również milczy na temat mniejszej wartości proroctw skierowanych do indywidualnych osób. Wiele proroctw indywidualnych mamy w Piśmie spisanych i są one pouczeniem również dla całego Kościoła. Słysząc opinie, że obecnie nie ma już proroctw ogólnych skierowanych do całego Kościoła, zaś wciąż występują proroctwa indywidualne powinniśmy poprosić o przyczynę i biblijną wskazówkę, która mówi o takim rozróżnieniu.

Dlaczego proroctwa przeminęły?

Właściwa definicja proroctwa wiele wyjaśnia. Niewielu spośród współcześnie „prorokujących" po zapoznaniu się z biblijną definicją proroctwa miałoby jeszcze odwagę twierdzić, że to co wychodzi z ich ust jest potężnym, nieomylnym, natchnionym Słowem samego Boga.

Większość powodów dla których uważam, że obecnie nie mamy nieomylnego objawienia Bożego Słowa poza Pismem już podałem (Chrystus ostatecznym objawieniem Bożej woli, Pismo poświadcza, że powinniśmy się do niego ograniczyć, apostołowie i prorocy założyli fundament Kościoła, proroctwo jest Słowem Boga). Spójrzmy jeszcze co Pismo mówi na temat tymczasowości proroctw. Dlaczego Ap. Paweł zapowiada „przeminięcie proroctw" (1 Kor 13,8) i „cząstkowość prorokowania" (1 Kor 13,9)? Wraz z przyjściem ostatecznego Słowa (Jn. 1,1) Bóg zakończył dzieło objawienia, które w całości wskazywało na Jego Syna. Bóg przemawiał ustami proroków w czasach, gdy pełnia objawienia (zamknięcie kanonu Pism natchnionych) wciąż należała do przyszłości. Proroctwa były sposobem poprzez który Bóg przekazywał swoją wolę w historycznym okresie gdy objawienie było cząstkowe i niepełne.

Prorocy starotestamentowi wskazywali na nadejście Syna, którego cieniem i zapowiedzią był porządek Starego Przymierza. Prorocy nowotestamentowi przekazywali nauczanie na temat Syna w czasach, gdy spisanie dokumentów Nowego Przymierza należało wciąż do przyszłości. Bóg w Kościołach I wieku przemawiał poprzez czytane co niedzielę Pisma Starego Przymierza oraz nowotestamentowych proroków.

Jak napisał Patch Blakey: „Bóg powierzył swoje Słowo Żydom, nie tylko tym, którzy uwierzyli, lecz Żydom jako rasie, narodowi (Rzym. 3,1-2). Żydzi byli Bożym ludem wybranym (5 Mj 7,6). Jednak ta szczególna pozycja miała ulec zmianie, gdyż odrzucili Pana Jezusa Chrystusa jako ich Mesjasza (Jn 19,15, Mt 21,33-45). Zmiana dokonała się w roku 70, kiedy Rzymianie zburzyli świątynię i całą Jerozolimę. To był ostateczny znak tego, że Jezus rozpoczął panowanie z nieba, zasiadając na tronie i że Żydzi jako naród przestali być Bożym ludem wybranym (Mt 24,2-30; Mk 12,1-9; Łk 20,9-16; Rzym. 2,28-29). Od tamtej pory nie było już uznanego sposobu zapisywania objawionego Słowa Bożego (...). Ale dlaczego Bóg miałby nie dać słowa objawienia swojemu ludowi, Kościołowi, 2000 lat po wcieleniu Chrystusa? Po prostu dlatego, że objawił już wszystko co jest potrzebne do życia i pobożności (5 Mj 29,29; 2 Pt 1,3)."[2]

Dzieło Chrystusa na krzyżu i wylanie Ducha Św. w Dniu Pięćdziesiątnicy były kulminacją dzieła odkupienia, na które wskazywali prorocy i pisarze Starego Testamentu. Wraz z pełnią zbawienia przyszła również pełnia objawienia. Pełnię tego, co Bóg zechciał nam objawić znajdujemy w Chrystusie. Mając pełnię nie potrzebujemy niczego poza nią. Inaczej nie byłaby pełnią, a objawienie byłoby niekompletne. Inaczej „wszystko co potrzebne do życia i pobożności" (2 Pt 1,3) „wszelkie skarby mądrości Chrystusowej" (Kol 2,3), „pełnia w nim" (Kol 2,10), „ubogacenie we wszystko" (1 Kor 1,5), „przekazanie wiary raz na zawsze przekazanej świętym" (Judy 6) - należałyby do przyszłości.

