Modlitwa publiczna powinna być ważną częścią nabożeństwa. Jednakże czy nie pomniejszamy jej znaczenia uważając czas wspólnej modlitwy za „suchy i formalny punkt programu" w którym uczestniczą tylko nieliczni?
W niniejszym artykule powiemy krótko o sześciu ważnych zasadach dotyczących wspólnotowej modlitwy. Jak w całej naszej chrześcijańskiej praktyce, tak również przy wspólnotowej modlitwie powinniśmy kierować się pewnymi zasadami i regułami, aby modlitwa była miła Bogu i budująca dla zboru. Nasz Zbawiciel powiedział, że Bóg który jest duchem oczekuje od nas uwielbienia „w duchu i w prawdzie" (Jana 4:24) a nie „w duchu i w spontanicznej twórczości". Modlitwa publiczna powinna zatem być:
Publiczna. Jeśli modlisz się głośno, niech będą to sprawy ogólnie znane osobom w zborze. Jeśli w twojej modlitwie jest więcej znaków zapytania dla pozostałych wierzących, trudno jest dołączyć do takiej modlitwy w ciszy. Nie obawiajmy się zgłaszać naszych potrzeb do publicznej modlitwy chociażby prowadzącemu przed nabożeństwem lub przekazać do druku redakcji naszej Gazetki Zborowej, powiesić na tablicy, wrzucić do skrzynki itp. Jeśli zaś jako prowadzący, odpowiedzialni za jakąś służbę, liderzy prowadzimy modlitwę (na nabożeństwie) i modlimy się w imieniu większej grupy to zamiast słów „ja", „mnie" częściej powinny się pojawiać: „my", „nasz".
Modlitwa publiczna powinna być modlitwą (nie zaś kazaniem). I tu dwie rzeczy mam na myśli: Czasami modlitwy publiczne mogą być bardziej skierowane do ludzi niż do Boga. Możemy się modlić bo chcemy coś ludziom powiedzieć, zwrócić im na coś uwagę. Gdzieś czytałem o pewnym bracie, który odwiedził chrześcijański zbór podczas nabożeństwa. Akurat miało to miejsce w „Święto zstąpienia Ducha Św.". Po nabożeństwie podekscytowany opowiadał znajomemu: „Byłem zdumiony, że na kazaniu nie było nawet wzmianki o Duchu Św. więc musiałem w modlitwie przypomnieć im o tym oraz powiedzieć parę słów o zstąpieniu Ducha Św." Modlitwa nie jest jednak kazaniem. Druga rzecz z tym związana: nie starajmy się dorównać długościom modlitw do kazań. Jeśli poruszamy zbyt dużo spraw w modlitwie, niewielu ona buduje. Baczmy na innych i dajmy też innym okazję do modlitwy. Bardziej budujące dla innych będzie gdy pomodlimy się dwa razy krócej w pewnych odstępach, niż jeden raz zbyt długo. Pamiętajmy że nasza modlitwa wpływa na innych. I może ich zachęcić lub zniechęcić. Pomyślmy: czy nasze modlitwy budują innych i zachęcają innych do głośnego wołania do Pana?
Głośna (słyszana przez resztę uczestników). Modlitwa na nabożeństwie którą słyszą dwie lub trzy osoby stojące obok nas nie buduje nikogo. Co więcej, raczej gasimy w ten sposób publiczną modlitwę, gdyż inni wierzący wiedzą, że ktoś właśnie się modli, jednakże czekają na jej koniec, nie słysząc o co się modlisz. Trudno jest powiedzieć „Amen" na taką modlitwę. Ciężko oczekiwać by modlitwa Marii z Łuk 1:46-55 nie była głośna, zaś o modlitwie zboru w Jerozolimie czytamy, że „podnieśli jednomyślnie głos do Boga" (Dz 4:24). Modlitwy publiczne powinny być głośne i słyszane przez zgromadzenie.
Zrozumiała. Owszem, Bóg i tak nas rozumie nawet gdy mówimy nieskładnie i niezrozumiale. Ale niekoniecznie rozumieją nas inni, którzy chcą dołączyć do naszej modlitwy, a również to powinniśmy mieć na względzie. Używajmy zrozumiałego dla innych języka i zrozumiałych słów. Pozwólcie, że powiem jeszcze o jednej bardzo praktycznej sprawie: starajmy się mówić wolno. Nie obawiajmy się, że ktoś nam przerwie. Innym uczestnikom pomoże to zrozumieć co mówisz i co się modlisz (1 Kor 14:16-17).
Zaangażowana. W modlitwie rozmawiamy z Bogiem. Bogiem który jest miłością, którego jako chrześcijanie – kochamy za to kim jest i za to jak względem nas postępuje. Nie wstydźmy się więc wkładać w to emocje i uczucia. Mówimy do Stwórcy wszechświata, do naszego Odkupiciela i Oblubieńca (Jezusa Chrystusa). Niech nie będzie to więc beznamiętne i monotonne. Nasze modlitwy powinny być również szczere. I nie chodzi tu o piękne i wzniosłe słowa, ale o szczerość z jaką dzieci przychodzą do swoich rodziców wyznając im wdzięczność, prosząc o coś i przepraszając za nieposłuszeństwo. Nie zawsze jest to kwiecista mowa, ale ważniejsze by była szczera. Wystarczy poczytać Psalmy, modlitwy Anny (1 Sam 2:1-10), Marii (Łuk 1:46-55), by usłyszeć wyraźnie zaangażowanie ich woli i uczuć w szczera modlitwę do Boga.
Poprawna doktrynalnie. Nic co nie jest prawdą nie powinno się przedrzeć do kościoła. Oczywiście nikt z nas nie jest nieomylny, ale przynajmniej dążmy do tego, by z naszych ust wychodziła prawda. Modlitwy publiczne nie powinny więc skupiać się na nas samych, na naszym wnętrzu, ale przede wszystkim na Bogu. Na tym kim jest i jak działa. Psalmy, modlitwy Lewitów (Neh 9:5-25), Daniela (Dan 9), chrześcijan w Jerozolimie (z Dz 4: 23-31) są przepełnione treścią o tym jaki jest Bóg, wspominają Jego obietnice i zbawcze działanie w historii Bożego Ludu.
Zdarza się, że czasami współcześni chrześcijanie popełniają błąd kiedy modlą się słowami: „Ojcze, dzięki Ci że umarłeś za mnie na krzyżu." (lub: „Dzięki Ci Ojcze że stałeś się człowiekiem i narodziłeś się jako człowiek."). Zapominamy, że jednak na krzyżu umarł Syn, a nie Ojciec (tak samo jak Syn, a nie Ojciec stał się człowiekiem) i nieświadomie powtarzamy błąd Sabeliusza (herezja zwana modalizmem), który nie rozróżniał osób w Trójcy mówiąc o „Bogu-Aktorze" objawiającym się na trzy sposoby. Oczywiście Bóg wysłuchuje naszych modlitw nawet pomimo naszych niedoskonałości, nieświadomych błędów lub przejęzyczeń, ale pamiętajmy, byśmy dbali o to, byśmy wypowiadali prawdę, a nie nieprawdę.
Na koniec pozostawiłem najważniejszą zasadę: módlmy się!
Wszystko o czym pisałem jest daremne i nieprzydatne, jeśli się nie modlimy, jeśli czas modlitwy w zborze to wyłącznie słowa prowadzącego. Nie mam na myśli wyłącznie modlitw na nabożeństwach, choć to przede wszystkim na niedzielnych zgromadzeniach całego zboru modlitwa powinna być pokrzepieniem i wyrazem wspólnotowego uwielbienia dla Głowy Kościoła, Jezusa Chrystusa. W wielu zborach (w naszym również) jest wiele innych okazji do publicznej modlitwy. Nie chodzi o to, by chodzić na wszystkie spotkania i mieć spokojne sumienie, że wypełniamy swój chrześcijański obowiązek. Mamy grupy domowe, modlitwy niedzielne i poniedziałkowe, młodzieżowe, szkółka niedzielna itp. na których są okazje do modlitwy. Również codzienny czas w gronie własnej rodziny są wspaniałą okazją do wspólnotowej modlitwy. Czy wykorzystujemy te okazje? Czy chcemy wyrażać nasze poddanie od Ojca, głośno przyznając się do tego kim On jest dla nas, chwaląc Go za dzieło Syna i działanie Jego Ducha w naszym życiu? Módlmy się, gdyż Jezus jako Bóg-Człowiek modli się za nas wciąż. Wstawia się za nami nieustannie (Hbr 7:24-25). Idźmy za Jego przykładem. Niech publiczna modlitwa na nabożeństwach będzie czasem wspólnego uwielbienia, zachęty i wzmocnienia całego Zboru Pańskiego.