Kiedy więc mówimy: „Tylko Pismo jest naszym jedynym autorytetem" to mamy na myśli to, że tylko Pismo i nic poza Pismem traktujemy jako Słowo Boże. Ta zasada została sformułowana w czasach reformacji, aby dać odpór katolickim roszczeniom do nieomylnej interpretacji Pisma Świętego. Reformatorzy stwierdzili, że Kościół (papież, sobory) nie mają wyższego ani równego w stosunku do Pisma autorytetu. Dlatego, że jeśli twierdzilibyśmy, że Bóg w natchniony sposób mówi obecnie poza Pismem, oznaczałoby to, że to słowo (poza Pismem) jest równie autorytatywne co Biblia.

Jeśli Bóg przekazuje nam dziś swoje nowe objawienie to najzupełniej oczywiste powinno być, że powinniśmy je spisywać, zachowywać, a nawet (skoro mamy ku temu możliwości) nagrywać. Następnie archiwizować oraz głosić je z ambon jako najwyższą i nie podlegającą ludzkiej ocenie świętość. Pierwsi chrześcijanie nie czytali Słowa od Pana, by potem odłożyć je na półkę aby popadły w zapomnienie. Te pisma były odczytywane przez 2000 lat w Kościele. Czyniono tak, ponieważ jeśli coś jest Słowem od Pana to jako Jego wierny Lud powinniśmy je zachowywać, rozważać, rozpowszechniać, przechowywać, tłumaczyć i gromadzić wszystko to, co jest Słowem Pana. Czy w taki sposób podchodzi się do współcześnie wygłaszanych lub spisywanych „Słów od Pana"? Z pewnością nie. Sami ich zwolennicy odczuwają różnicę widząc, że współczesnym proroctwom daleko do autorytetu proroctw (biblijnych) mających Boskie pochodzenie.

ROZDZIAŁ III - HISTORIA I TERAŹNIEJSZOŚĆ

Świadectwo historii

W 393 r. odbył się Sobór w Hipponie. Wcześniej przez prawie 400 lat kopie listu do Rzymian, do Filemona, Apokalipsa, Ewangelia Marka i inne natchnione pisma były w Kościołach publicznie odczytywane. Kościół jednak na owym Soborze jednomyślnie ogłosił skład 66 ksiąg natchnionych. Dlaczego tak wcześnie Lud Boży postanowił skompletować i ogłosić kanon skoro Bóg teoretycznie mógł jeszcze dać wiele natchnionych ksiąg w przyszłości? Dlaczego nie poczekano jeszcze 200, 400, 1000 lat z wiarą, że natchnione objawienie wciąż będzie przekazywane i spisywane, a nowe proroctwa wciąż będą miały miejsce? Dlaczego nie poczekano na powstanie kolejnych rzekomo „natchnionych Pism" spisanych przez Ricka Joynera czy Ellen White? Dlatego, że owi chrześcijanie wiedzieli, że od czasów apostolskich w Kościele nie pojawiło się żadne inne natchnione Pismo i nigdy się nie pojawi! Gdyby powstał jakikolwiek inny dokument z zapisem Słów Bożych, to z całą pewnością powinniśmy go mieć w kanonie. Gdyby wizje i proroctwa Kennetha Hagina, Benny Hinna, Kennetha Copelanda, Ricka Joynera, Davida Wilkersona czy Jacka Deera, o których możemy przeczytać w książkach i w magazynach chrześcijańskich, były objawieniem Bożym, wówczas powinniśmy włączyć je do kanonu pism natchnionych. Zapomnienie i obojętność wobec słów proroka zsyłała na nieposłuszny lud Boży Sąd.

Istotnym dokumentem wyrażającym przekonanie wczesnych chrześcijan i świadczącym za zakończeniem słowa prorockiego wraz ze spisaniem i zebraniem 27 ksiąg Nowego Testamentu jest „Nicejsko-konstantynopolitańskie Wyznanie Wiary" powstałe podczas soborów: w Nicei w roku 325 i Konstantynopolu w roku 381. Ów historyczny dokument jest oficjalnym wyznaniem wiary Kościoła chrześcijańskiego minionych wieków. W treści owego wyznania znajdują się m.in. słowa: „Wierzę w Ducha Świętego, Pana i Ożywiciela, który od Ojca i Syna pochodzi, który z Ojcem i z Synem wspólnie odbiera uwielbienie i chwałę, który mówił przez proroków." Gdyby w IV wieku Kościół wciąż otrzymywał natchnione proroctwa od Boga z pewnością autorzy owego wyznania wyraziliby to stwierdzeniem o Duchu Św., który mówi (czas teraźniejszy) przez proroków. Jednakże już w IV wieku przemawianie Ducha Św. przez proroków należało do przeszłości. Wszystko to, co Duch Św. zechciał nam przekazać, abyśmy mieli dostęp do wszelkich duchowych witamin jest spisane w 66 księgach Bożego Słowa. Nic dziwnego, że „Nicejsko-konstantynopolitańskie Wyznanie Wiary" nie jest ani publicznie odmawiane ani wskazywane jako doktrynalny fundament przez wspólnoty szczycące się obecnością „apostołów" i „proroków" w swoim gronie. Wiele z owych wspólnot wręcz odcina się od historycznej spuścizny Kościoła chrześcijańskiego istniejącego nieprzerwanie od ponad 2000 lat.

Pozabiblijne objawienia i „Słowa od Pana" są już niestety dopuszczane, a nawet akceptowane w Kościołach, które jeszcze do niedawna mocno trzymały się zasady Sola Scriptura wierząc w wystarczalność Pisma. Wielu chrześcijan z zazdrością patrzy na braci utrzymujących, że posiadają bliższą więź z żywym Bogiem, który przemawia do nich w bezpośredni sposób. Obawa przed skostnieniem, duchową martwotą i zamknięciem się na „świeże poselstwo od Pana" powoduje, że wiele konserwatywnych, do niedawna, Kościołów otwiera się na poszukiwanie głosu Pana i duchowych uniesień.

XVI i XVII-wieczne wyznania wiary protestanckiej reformacji zgodnie odrzucały wątpliwy autorytet i rzekomo boskie pochodzenie pozabiblijnych objawień. Westminsterskie Wyznanie Wiary z 1646 roku - będące streszczeniem doktryn Pisma Św. w Kościołach prezbiteriańskich i reformowanych na całym świecie stwierdza: „Wszelkie spory religijne mają być rozstrzygane przez Pismo Święte i jedynie przez Pismo Święte. Wszelkie uchwały synodów, opinie starożytnych, doktryny mają być przyjmowane lub odrzucane zgodnie z wyrokiem Pisma Świętego, przez które przemawia Duch Święty. Na takim wyroku winniśmy się oprzeć." (Rozdz. 1. pkt X.). Londyńskie Wyznanie Wiary z 1689 roku (baptystyczne) naucza: „Pismo Święte jest w pełni wystarczającą, pewną i nieomylną miarą i normą poznania, wiary i posłuszeństwa, które stanowią o zbawieniu (...) Aby zapewnić zachowanie i rozszerzenie prawdy oraz utwierdzić i umocnić Kościół, chroniąc go przed zepsutą naturą człowieka oraz podłością szatana, spowodował, że objawienie Jego samego oraz Jego woli zostało w całości spisane. A chociaż sposób, w jaki Bóg poprzednio objawiał swoją wolę minął, to Pismo Święte jest absolutnie potrzebne człowiekowi." (Rozdz.1. pkt. 1.). „Pełnia Bożego objawienia dotycząca wszystkiego co jest istotne dla Jego własnej chwały oraz dla zbawienia, wiary i życia ludzi, jest albo bezpośrednio przedstawiona, albo pośrednio zawarta w Piśmie Świętym. Nic, czy to domniemane objawienie Ducha Świętego, czy to ludzkie tradycje, nie mogą być dodane do Pisma Świętego." (Rozdz.1. pkt 2.). Belgijskie Wyznanie Wiary wyraża ową prawdę słowami: „Nie możemy też przyznać żadnym ludzkim pismom, choćby ich autorzy byli najbardziej pobożni, podobnego znaczenia co Pismu Świętemu. Nie możemy też uznać żadnego zwyczaju, opinii większości, spuścizny starożytności albo dziedzictwa czasu i ludzkości bądź soborów, dekretów lub ustaw na równi z prawdą Bożą, gdyż jest ona ponad wszystkim (...)." (Art. 7. pt. „Wystarczalność Pisma Świętego jako jedynego autorytetu w sprawach wiary").

Mimo iż w czasach reformacji (przez ponad 200 lat) burzliwie dyskutowano na temat wielu kwestii dotyczących życia Kościoła to nie istniały problemy dotyczące pozabiblijnych objawień. Przez XIX stuleci historii Kościoła w Nowym Przymierzu trudno odnaleźć wzmianki o publicznych dysputach na temat prorokowania ponieważ proroctwa w Kościele Chrystusa nie istniały (podobnie jak nie było ich np. przez 400 lat miedzy księgą Malachiasza a Ew. Mateusza i innych okresach historii)!

Czy to oznacza, że Kościół błądził, lub był duchowo niedojrzały? Wierzącym czegoś brakowało? Ależ nie! Przypomnijmy sobie choćby historie duchowych przebudzeń do XIX wieku. Jakże wielu z nas tęskni do takiego działania i manifestacji Ducha Św. A jednak ani razu nie pojawia się wzmianka, by w Kościele Jezusa pojawiały się wówczas proroctwa (lub dar mówienia językami). Niewątpliwie miałoby to miejsce, gdyby prorokowanie i mówienie językami były czymś powszechnym i szeroko praktykowanym. Wielu drogich nam braci z Kościołów charyzmatycznych potwierdza ten fakt. Dlatego uzasadniając współczesne proroctwa wskazują na wypełnienie we współczesnych czasach proroctwa z księgi Joela 3,1-5 (zupełnie niesłusznie, o czym napiszę za chwilę). Wielu z naszych charyzmatycznych braci jest jednak uczciwych wobec historii potwierdzając fakt, że nie było udokumentowanych proroctw w Kościele chrześcijańskim do roku 1901 (i tzw. „chrztu w Duchu" Agnes Ozman).

Jeśli to, co zostało spisane było czymś wystarczającym dla Tertuliana, Klemensa Aleksandryskiego, Św. Hieronima, Orygenesa, Św. Augustyna, Jana Husa, Marcina Lutra, Jana Kalwina, Johna Wesleya, Jonatana Edwardsa, Charlesa Spurgeona, Johna Bunyana, Francisa Schaeffera, Martyna Lloyda- Jonesa i wielu innych ludzi żyjących blisko Boga - czy jest również wystarczające dla nas?

Skąd różnice?

Gdy przyjrzymy się podstawowym różnicom pomiędzy Kościołami zauważymy, że wynikają one nie tyle z odmiennej interpretacji Pisma Św. (choć oczywiście to również ma miejsce), ile z praktyki dodawania do Pisma „natchnionego" objawienia od Pana, które rzekomo Bóg daje dziś niektórym ludziom i nurtom chrześcijaństwa.

Współcześnie bardzo wiele wyznań uważających Biblię za swój autorytet jednocześnie kwestionuje jej wystarczalność nadając pozabiblijnym objawieniom tą samą rangę nazywając je „Słowem Bożym", „Słowem od Pana", „natchnionym głosem Ducha Św." itp. W zależności od wyznania mogą to być rzekomo „natchnieni Duchem Św." ludzie (Ellen White, David Berg, współcześni „prorokujący" w imieniu Pana), księgi (Księga Mormona, Strażnica, Wedy, Koran), lub źródła przekazu (Tradycja, Urząd Nauczycielski Kościoła Katolickiego).

Różnice między wyznaniami wynikają więc najczęściej z różnic pomiędzy pozabiblijnymi źródłami „boskiego objawienia" w owych wyznaniach, a nie, jak się dość często twierdzi, z dwuznaczności i niejasności Pisma Św. Fundamentalny problem nie dotyczy hermeneutyki, lecz samego autorytetu. Biblia uczy sama o sobie, że jest źródłem pociechy i jednomyślności (Rzym. 15,4). Dlatego nie powinien nas dziwić fakt, że wskutek porzucenia jej wystarczalności dochodzi do podziałów między chrześcijanami. Jakie jest lekarstwo na jedność chrześcijan? Powrót do wystarczalności Pisma Św. Powrót do Sola Scriptura.

Nasza postawa

Słowo proroka to Słowo Boga. Jeśli tego co wypowiadamy nie nazywamy „Słowem Boga", nie powinniśmy również nazywać tego „słowem prorockim" lub „słowem od Pana". W naszym pluralistycznym i relatywistycznym społeczeństwie nie na miejscu jest używanie słowa „nie" w odniesieniu do rozmów o Bogu. W niezbyt dobrym tonie jest kwestionowanie poglądu, że do Boga wiedzie wiele dróg. Również nie w modzie we współczesnym środowisku ewangelicznym jest kwestionowanie boskiego natchnienia współczesnych objawień. Wydaje się, że konserwatywni chrześcijanie dali się zastraszyć tym, którzy rozwodnili historyczny protestantyzm przez historie o „objawieniach Jezusa", „słowach proroczych", „proroczych snach i wizjach". Informacja o „słowie od Pana" bardziej nas zaciekawia niż oburza. Wolimy milcząco stwierdzić „ja akurat w to nie wierzę" lub „nie chcę tego oceniać" niż z miłością, lecz stanowczo wskazać na wyjątkowość objawienia zawartego w Piśmie Św. Boży Lud zdecydowanie powinien występować przeciwko tym, którzy swoje słowa oraz sny nazywają Słowem Bożym budując własny autorytet i związując sumienia tych, którzy zostali powołani do wolności w Chrystusie.